(A/N) Bardzo Wam dziękuję za aktywność i motywację w formie gwiazdek i komentarzy <3
— Jungkook, po co nas wszystkich zwołałeś do dużego pokoju? — zapytała odrętwiałymi ze stresu wargami swojego syna pani Jeon. — Stało się coś?
Przestał wreszcie przemierzać po raz tysięczny salon, po czym odwrócił się, patrząc wprost na rodzicielkę. Był bardzo zdenerwowany i nie mógł doczekać się przyjazdu brata. Czemu wciąż go nie było, chociaż mówił, że będzie do godziny?
Nie mógł spojrzeć w stronę okna, gdzie usadowiona była Su. Podwinęła nogi pod siebie i niewidzącym wzrokiem patrzyła na podwórko. Wydała z siebie pełne znudzenia ziewnięcie i chciała wstać ze swojego miejsca.
Cała jej pewność siebie nagle uleciała. Doskonale zdawała sobie, że była w potrzasku, a od porażki jej misternie składanego planu dzielił ją włos. Mimo to starała się nie tracić opanowania. Przecież to nie ona była w tym wszystkim winowajcą.
— Muszę skorzystać z toalety — powiedziała tylko, podążając w stronę drzwi. Mocny ucisk na ramieniu zatrzymał ją w miejscu. Nie musiała patrzyć brunetowi w twarz, by wiedzieć, jaką nienawiścią do niej pała.
— Nie uda ci się uciec. Koniec podstępów i gierek — syknął ze wściekłością, nakazując jej powrót na fotel.
Jej urażona duma nie pozwalała jej od tak być posłuszna każdemu skinieniu tatuatora. Była tak niesamowicie rozczarowana sobą, a zwłaszcza faktem, że pozwoliła temu brutalowi przyjechać do Busan. Do jego ukochanej, szczęśliwej rodzinki. Jeszcze chwila, a by ją zemdliło od samej tej myśli.
Rozległo się upragnione przez Jungkooka pukanie do drzwi. Mężczyzna w dwóch susłach dopadł do wejścia, otwierając WooSukowi, który dopiero co przyjechał.
Już samo miłe przywitanie ze strony młodszego braka go zaskoczyło.
— Dobrze cię widzieć, hyung. — Tatuator jak gdyby nigdy nic przygarnął go do siebie ramieniem i poklepał po plecach. Starszemu odebrało mowę na dłuższą chwilę. Zaraz jednak odwzajemnił uścisk, ledwo przypominając sobie, kiedy po raz ostatni obdarzali się takimi czułościami.
— Cześć, Kookie. Przyjechałem najszybciej, jak się dało. Jak trzymają się rodzice?
Tatuator wyjaśnił wcześniej bratu powód, dla którego pragnie on, by WooSuk jak najszybciej zjawił się w ich rodzinnym domu. Jeśli by tego nie zrobił, prawdopodobnie starszy z braci nigdy nie posłuchałby piercera.
— Oni jeszcze nie wiedzą, że planuję wyłożyć dziś kawę na ławę. Jednak na pewno nie wrócę z powrotem do Seulu, wiedząc, że zostawiłbym ich z taką harpią. — Brunet zgrzytnął zębami. Suk parsknął pod nosem, nie dowierzając tak szybkiej zmianie poglądów Jungkooka.
— Księżniczka spadła z piedestału na twardy beton. — W odpowiedzi młodszy uśmiechnął się smętnie, a wówczas jego brat dostrzegł ogrom jego zmartwienia i pożałował sarkastycznego komentarza. — Przepraszam, nie chciałem cię...
— Nieważne. Chodź już, inaczej Su jest gotowa wymknąć się przez otwór w drzwiach dla kota.
Puścił hyunga przodem, pozwalając, by rodzice drugi raz w przeciągu zaledwie paru dni powitała drugiego z synów. Takie chwile, jak ta były niepowtarzalne — zwykle obowiązki Jungkooka i zajmowanie się córeczką i żoną w przypadku WooSuka nie pozwalały rodzinie Jeon na spotkania w pełnym składzie.
Tatuator usiadł na dostawionym krześle, wprost obiektu swojej głębokiej pogardy. Wciąż czuł jej zapach na sobie, co doprowadzało go do szaleństwa. Pragnął zmyć z siebie wszystko, co miało związek z SangSu. Niestety, nie mógł od tak wymazać dwudziestu lat przyjaźni, które miały zakończyć się w tak nieprzyjemny sposób.
CZYTASZ
UNTOLD~J.JK✔️[2]
FanficJungkook do szczęścia potrzebował niewiele: własne mieszkanie, stabilną pracę, w której mógł się spełniać, garstkę zaufanych przyjaciół i szczęście rodziny. W wyżej wymienionych wartościach nie było jednak mowy o osobie, która miałaby wprowadzić cha...