6

4.1K 209 135
                                        

Ukrywanie się nie leżało w naturze Magnusa.
Mógłby nawet powiedzieć, że dreszczyk emocji spowodowany zagrożeniem, działał na niego pobudzająco.

Jednak, jako Wysoki Czarownik Brooklynu nie mógł być lekkomyślny. Musiał sprawować pieczę nad podlegającymi mu czarownikami i wyłącznie z tego powodu, postanowił wraz z wszystkimi udać się do Spiralnego Labiryntu.

Nie spodziewał się jednak, że tak szybko zacznie czuć się przytłoczony przez osoby, które ewidentnie oczekiwały od niego rozwiązania zaistniałej sytuacji.

Pod pretekstem rozeznania, wymknął się czym prędzej do swojego loftu. Tutaj był bezpieczny.
Czary ochronne chroniące jego mieszkanie były ogromne, nic nie było w stanie przez nie przejść.
Może istniał jakiś czarownik, który by to potrafił, ale Magnus szczerze w to wątpił.

Po przekroczeniu portalu, z wyrazem ulgi na twarzy opadł na swój ulubiony fotel, wyczarował drinka i pozwolił Prezesowi Miau ulokować się na kolanach.

Bane uwielbiał takie momenty, chwile ciszy gdzie mógł bez skrępowania nadawać się ciepłem kociego ciała, gładzic jego miękkie futro i słuchać przyjemnego dla ucha mruczenia swego pupilka.

Do tego napój bogów w garści, przyjemne ciepło rozchodzącego się po ciele alkoholu.
Żadnych klientów, nagłych wezwań, trosk. Mógłby nawet zapomnieć, że stoi u progu wielkiej wojny.

Ze stanu odrętwienia wyrwała go Ognista Wiadomość, nie spodziewał się jej. A już tym bardziej zdziwił się, gdy odkrył, kto jest nadawcą.

- Co to za Lightwood? - pomyślał, jednocześnie szukając w pamięci ostatnie znane osoby o tym nazwisku.

Skrzywił się nieznacznie na wspomnienie Roberta i Maryse, członków Kręgu i ich spotkania sprzed blisko dwudziestu laty.

- No ale to jakiś A. Lightwood, może to zbieżność nazwisk.

Z trudem odszukał w pamięci, spotkanie z Łowcami, o którym była mowa w liście.
Praktycznie nic z niego nie pamiętał, a już na pewno sprawy, w jakiej do niego przyszli.

Jedyne, co wracało często do niego. To błękitne oczy i cudny uśmiech należący do jednego z tam obecnych.

- Skoro proszą o przysługę, to nie byłbym sobą, gdybym tego nie spróbował obrócić na swoją korzyść.

Napisał szybko odpowiedź, licząc w duchu, że przestaną na jego żądane i przyślą do niego ciemnowłosego anioła.

Po otrzymaniu odpowiedzi zwrotnej głośno prychnął - Reputacja, która mnie wyprzedza, co to ma znaczyć, czyżby, aż tak dbali o cnotę nieletnich Nefilim.

Trudno przeżyje jakoś resztę denerwujących młodzików, byleby choć raz jeszcze móc utonąć w błękicie spojrzenia ciemnowłosego anioła.

Nadał ostatnią wiadomość, podając miejsce spotkania i zatracił się we wspomnieniu olśniewającego, aczkolwiek niepokojącego, (z powodu sytuacji, w której się pojawił) uśmiechu urokliwego Nefilim.

***

Dzień dłużył się niemiłosiernie. Magnus wstał bardzo wcześnie.

Dziewiąta rano, to dla prowadzącego nocny tryb życia czarownika środek nocy. Jednak tej nocy coś, a właściwie ktoś nie dawał mu zasnąć.
Łapał się na tym, że fantazjuje o pełnych ustach młodzieńca. Zastanawiał się, czy są tak miękkie, na jakie wyglądają. Jak to by było je całować.

Jednak cichy głos podświadomości, sprowadzał go na ziemię. On jest nieletni, gardzi podziemnymi, ilość jadu, który wypłynął z jego ust, kiedy powiedział, że nie jego ratował i pogarda, z jaką wypowiedział słowo „podziemny", powodował, że Magnus, który nie jedno już na swój temat słyszał, odczuwał niewyobrażalny żal.

Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz