3

3.9K 183 47
                                    

Alec nie wiedział nawet, jak długo tak leżał, płacząc. Właściwie nie obchodziło go to.

Poczuł się skrzywdzony przez najważniejszą dla niego osobę i miał ochotę umrzeć w tej chwili. Myśląc nad zachowaniem Jace'a, uświadomił sobie, że to nie była pierwsza taka sytuacja. Często zdarzało się, że brat się wywyższa i poniża Aleca. Wcześniej jakoś nie zwrócił na to uwagi. Może i zwrócił, ale nie było to dla niego, aż tak upokarzające, jak w tej chwili.

Postanowił wziąć się w garść. Zapomnieć o zgubnym uczuciu do brata i żyć dalej. Nie będzie to łatwe, ale do zrobienia uśmiechnął się smutno i wyszedł z pokoju.

***

Zdziwiony rozejrzał się po korytarzu. Spodziewał się, że chociaż siostra będzie w pobliżu, chcąc z nim porozmawiać. W innych okolicznościach byłby wdzięczny, że jej nie ma i nie próbuje nic z niego wyciskać, jednak tym razem było mu przykro, poczuł się zdradzony.

***

Alec poszedł cicho do pokoju siostry. Usłyszał za drzwiami głosy.

Rozpoznał głos Jace'a i Clary i bezwiednie zacisnął dłonie w pięści. Nie chciał, by ktoś nakrył go na podsłuchiwaniu, jednak potrzeba, by dowiedzieć się, o czym rozmawiają, była silniejsza.

- Musimy tam iść, on na pewno nam pomoże, moja mama często korzystała z jego usług- mówiła Clary – fakt, ze się drogo ceni, ale to nasza jedyna szansa, by dowiedzieć się, gdzie jest Valentine.

- Po co chcesz się dowiadywać o niego przecież to morderca- spytała Izzy

- Ale jest też moim ojcem, ja nigdy nie znałam ojca, ale wiem, że on nigdy by mnie nie skrzywdził, zresztą każdy zasługuje na drugą szansę — powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Alec za drzwiami zastanawiał się, czy odpowiednie będzie wejście w tym momencie i wybicie jej tego pomysłu z głowy. Ostatecznie uznał, że jednak nie. I tak zrobi, co chce, a jeszcze przez to może znowu ktoś ucierpieć i on pomimo wszystko nie chciał, by to było jego rodzeństwo. Postanowił słuchać dalej.

- Wiec, jaki jest plan? - zapytał Jace.

- Tak pokrótce- powiedziała rudowłosa. – Wbijamy do klubu, dziś jest impreza roku (w tym momencie Izzy zaczęła z ekscytacją piszczeć, przez co zagłuszyła część wypowiedzi rudej). - Znajdziemy go i on nam wszystko powie- dokończyła ruda.

- Jesteś pewna, że nam powie – zapytała Izzy, w myślach już szukając stroju na dzisiejszy wieczór.

- Musi, nie ma wyjścia – odpowiedział jej Jace. A reszta roześmiała się wesoło.

Alec przeczuwał, że rozmowa dobiegła końca, więc pospiesznie oddalił się spod drzwi siostry. W głowie kołatały mu się myśli. Gdzie oni chcą iść, do kogo, czy mnie wtajemniczą. Jak bardzo to jest niebezpieczne i co najważniejsze co on sam ma z tym wszystkim zrobić.

Tymczasem, udał się do kuchni, bo zbliżała się już pora obiadu, a on jeszcze nawet nie zjadł śniadania. Usiadł w swoim kąciku w kuchni i liczył, że nikt go nie zauważy, jak to miało miejsce rano. Prawie mu się to udało. Gdyż po chwili do pomieszczenia weszła Izzy z Clary, zacięcie dyskutując o strojach na wieczór.

- Ja włożę ta moja srebrną sukienkę i te buty wiesz które... A Ty hmm pożyczę Ci coś. Będzie super, ale pamiętaj, Alec nie może się o niczym dowiedzieć, bo będzie skłonny zamknąć nas w instytucie — z ekscytacją mówiła Izzy - Nawet jeśli nie znajdziemy tego Bane'a to będziemy na najlepszej imprezie w Nowym Jorku- poziom ekscytacji w jej głosie się zwiększył. - Wyjdziemy stąd o dwudziestej pierwszej Alec wtedy już siedzi w pokoju nad książkami, nawet nie zauważy, że nas nie ma — ciągnęła.

Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz