32. UDAWANIE

414 47 9
                                    

(A/N) Witajcie! Zaczynamy minimaraton z Untold <3


— Tłumaczyłem sobie, że dobrze robię, chcąc zatroszczyć się o rodzinę. A ja tak naprawdę bałem się więzienia, tego, co stanie się tuż po tym, jak wszyscy dowiedzą się prawdy. Jakże łatwo było zrzucić winę na pijaka, który uciekł z miejsca wypadku i o którym nikt nie miał pojęcia. Zero dowodów, zero świadków.

— Poza jednym, który niefortunnie zachował się przy życiu. — Głos Su zdawał się być potwornym echem, który odbijał się na dnie duszy każdego z nich.

Ona miała rację. Nikt nie był na to przygotowany.

Bo jak można być przygotowanym na najgorsze?

— Su na szczęście przeżyła — powiedział łamiącym się głosem ojciec. — Wyrządziłem jej tak wiele krzywd...

— To nieprawda. To nie ja miałam umrzeć. Wy wolelibyście, bym to ja zastąpiła JungGi. — Su odwróciła się do nich twarzą. Nie płakała, jednak udręczenie na jej twarzy, pozbawionej kompletnie koloru wskazywało, jak wciąż bolały ją tamte wspomnienia. — Ja byłam nikim. Znajdą, która wciąż tylko plątała się reszcie pod nogami. Gi była tą najpiękniejszą, najmądrzejszą, najbardziej wyczekiwaną przez rodzinę. Nigdy jej nie zazdrościła, nic z tych rzeczy.  Po prostu to nie ona miała zginąć pod kołami tamtego wieczora.

— Przestań tak mówić, Su — zaoponowała matka, zanim ponownie zaszlochała.

— Pewnie powie mi pani, że wcale tak nie było? — sarknęła, jednak bez cienia rozbawienia. — Gdyby mnie tu teraz nie było, wszystko wciąż mogłoby pozostać w sekrecie. Szybko by o tym zapomniano. I nic nie zakłóciłoby waszej sielanki. — Uśmiechnęła się smutno, patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem. — Jak zwykle jestem niewygodna.

Jungkook drgnął, kiedy zauważył, że ojciec trzyma się za serce. Jednak kiedy chciał pomóc ojcu czy przynieść mu szklankę wody, starszy mężczyzna ruchem dłoni zatrzymał tatuatora.

— Każdego dnia przeklinam siebie za to, co ci zgotowałem. Tyle czasu... Nie mogę patrzeć w lustro od dnia wypadku. Kilkadziesiąt razy byłem bardzo bliski sam stawić się na komendzie, przyznać do tego, co narobiłem. Serce pękało mi, widząc, jak walczyłaś o życie w szpitalu. Modliłem się, byś z tego wyszła. Obiecałem sobie wtedy, że zrobię wszystko, by się o ciebie zatroszczyć.

— Su, kochaliśmy cię i kochamy, jak własne dziecko. Zamiast pomóc ci, gdy trafiłaś do pani Ryeon, my przestrzegaliśmy Gi przed zabawą z tobą. Jednak po wypadku... My wszyscy walczyliśmy o twoje zdrowie i życie. Dlatego też wszystko ci przebaczaliśmy. Za to, co się wydarzyło, zasługiwaliśmy na każdą karę. — Pani Jeon oplotła się ramionami.

— O nie, nie wpędzicie mnie w poczucie winy! — wykrzyknęła z zuchwałością. — Wiecie, jak się czułam, dowiadując się o wszystkim zaledwie pięć lat temu?! Jak usłyszałam waszą rozmowę, w której pan Jeon przyznał wprost, że żałuje uczynienia ze mnie kaleki? Jak potem podczas sprzątania natknęłam się na rachunek ze szpitala za moje leczenie, tuż po wypadku? Byliście moją rodziną, do cholery! Byłam wam wdzięczna za opiekę i poświęcenie. A tymczasem osoba, którą kochałam jak ojca, była jednocześnie sprawcą wszystkich moich nieszczęść! — wrzasnęła z bezsilności.

W ułamku sekundy poderwała się z fotela. Jungkook pochwycił ją mocno za ramiona.

— Puść mnie! Puść! — Szamotała się ze wściekłością i nadludzkim wysiłkiem. Wszystkie negatywne emocje dodały jej sił, tak, że brunet ledwo był w stanie ją utrzymać. WooSuk pośpieszył mu na pomoc, chwytając wierzgającą kobietę w pasie. — Nie mogę tu dłużej wytrzymać!

UNTOLD~J.JK✔️[2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz