Minął tydzień, długie siedem dni, które Nocni Łowcy na czele z Alexandrem, poświęcili na intensywne poszukiwanie Clary.
Wszelkie tropy urywały się niespodziewanie, przez co błądzili po omacku, nieuchronnie wciąż powracając do punktu wyjścia, który boleśnie ich uświadamiał, że nie wiedzą kompletnie nic.
Jednak nieustannie czarnowłosy miał wrażenie, że pomija jakiś istotny szczegół, dręczyło go to tak bardzo, że nie potrafił myśleć o niczym innym, niemal popadając w obłęd.
I gdy już prawie się poddał, z głębi podświadomości uderzył w niego kluczowy fakt.Dla potwierdzenia swojej tezy zaczął sobie przypominać wszystkie misje, na których byli z dziewczyną. Utwierdził się w przekonaniu, że się nie myli. Jego oczy się rozszerzyły, potoczył spojrzeniem po zdezorientowanych twarzach rodzeństwa, którzy od kilku minut wpatrywali się w oszołomieniu w brata, bojąc się naruszyć jego kontemplację. Wiedzieli, co to znaczy, jego charakterystyczna mina kiedy łączył ze sobą wątki, spajając je w spójną całość, mówiła im że Alec jest blisko rozwiązania zagadki.
Znajdowali się, właśnie na dachu instytutu.
To tam według najstarszego Lightwooda najlepiej mu się rozmyślało, nie ograniczały go mury budynku i uczucie przytłoczenia przez nadmiar bodźców. Bezkres przestrzeni i przytłumione dźwięki z ulicy pozwalały mu oczyścić umysł. Oswabadzał myśli, pozwalając im płynąć samopas przez zakamarki jego wnętrza, nieskażone naleciałościami znajomych już faktów, przyjętych przez innych, były tylko suche informacje kształtujące się na nowo, przybierając nowa czystą koncepcję.W pewnym momencie już wiedział, był pewny, że się nie myli. Nie mógł być w błędzie, utwierdzał się w tym z każdą sekundą. Tylko jak to teraz przekazać wpatrzonym w niego osobom.
Wiedział, ze Izabelle przyjmie to tak jak zwykle, w sekundę będzie gotowa do podjęcia działań. Martwił się o Jace'a, który nie ukrywał uczucia, jakim zdążył obdarzyć rudowłosą dziewczynę, już teraz był na skraju desperacji, gdy poszukiwania nie odnosiły skutku, jak zareaguje, gdy Alec podzieli się z nim swoimi spostrzeżeniami.
Nie chcąc przedłużać nieuniknionego, chłopak westchnął ciężko.
- Chyba coś mam – odparł niby niepewnie, jednak ze stanowczością w głosie.
Blondyn spojrzał na niego wzrokiem pełnym nadziei, ale też strachu.
Już jakiś czas temu przestał liczyć na szczęśliwe zakończenie zaistniałej sytuacji.- No mów ! Nie trzymaj nas dłużej w niepewności ! – ponaglająco odparła Izzy. Jej, krótkie włosy smagał wiatr. Alecowi wydawała się taka krucha, jednak jej postawa i hardość spojrzenia przeczyły tej wizji.
Wziął głęboki oddech, zaczął mówić, badawczo przyglądając się rodzeństwu, chciał wychwycić, każdą reakcję na jego słowa.
- Pamiętacie, jak Clary się tutaj znalazła? – zapytał
- Tak – odpowiedzieli zgodnie.
- Ja oprócz tego, pamiętam coś jeszcze... W tym dniu niespodziewanie wzrosła aktywność demoniczna. Jednak po sprawdzeniu wszystkich miejsc, w których pojawił się alarm, nie znaleziono żadnego demona – Jace patrzył na niego, nie rozumiejąc, do czego zmierza – potem przez tydzień lub dwa nie działo się nic niepokojącego.
- Jak to nie ? – zapytała dziewczyna – a te dwa ataki wilkołaków i akcja w hotelu Dumort ?
- Skupcie się na demonach, reszta wydaje się nie mieć związku.
- Ok. Wiec co z tymi demonami?
- Kolejny intensywny atak był wtedy, gdy zaginęła Jocelin, zostawiła list prawda?
CZYTASZ
Przemiana anioła (Malec)
FanfictionBędzie to moja wersja miłości Aleca i Magnusa. Pojawia się nawiązania do serialu. Zapraszam do czytania i liczę na konstruktywne opinie. Pozdrawiam W TRAKCIE KOREKTY Data rozpoczęcia: 08.04.2019 Data zakończenia: 22.06.2019