14

3.3K 206 28
                                    

Po spektakularnym przebudzeniu ze śpiączki minęły dwa dni.

Pomimo tego, że dla obu mężczyzn pocałunek znaczył bardzo wiele, starali się nie dać tego po sobie poznać.
Alec udawał, że nic się nie stało, tak jakby sytuacja nie miała miejsca.
Z kolei Magnus z łamiący sercem, przystał na tę grę, nie chcąc stracić możliwości przebywania w towarzystwie chłopaka.

Prawda była jednak taka, że Nefilim po prostu bał się swoich uczuć i tego, że zostaną nieodwzajemnione.
Gdyby tylko nie był tak bardzo krytyczny wobec siebie i skrajnie niedoświadczony, zauważyłby oznaki adoracji, ledwo skrywane przez czarownika.

***

Po dość długim przebywaniu w milczeniu, siedząc właśnie przy obiedzie, Alec postanowił przerwać ciążącą już mu ciszę, a przy okazji dowiedzieć się czegoś, co od czasu przebudzenia nie dawało mu spokoju.

- Magnusie, zastanawia mnie coś - odparł, wytrącając mężczyznę z zadumy. Czarownik spojrzał na niego pytającym, aczkolwiek smutnym wzrokiem.

- Słucham Aniele ? - uśmiechnął się przy tym zachęcająco.

- No... Bo mówisz, że jestem tutaj ponad tydzień i czy ktoś... no wiesz... tak jakby...hmmm... Czy ktoś, ktokolwiek zainteresował się moim stanem? - wydukał ledwo, sam zdziwiony czemu tak trudno mu o tym mówić.

Magnus spojrzał na niego smutno, zastanawiał się, czy powiedzieć prawdę, czy trochę ją ubarwić.

Westchnął cicho, postanowił być szczery, chociaż tyle mógł od siebie dać.

- No więc twoja siostra dzwoniła codziennie przez pierwsze kilka dni, teraz pisze SMS.
Jace chciał przyjść, ale nie pozwoliłem mu, bo chciał przyprowadzić ze sobą Clary.

- A matka? - zapytał cicho.

Magnus poczuł ogromny smutek.
Nie mógł wydobyć z siebie głosu, więc tylko pokiwał przecząco głową.

- W sumie mogłem się tego spodziewać, jednak nadzieja umiera ostatnia. A czy wiedzą, że już się obudziłem?

- Nie... Nie chciałem w to ingerować bardziej niż to konieczne. Uznałem, że sam zdecydujesz, gdy już dostatecznie wydobrzejesz. Zresztą, pewnie zaraz zaczną cię ciągnąć na misje, a moim zdaniem jest jeszcze na to stanowczo za wcześnie - odparł, przyglądając się z zachwytem błękitnym oczom chłopaka, który co dziwne tym razem nie odwrócił wzroku, choć delikatne rumieńce zdradzały jego zmieszanie.

- Masz rację, nie czuję się jeszcze na siłach - przytaknął, po czym dodał ledwo słyszalnie - Nie chcę tam jeszcze wracać.

Serce czarownika, zabiło szybciej. Poczuł nadzieje, nie... on wiedział, że jak dostanie jeszcze trochę czasu z Aleciem, to chłopak się przed nim otworzy, może w końcu zaakceptuje i pokocha sam siebie.
A wtedy nic nie stanie na przeszkodzie, by zbliżyć się do niego.
Tego nie mógł sobie odpuścić, nie po tym pocałunku, który rozbudził w nim uśpione przez stulecia uczucia.
Jednak postanowił czekać, Alexander był kruchy niczym porcelanowa lalka, niepewny siebie i płochliwy jak małe zwierzątko.
Magnus postanowił go oswoić, najpierw ze samym sobą, później z jego kompleksami, a na koniec wyzna mu, co czuje. Ale na to potrzebuje czasu, choć w tym przypadku grał on na ich niekorzyść.
I choć zdawał sobie sprawę ze śmiertelności chłopaka, nic nie było w stanie zmienić jego uczuć, postanowił cieszyć się każdą chwilą, która będzie im dana.

Z zamyślenia wyrwał go cichy głos Alexandra.

- Przepraszam, zamyśliłem się. Co mówiłeś?

- Jaki jest twój znak czarownika? - nieśmiało ponowił pytanie, jego twarz nabrała barwy soczystego pomidora - bo nie zauważyłem żadnego.
Choć usilnie się starałem, dodał w myślach, powiększając szkarłat na policzkach, kiedy przypomniał sobie, jak zaciekle wpatrywał się w przystojnego mężczyznę przed sobą, gdy ten błądził w swych rozmyślaniach.
O boskim ciele nawet nie chciał wspominać, wyobraźnia działa mu wtedy na najwyższych obrotach, powodując przyjemne mrowienie w podbrzuszu, tylko dlatego, że czarownik gustował w niezwykle dopasowanych ubraniach.
Już kilka razy zdarzało mu się pofolgować w marzeniach i wyobrażać go sobie bez koszulki, efekt był niezwykle dla niego żenujący i wolałby, żeby to nie przydarzyło mu się teraz gdy siedzi z Magnusem przy jednym stole.

Czarownik spojrzał na niego przenikliwie, zastanawiał się, czy pokazać mu to, co jego zdaniem jest odrażające, tak przynajmniej powiedział mu ojczym, a on przez te kilka stuleci, które od tamtej chwili upłynęły, nie potrafił myśleć o tym inaczej.
Jednak chęć, by zdobyć zaufanie czarnowłosego, wygrała i choć bał się, że zobaczy na jego twarzy obrzydzenie. Mrugnął, wskutek czego pozbył się czaru maskującego jego kocie oczy.
Z niepewnością pomieszaną ze wstydem, ostrożnie uniósł wzrok na chłopaka.
Ten zapomniał, jak się oddycha, jak zaczarowany wpatrywał się w złoto zielone oczy z pionową źrenicą, nie odezwał się słowem, urzeczony widokiem przed sobą.

Magnus opacznie zrozumiał zachowanie Aleca.
Oczy zaszły mu łzami.

Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz