(A/N) Wesołych świąt wielkanocnych, drodzy Czytelnicy! <3 Mam nadzieję, że miło przeżyliście pierwszy dzień świąt, zjedliście same pyszności i bawiliście się świetnie w gronie najbliższych ^^
Wpadłam na pewien pomysł. Co powiecie, by jakoś szczególnie uczcić okrągłą liczbę obserwatorów na tym profilu? Liczba siedem od zawsze była moją ulubioną (może to dlatego, że tego dnia się urodziłam XDD), to może z okazji siedemdziesięciu subskrybentów powinnam wymyślić coś specjalnego?
Wiem, na to trzeba by było trochę poczekać (tzn. na dobicie takiego wyniku), ale zawsze można nad tym pomyśleć :> Może jakiś maraton części jednego z opowiadań czy nowy one-shot?
Dajcie znać, bardzo będę wdzięczna ^^ Trochę mi się rozpisało na wstępie, zapraszam Was zatem do przeczytania kolejnej części c:
Chu długo walczyła o to, by móc dumnie kroczyć z wysoko podniesioną głową. Była przez to uważana za snobkę i mówiono o niej, że ciągle się wywyższała. Nic z tego nie było prawdą. Nikt nie miał pojęcia, że pod pozorem pewnej postawy oraz ciętego języczka ukrywała swoje potworne kompleksy i niskie poczucie własnej wartości.
Cieszyły ją jednak słowa osób, które miały ją za zimną, chłodną i wyrachowaną — dzięki temu wiedziała, że świetnie odgrywała swoją rolę niezależnej kobiety. Teraz jednak nie miała sił stawać czoła całemu światu. Teraz stała bezradnie na chodniku przed witryną salonu Jeona, zastanawiając się, po co w ogóle zdecydowała się tu przyjść.
Już dawno obiecała sobie, że przestanie wtrącać się w życie innych. Z tym, że po powrocie do mieszkania tuż po rozmowie z Hoseokiem i Yoongim myśl o zaręczynach Jungkooka nie pozwalała jej zmrużyć oka.
Być może tatuator i ta kobieta do siebie pasowali. Mamili ludzi, każde dla swoich celów. Znowu zagryzła wargę, by się nie rozpłakać, praktycznie na oczach właściciela salonu. Pocałunkiem obudził w niej pragnienia, które dotąd spychała na najdalszy plan. Tak łatwo było zanurzyć się w cieple jego ramion, poddać się wymagającym wargom. Zatęskniła do tego, o czym powinna dawno zapomnieć.
Chciała być kochana.
Nie za jej wygląd, cięty humor czy umiejętności. Pragnęła być kochana za to, jaka jest; bez żadnych warunków czy wad, które musiała w sobie wykorzenić.
Spotkał ją zawód — mężczyzna, z którym kiedyś tak zapamiętale się kłóciła, z równie wielką pasją przyciągał ją do siebie, tworząc wspomnienia, które odtwarzała w głowie każdego wieczoru. Pozwalała sobie nawet na ciche marzenia.
Jednak, jak to zawsze bywa w przypadku nadziei i nieśmiało planowanej przyszłości, cała jej historia z Jungkookiem rozpłynęła się, nim jeszcze zdążyła się urzeczywistnić. Nie, żeby w przeszłości nie doświadczała podobnego zawiedzenia.
Było jej tak cholernie przykro nie tyle z tego powodu, że Jungkook ją zawiódł. Cierpiała, bo uwierzyła mężczyźnie i uznała go za zupełnie innego faceta w porównaniu do innych dupków, na których zdążyła już się zawieść. Zwiodła ją iluzja Jeona.
Powinna odejść sprzed salonu, póki jeszcze jej nikt nie zauważył. Wizyta brunetki i tak nie podziała na tatuatora. Kto wie, może nie powinna nawet wtrącać się w związek, który był im przeznaczony?
Zaraz jednak przypomniała sobie Chu sprzed kilku lat. Jej nie miał kto przestrzec przed popełnianiem błędów. Nikt nie ostrzegał jej, że każdy krok to jak stąpanie po cienkim lodzie. Nauczyła się w końcu wiele na swoich porażkach. Szkoda tylko, że tak wielkim kosztem.
CZYTASZ
UNTOLD~J.JK✔️[2]
FanfictionJungkook do szczęścia potrzebował niewiele: własne mieszkanie, stabilną pracę, w której mógł się spełniać, garstkę zaufanych przyjaciół i szczęście rodziny. W wyżej wymienionych wartościach nie było jednak mowy o osobie, która miałaby wprowadzić cha...