10. SPRZECZKA

500 53 7
                                    

Jungkook z każdym dniem coraz bardziej doceniał obecność SangSu. Wiele radości sprawiało mu chociażby wspólne śniadanie czy też zwykła rozmowa o niczym. Sporo satysfakcji przynosiło mu także wspólne cieszenie się z najmniejszych sukcesów. Kiedy kobieta patrzyła na niego z podziwem i uznaniem, on sam unosił się nad ziemią.

Czas biegł zupełnie inaczej, gdy dzieliło się go we dwoje. Przestał być gościem we własnym mieszkaniu, zamiast tego starał się wracać jak najszybciej, by przyjaciółka nie musiała się martwić jego nieobecnością. Wieczory wypełnione ciszą, w towarzystwie niemych, zimnych ścian wydawały mu się być teraz nie do przyjęcia.

Wykorzystywali każdą możliwość, by zająć się jakąś aktywnością. Wciąż miał z tyłu głowy tę myśl, że Su wkrótce wróci do Busan, a on znowu zostanie tu bez bliskiej osoby z rodzinnych stron. Zabierał ją w różne miejsca: od parków rozrywki po zaciszne parkowe alejki, gdzie stykając się ramionami mogli wymieniać ze sobą słowa albo też milczeć. Na szczęście Su nie należała do osób, które za wszelką cenę starają się zapełnić ciszę ciągłym trajkotaniem.

Wspominali dawne czasy, ze starannością omijając jedynie niewygodne dla obojga tematy. Zbyt wiele przyjemnych chwil spędzili razem, by rozpamiętywać tylko gorsze czasy. Nie mógł też nie zauważyć starań przyjaciółki. Zawsze dbała o to, by każdy wspólnie spędzany posiłek był przygotowany z dbałością i gorący, przynosiła mu nawet obiady do pracy. To ona zajmowała się sprzątaniem, zmywaniem czy praniem. Nie musiała tego robić, wiele razy jej to uświadamiał. Sang jednak uparcie twierdziła, że za dach nad głową i pieniądze, które jej dawał na czas pobytu w Seulu musi jakoś się wywdzięczyć.

Hoseok i Yoongi śmiali się, że słowa, jakimi się określali, czyli mąż i żona zaczęły nabierać nowego znaczenia. Jeon zbywał to wzruszaniem ramionami, bo wiedział, że ze strony kobiety te gesty nigdy nie przekraczały granic ich przyjaźni. To, że troszczyli się o siebie, wynikało bardziej z doświadczeń przeszłości, gdy zdani byli w głównej mierze na sobie nawzajem.

Jedno z pięknych, sierpniowych przedpołudni Jungkook poświęcał na rysowanie projektu tatuażu, zgodnie ze szczegółowymi wskazówkami klienta. Nigdy nie uważał się za dobrego portrecistę; on sam był wyćwiczony we wszystkich innych wzorach, oprócz tej jednej tematyki.

Pochylał się nad kartką papieru, przenosząc wzór na kalkę, kiedy po salonie rozległ się stukot butów na wysokiej szpilce.

Yamada Chu przekroczyła próg jego salonu. Oderwał wzrok od projektu, potrząsając dłonią, która po godzinie misternego odbijania szablonu zaczęła go boleć.

— Dzień dobry — odezwała się jak zwykle uprzejmym i nieco sztywnym tonem. — Chciałabym zapisać się na tatuaż.

Odłożył długopis na blat biurka, obracając się w jej stronę na obrotowym krześle. Starał się nigdy nie oceniać ludzi po pozorach, zwłaszcza kiedy zgłosił się do niego duchowny z prośbą o wytatuowanie mu prawej kostki. Jednak patrząc na delikatną, pełną gracji i szyku, wręcz eteryczną postać projektantki, nie chciało mu się wierzyć, że gustowała w takim sposobie zdobienia ciała.

— Oczywiście, nie ma problemu. Jaki miałby on być? W jakim miejscu ma się znajdować? — zapytał, dyskretnie przyglądając się kobiecie. Wiedział, jaka determinacja w niej drzemie i to mu naprawdę imponowało. Wiedziała, co chce osiągnąć i nie dawała sobie przy tym żadnej taryfy ulgowej.

Biła od niej swego rodzaju nonszalancja, wysuwała podbródek hardo do przodu. Z każdym krokiem dawała ludziom do zrozumienia, że jest osobą, z której zdaniem trzeba się liczyć. Su od razu stwierdziła, że jest butna, z czym poniekąd się zgadzał. Wciąż pamiętał, kto wrobił go w pokaz mody i jak on sam na tym wyszedł. Poza tym, jego przyjaciółka miała od zawsze umiejętność rozszyfrowywania osoby już przy pierwszym kontakcie, więc miał prawo wierzyć jej osądowi.

UNTOLD~J.JK✔️[2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz