— Na pewno wzięłaś ze sobą wszystko? — zapytał przyjaciółki, na twarzy której malował się smutek, nieprzerwanie od dwóch dni, kiedy to dowiedziała się o problemach w domu państwa Jeon.
On sam również snuł się po mieszkaniu bez celu, a w pracy nie mógł skupić się kompletnie na niczym. Hoseok i Yoongi brali na siebie jego terminy, byle tylko odciążyć i tak już wyczerpanego psychicznie szefa.
Jungkook nie mógł sobie znaleźć miejsca, nawet jeśli ustalili wraz z Su (a właściwie to za jej namową), że wróci ona jak najprędzej do Busan, by tam wesprzeć rodziców tatuażysty. On sam bardzo chciał osobiście zadbać o wyjście z tej patowej sytuacji, jednak nie mógł tak po prostu opuścić salonu. Na szczęście SangSu ofiarowała się, by zatroszczyć się o uregulowanie wszystkich należności i opłat jego najbliższych, a także całodobowo opiekować się nimi w domu rodzinnym mężczyzny.
Odkąd sięgał pamięcią, Su była traktowana jak członek jego rodziny. Nie miał wątpliwości, że będzie dbać o jego mamę i tatę bez zarzutu. Nie czuł się za dobrze z tym, że jako syn nie będzie przy rodzicach w tak trudnym momencie, jednak miał przy sobie przyjaciółkę, która rozwiewała jego wątpliwości. Liczył także na WonSuka, swojego starszego brata, który mieszkał ze swoją partnerką w niedalekiej odległości od Busan.
— Tak, wszystko mam — odparła kobieta, pozwalając, by Jungkook założył jej na ramiona szelki plecaka.
Złapała jego twarz w obie dłonie i potarła kciukami ciemne obwódki pod jego oczami.
— O której odjeżdża autokar? — Wyciągnął dłoń, by odgarnąć kosmyki, które wysunęły się z jej kucyka. Zatknął je za ucho Su. — Nie chcę, byśmy jechali na dworzec w pośpiechu. Twoja noga i tak już wystarczająco została nadwyrężona.
Kobieta bez niczyjej pomocy spakowała się, gdy on przebywał w salonie. W tym czasie także zajmowała się jego mieszkaniem, o co przestał już zupełnie dbać. Przy Su było mu łatwo zapomnieć o pracach porządkowych, bo przyjaciółka o wszystko dbała w czasie tej dwutygodniowej wizyty.
— O ósmej dziesięć. Mamy jeszcze dwadzieścia minut, a potem musimy wyjechać samochodem. — Poddawała się jego zabiegom, gdy Jeon powoli zapinał zamek jej bluzy. — Ej, przestań się zamartwiać. — Opuszkami palców pociągnęła ku górze kąciki jego ust. — Obiecaj mi to, mężu. Żadnych trosk.
Położył dłonie na jej palcach, po czym splótł je z własnymi. W jej oczach widział to samo zatroskanie, które czaiło się w jego tęczówkach. Ale wiedział, że problem podzielony na dwie osoby, jest o wiele łatwiejszy do rozwiązania. Wierzył głęboko w to, że kobieta i tym razem okaże się być niezawodna.
— Nie z takich opresji wychodziliśmy obronną ręką. — Chciał zażartować, jednak to zdanie wywołało zupełnie odwrotny efekt. Su nagle spoważniała, bezwiednie zaciskając usta. Niedobrze, poruszył tylko wciąż bolesny temat.
Nie odzywając się już, przygarnął do siebie Su, obejmując ją wraz z jej ogromnym, podróżnym plecakiem, który zakupił dla niej niedawno, by nie obciążać jeszcze bardziej jej kręgosłupa ciężkimi torbami na ramię.
Żadne z nich nie poruszyło się nawet na milimetr, czerpiąc otuchę z tego uścisku. Nie mieli ochoty przerywać tego pożegnalnego przytulenia. Nie byli pewni, na ile tym razem się rozstaną.
— Dziękuję ci za twoją pomoc, Su. Z całego serca — powiedział prawie szeptem w jej włosy. Naprawdę doceniał jej poświęcenie i chęć powrotu do rodzinnych stron przed dniem planowanego zakończenia wizyty u bruneta. Nikomu bardziej nie ufał, jak właśnie jej. Wiedział, że po jej powrocie do Busan sytuacja natychmiast się zmieni. Su była waleczna i uparta w równym stopniu, jak i ona sam. Była teraz jego nadzieją, że chaos w domu jego rodziców szybko wróci do normy. — Gdyby tylko pojawiły się jakieś nieoczekiwane, to dzwoń do mnie nawet w środku nocy. Przyjadę do was najszybciej, jak się tylko da. Po prostu kontaktuj się ze mną na bieżąco, dobrze?
CZYTASZ
UNTOLD~J.JK✔️[2]
Fiksi PenggemarJungkook do szczęścia potrzebował niewiele: własne mieszkanie, stabilną pracę, w której mógł się spełniać, garstkę zaufanych przyjaciół i szczęście rodziny. W wyżej wymienionych wartościach nie było jednak mowy o osobie, która miałaby wprowadzić cha...