7

3.4K 209 39
                                    

Promienie słońca, wpadające przez szczeliny w niezbyt szczelnie zasłoniętych kotarach, igrały sobie na twarzy Magnusa.

Z niezadowoleniem zaciskał coraz mocniej powieki, lecz kiedy to nie zdało egzaminu, nerwowo odrzucił czerwoną kołdrę, pod którą spał.

Wciąż nie otwierając oczu, boso podreptał w stronę kuchni. Myśląc tylko o kawie, która mogła go postawić na nogi.
Przez zmęczenie i jak się niebawem okazało, nie ludzko wczesną porę,  zapomniał, że jednym pstryknięciem palców mógł posiąść pożądany trunek.

Po wyjściu z sypialni z niemałym trudem otworzył oczy, zerknął na ozdobny zegar stojący na kominku. Westchnął ciężko, gdy zobaczył wskazówki ustawione na godzinę szóstą.

- Toż to zbrodnia, budzić się o tej porze- westchnął cicho.

W tym momencie jego wzrok przykuła ciemna postać, śpiąca na jego kanapie.
Momentalnie oprzytomniał, podszedł bliżej i przyjrzał się leżącej osobie.
Przez chwilę serce załomotało w jego  piersi.

Uspokój się oszalałe serce - zganił się w myślach.

Nie chciał pozwolić by słabość, którą czuł do chłopaka, przyćmiła zdrowy rozsadek. 
Spojrzał raz jeszcze na Aleca, po wczorajszym bólu nie było śladu, łzy już dawno wyschły, teraz spał spokojnie, wycieńczony po ubytku mocy, sen sprawiał, że wyglądał dużo młodziej.

Nie chcąc się narażać na  niepotrzebne emocje, Magnus cicho przeszedł do kuchni.

Usiadł na wysokim stołku przy wyspie kuchennej, wyczarował ulubiona cynamonową kawę, utkwił wzrok w błękitnych płytkach na podłodze, które jak z niechęcią stwierdził, przypominały oczy tego Nefilim i odpłynął myślami do wczorajszych zdarzeń.

Właściwie zaklęcie był w stanie wykonać sam, jego moc była potężna, ale chciał przy okazji za pomocą magii poznać Łowcę, który zawładnął jego myślami i to po zaledwie jednym do tego niezbyt udanym spotkaniu trwającym sekundy.
Liczył na to, że dzięki magii może coś z tego zrozumie.
Przeliczył się jednak. To nie jest tak, że dzięki połączeniu mógł czytać w jego myślach, działało to na takiej zasadzie, że Bane w dość precyzyjny sposób odczuł jego emocje w tamtym momencie.

Nie spodziewał się jednak, że uczucia targające tym chłopakiem są takie silne i sprzeczne.
Zastanawiał się jakim cudem Alec jeszcze się nie rozsypał.
Chociaż wyglądało na to, że niewiele mu do tego brakuje.
Pod maską, obojętności, zimnego profesjonalizmu i niekiedy arogancji, kryła się zdruzgotana dusza. Niepewność siebie, brak własnej wartości, zagubienie, brak akceptacji samego siebie, nieufność do ludzi, skrajny pesymizm były jednymi z licznych emocji, które Magnus wychwycił.

Jednak najbardziej uderzyło w niego to, że chłopak nie wykazywał żadnych objawów radości i zadowolenia.

Mógłby nawet przysiąc, że on siebie nienawidzi i nie chce żyć. Co według czarownika prowadzi go prostą drogą ku zgubie.

Magnus, doskonale sobie zdawał sprawę, czym to może się zakończyć, sam przed stu laty stracił wolę walki, co zaprowadziło go na poręcz mostu, był gotowy zakończyć swoje męczarnie, ale odwiedli go od tego przyjaciele i po dzień dzisiejszy bacznie obserwowali.

Czasem żałował, że go tam odnaleźli, wczoraj wieczorem wróciły do niego myśli, że lepiej było skoczyć. A było to w momencie, gdy jak fala uderzyła w niego energia chłopaka i zrozumiał, że on go nienawidzi, gardzi podziemnymi tak bardzo, że ich życie jest dla niego nic niewarte.

Nim Magnus się zorientował, po policzku znowu pociekła mu łza, że też musiał być tak głupi i zauroczył się w nieziemsko przystojnym, uroczym i jednocześnie niemożliwym do zdobycia Nefilim.

Otrząsnął się z rozmyślań i dostrzegł, że siedzi nad zimną kawą. Od momentu gdy znalazł się w kuchni, minęły dwie godziny.

Czas się pożegnać, mój mały Łowco pomyślał.

Wyczarował śniadanie, bo przecież nie wypuści go głodnego. Pstryknięciem poprawił swój wygląd i przybierając obojętny wyraz twarzy, ruszył w kierunku salonu, w celu obudzenia Nefilim.


***

Czarownik wkroczył do salonu, nie próbując zachowywać się cicho, w końcu był u siebie.
Z głośnym brzdękiem opuścił tacę ze śniadaniem na szklany stolik przy kanapie.
Tak jak się spodziewał, chłopak momentalnie poderwał się na kanapie, przecierając zaspane oczy, rozejrzał się wkoło i w końcu przemówił.

- Gdzie jestem?

- W moim mieszkaniu.

- A gdzie Izzy i Jace? Co im zrobiłeś? – nagle głos chłopaka zrobił się podejrzliwy i niepewny.

- Ha ha ha co ja im zrobiłem? Zaiste zabawne ! – Magnus nie silił się na uprzejmość, podejrzenia Nefilim, że skrzywdził ich rodzeństwo, podziałały na niego, jak płachta na byka. Wiedział, że to, co teraz powie, zaboli chłopaka, ale cóż życie.

– Zostawili cię na łaskę czarownika, którego reputacja pozostawia wiele do życzenia – sarknął złośliwie – wykorzystali twoją siłę, żeby uratować wspomnienia tej małej rudej i wyszli, nie bacząc, czy chociaż to przeżyłeś.
Cudowni Nefilim i to wy macie czelność uważać się za lepszych od nas !!!
Może jestem pół demonem, ale mam swój honor i nigdy bym nie zostawił swoich na łaskę losu !
I mimo twojej pogardy do mnie, nie pozwoliłem, by stała ci się krzywda!

Magnus nie chciał tego wszystkiego powiedzieć, puściły mu nerwy. Cały drżał, opamiętał się, dopiero gdy niekontrolowany strumień magii roztrzaskał w drobny mak stolik, stojący kilka metrów dalej.

- Przepraszam – wydukał beznamiętnym głosem – Zjedz coś, a potem proszę cię, wyjdź.

Wstał i poczłapał w stronę swojej sypialni, rzucił się na łóżko i utkwił wzrok w punkcie za oknem.

***

Alec siedział oniemiały, w jednej chwili pożałował, że oskarżył czarownika.

Przypomniał sobie wczorajszy wieczór, to jak go opuścili i to, co powiedział im Magnus.

Był zły, na Jace'a, Izzy, Clary, a najbardziej na siebie, że dał się w to wciągnąć, przez co utwierdził się w przypuszczeniach, że nic nie znaczy dla swojej rodziny. Jace'owi zależało tylko na rudej, nie zainteresował się własnym parabatai.

Co ja w nim widziałem, kretyn z przerostem ego!

Nie zasługuje na żadne uczucie.

Podziemny się mną zajął, a Jace...

Na Anioła, jaki ja jestem głupi.

Zraniłem jedyną osobę, która mnie nie olała tylko dlatego, że pieprzone Clave robi nam od dziecka wodę z mózgu i karmi bajkami o strasznych podziemnych, których trzeba niszczyć.

On ma rację, to nie oni są potworami, tylko my.

Muszę go przeprosić.

Z zamyślenia wyrwała, go mała puchata kulka, która wyskoczyła mu na kolana. Zaskoczony poderwał się w górę, lecz zaraz się uspokoił, gdy spostrzegł, że to tylko kot.

Zaczął głaskać niespodziewanego gościa, za co usłyszał miłe dla ucha mruczenie.

Zabrał się za jedzenie, gdyż głód już zaczął mu doskwierać, a jednocześnie nie chciał urazić gospodarza, zostawiając nietknięte śniadanie.

Wraz z końcem posiłku, jego odwaga wyparowała.

Nadal chciał przeprosić czarownika, ale bał się, że w przypływie emocji znowu może go czymś urazić.

Zebrał swoje rzeczy, odłożył kota na kanapę, który fuknął na niego niezadowolony i ruszył w stronę wyjścia z loftu.

Przy drzwiach stał stolik, na którym zauważył kartki papieru.
Wziął je do ręki, rozejrzał się za czymś do pisania, po znalezieniu pióra wrócił na swoje miejsce na kanapie i zaczął pisać.

***

Gdy tylko Magnus usłyszał, że Nocny Łowca opuścił jego mieszkanie, wyłonił się z sypialni.

Z żalem spojrzał na kanapę, na której jeszcze kilka godzin temu spało ucieleśnienie jego marzeń.

Westchnął, zdając sobie sprawę, że najprawdopodobniej już nigdy go nie ujrzy.
Podszedł do koca, teraz złożonego w kostkę na poduszce i pogładził go z roztargnieniem.
Z niejasnych dla siebie powodów, chwycił go w dłonie i chłonął zapach, który pozostawił po sobie chłopak.

Jego uwagę przykuł Prezes Miau, który coś szarpał pod stolikiem.
Bane schylił się i odebrał kotu kartkę, teraz już mocno sfatygowaną. Rozpoznał znajome pismo, to samo, co w ognistych wiadomościach.

Za pomocą czarów przywrócił list do pierwotnej postaci, usiadł na kanapie, opatulił się kocem, nadal pachnącym chłopakiem i zaczął czytać.

***

Magnusie,

Chciałem Cię bardzo przeprosić za swoje zachowanie i jednocześnie podziękować za opiekę.

Masz rację, Nefilim są zapatrzone w siebie, nie uznają niczego i nikogo, co nie wchodzi w kanon ich praw i światopoglądu.

Krzywdzą swoich, przez bezduszne prawo. Sam czuję się przez to skrzywdzony, lecz nie mogę narzekać, bo to nie jest mile widziane, każdy przejaw samodzielnego myślenia jest tłamszony, mamy być żołnierzami słuchać rozkazów i ginąć, nie pytając dlaczego.

Od dziecka wpajano mi, jacy to podziemni są okrutni i bezduszni. Dziś wiem, że to kolejna propaganda Clave.

Dzięki Tobie i Twoim czynom wiem, że jest inaczej.

Nie każdy podziemny jest zły, tak samo jak nie każdy Nefilim dobry.

Dwadzieścia lat żyłem w kłamstwie, nadal żyje, ale nie pozwolę już sobą manipulować.

Mam szczerą nadzieję, że wybaczysz mi moje zachowanie.

Wiem, że już pewnie nigdy się nie spotkamy, lecz nie mógłbym żyć w przekonaniu, że jedyna osoba, która okazała mi troskę mnie nienawidzi.

Po raz kolejny przepraszam.

Z poważaniem

Alexander Lightwood



***

Uśmiech Magnusa rozświetlił cała jego twarz.
W oczach błyskały iskierki szczęścia.

- To się musi udać – z ekscytacją poinformował Prezesa i nie zwlekając nadał ognistą wiadomość


Do Aleksander Lightwood

Wybaczam Aniele.

Magnus Bane





Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz