41. NIEDOPOWIEDZENIE

478 44 3
                                    

(A/N) Maraton numer dwa, czas start! Byliście szybcy jak burza, za co teraz pragnę Wam się odwdzięczyć <3

Mile spędzonego na lekturze czasu ^^


Wyjrzała na niewielkie podwórko, z ładnie przystrzyżonym trawnikiem i otoczonym wysokim murem. Nie było jej tu tylko trzy lata, jednak jak się okazało, zdążył urządzić sobie prawdziwą fortecę, z której nie było ucieczki. Czwórka ochroniarzy stała tuż pod oknem znajdującym się na piętrze. Ojciec słusznie pomyślał, że będzie chciała uciec. I zrobiłaby to, gdyby sytuacja nie okazała się być dla niej tak tragiczna.

Kiedy zorientowała się w końcu, że dotarli do jej rodzinnego domu w Tajlandii, pojawił się dla niej cień nadziei. Jako mała dziewczynka wymyśliła kilka sposobów, by przedostać się na podwórze, mimo, że jej sypialnia usytuowana była nad salonem, w których rodzice spędzali najwięcej czasu. Uciekała, by nie słyszeć wrzasków kłótni między nimi, a także, by cisza dzwoniąca jej w uszach nie torturowała jej już dłużej.

Teraz znów wróciła do niebieskiego pokoju, który był teraz przeznaczony na pokój dla gości. Znowu zamknięta, niepewna przyszłości, pozostawiona sama sobie. Sprawdziła już tysiąc razy każdą możliwą drogę ucieczki. Obecnie była za duża, by móc się przecisnąć przez nieznane nikomu prócz niej przejścia albo były one pilnie strzeżone przez wynajętych ochroniarzy.

Usiadła na łóżku i zacisnęła dłonie. Łzy zapiekły ją pod powiekami. Była to ślepa uliczka, w którą ją zapędzono, od której uciekała przed ostatnie lata swojego życia. Robiła wszystko, by nie wrócić do tego domu, a ojcu udało się ją tu ściągnąć bez większego trudu.

Na początku była szczęśliwa, słysząc o zaręczynach i ślubie z Misungiem. Poznali się na jednej z wielu imprez, w których ona brała udział. Wtedy uwielbiała bawić się do rana, przy sporej dawce alkoholu. On też zwrócił uwagę od razu na piękną blondynkę, która w kusej spódniczce i prowokującym topie była magnesem dla męskich spojrzeń. Bawili się całą noc, następnego dnia umówili się na drinka.

Nie rozmawiali o związku; chłopak pewnego dnia przedstawił Chu swoim znajomym jako swoją dziewczynę. W swojej głupocie nie przyszło jej do głowy, by zwrócić mu uwagę czy zapytać. Cieszyła się jak ostatnia naiwna, że awansowała w jego oczach.

Imponował jej, młodszej od Misunga o prawie osiem lat. Był dobrze zbudowany, wysoki, sama mimika jego twarzy mówiła reszcie, że nie należy zadzierać z kimś takim jak on. Ilekroć myślała o sobie samej, gdy była nastolatką, wstrząsało ją obrzydzenie.

Typowa landryna, powiedziała kiedyś jedna z jej koleżanek z klasy, kiedy była w toalecie i nie miała świadomości, że Chu myła wtedy ręce. Tatuś musi inwestować w jej ciało, bo mózgu już nic nie uratuje. Tworzą z Sungiem idealną parę: dres-paker i słodziutka blondyneczka.

Co gorsze, Chu myślała wtedy, że koleżanka skomplementowała ją i jej chłopaka. Ona miała rację: nie znała realiów, miała wręcz idealne życie, a ze wszystkich problemów wybawiał ją kochany tatuś i jego pieniądze. Aż wreszcie nastąpił przełom. Spadła z miękkiego obłoczku wprost na twardy beton.

Kiedy usłyszała o ślubie, po raz pierwszy zbuntowała się. Nie mogła tego zrobić, bo inaczej podpisałaby na siebie wyrok. Może, gdyby nie widziała prawdziwego oblicza swojego narzeczonego, zgodziłaby się z radością. Miała jednak świadomość, że gdyby to zrobiła, mogłaby skończyć naprawdę źle.

Cholera, że też w żaden sposób nie mogła wyjść z tego pokoju! Nie mogła od tak pozwolić na ślub z tym brutalem. Po prostu nie było takiej możliwości. Pomyślała w nagłym przypływie gniewu, że jeśli musiałaby zrobić krzywdę Misungowi tuż przy ołtarzu, nie zawahałaby się ani na chwilę. Ojciec pchał ją wprost w ramiona mężczyzny. Nie miał najwidoczniej pojęcia, że spotkali się wcześniej, by zaradzić dalszym sporom. Nie przypuszczała, że się wtedy dogadają, jednak poszło im bardzo szybko i bezproblemowo.

UNTOLD~J.JK✔️[2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz