32

2.5K 147 61
                                    

Trójka osób siedziała w salonie. Patrzyli po sobie, niemo błagając, by ktoś wyskoczył do nich z informacją, że otrzymana przed chwilą wiadomość jest tylko nietrafionym żartem.
Catarina nadal nie odzyskała swojego naturalnego koloru skóry. Z trudem powstrzymywała napływające łzy.
Jace zaciskał nerwowo pięści. Nie znał Ragnora, ale na wieść, że zaatakował go Valentin, poczuł przypływ nieopisanej złości.

Najszybciej z pierwszego szoku ogarnęła się Izabelle.

- Nie możemy go zostawić bez pomocy. Jesteśmy Nocnymi Łowcami naszym obowiązkiem, jest chronić podziemnych – zakomunikowała, przerywając ciszę – Catarina obudź Magnusa, będzie nam potrzebny. Jace potrzebujemy więcej broni.

- Nie możemy wrócić do Instytutu – odparł smutno – nasze nagle zniknięcie...wiesz, w jakim stanie jest matka, pewnie zaraz by nas aresztowała.

Dziewczyna zamyśliła się.

- A co ze starymi składami broni?

- Masz na myśli skrytki w kościele – podrapał się po głowie – to może się udać, ale musimy być szybcy i nie dać się zauważyć.

Catarina nadal sprawiała wrażenie oderwanej od rzeczywistości. Błądziła smutnymi oczami po twarzach Łowców. W końcu westchnęła.

- To nie ma sensu, nie mamy szans. Dwóch czarowników i dwóch Łowców przeciw armii Valentina to samobójstwo.

- Tak łatwo odpuszczasz ! – Izabelle była wściekła – w takim razie nie musisz iść. Otwórz nam portal, poradzimy sobie sami!

- Co to za krzyki? – na dźwięk głosu odwrócili się w jego kierunku. Magnus nie leżał już na kanapie. Stał, poprawiając ubranie, był w pełni opanowany, po wcześniejszym załamaniu nie było ani śladu.

Izabelle podniosła się z zajmowanej miejsca i w szybkich krokach zbliżyła się do niego.

- Valentine, on zaatakował Ragnora – oznajmiła, nie zważając na to, że czarownica próbowała jej przerwać.
Bane spojrzał pełnym wyrzutu wzrokiem na przyjaciółkę.

- To co my tu jeszcze robimy? – zapytał zdenerwowany – Trzeba mu pomóc.

- To nie ma sensu. Magnus już za późno – z jej oczu popłynęły łzy.

- Nigdy nie jest za późno ! Nie poznaje cię, od kiedy poddajesz się bez walki – krzyknął – przyjaciół nie zostawia się w potrzebie! Musimy tam iść choćby po to, by go pochować – jego ton był zimny, pozbawiony emocji.

- Nie wiemy, czy nie żyje – wtrącił się Jace.

- To tym bardziej, nie ma na co czekać – powiedział, by po chwili pobiec do swojego gabinetu.

Wrócił po chwili z torbą, Łowcy popatrzyli na niego zdziwieni.

- To składniki do eliksirów – oznajmił – mogą się przydać. Mam nadzieję, że to wystarczy – wyszeptał pod nosem już tylko do siebie.

- Wszyscy gotowi – Bane nie chciał tracić cennego czasu.

- Mamy za mało broni – blondyn wydawał się spokojny, jednak w głębi jego oczu czaił się strach – musimy się uzbroić.

- To zbędne. Dwóch czarowników w pełni wystarczy.

- Ona przed chwilą mówiła, że to za mało – Jace wskazał na Catarine.

Magnus spojrzał na przyjaciółkę, nie dowierzał temu, co słyszy. Przyjrzał jej się uważnie i zrozumienie spłynęło na niego z siłą wodospadu.

- Catarino on żyje! Dopóki nie zobaczysz jego ciała, nie możesz myśleć inaczej – starał się brzmieć przekonująco, choć sam nie do końca w to wierzył. Wiedział jednak, że gdyby był w podobnej sytuacji, żadne słowa nie przyniosłyby mu ukojenia. Właściwie to już był...od dawna nie wiedział, co się dzieje z Aleciem, a słowa umierającego wampira wryły się w jego myśli. Intuicja mówiła mu, że chodziło o chłopaka.

Nie mógł też uwierzyć, że zaślepiony sobą i swoimi problemami nie zauważył, że dwójkę jego najbliższych przyjaciół łączy coś więcej niż przyjaźń.

Kobieta uniosła głowę i obradowała go udręczonym spojrzeniem, jednak nieśmiało spomiędzy ogromnego smutku, przezierała się iskierka nadziei.

- Ruszamy! – entuzjastycznie zawołał Bane, chcąc przywrócić im ducha walki.

Pstryknął palcami, przywołując magię, niebieska kula ognia powiększała się w jego dłoni. W momencie gdy miał nią cisnąć, by otworzyć przejście, tuż przed nimi zaczął tworzyć się wir, a po chwili z portalu wypadł Ragnor, Alec i Rafael.

Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz