17

3.1K 179 34
                                    

Po kilku godzinach Isabelle odzyskała przytomność.
Alec zamartwiał się przez cały ten czas, jak dziewczyna przyjmie zmiany, jakie nastąpiły w jej wyglądzie.
On sam z bólem serca patrzył na ranę na twarzy, podejrzewał, że będzie to dla niej niemały szok.
Nie mówiąc już o włosach, których tak brutalnie została pozbawiona. Wiedział, że je uwielbiała, była dumna z ich długości, gęstości i ogólnie dobrej kondycji.
Same w sobie były jej ozdobą. Nawet zwyczajnie spięte dodawały jej urody.

Jednak, jakie było jego zdziwienie, kiedy dziewczyna przyjęła wszystko ze stoickim spokojem. Przeglądała się w wyczarowanym przez Magnusa lustrze, o które poprosiła od razu, gdy zorientowała się, że coś jest nie tak z jej fryzurą.

Alec przełknął głośno ślinę, spodziewał się płaczu, lamentów, może nawet załamania. Ona jednak po kilku minutach wpatrywania się w swoje oblicze, odwróciła się z promiennym uśmiechem.

- Nie jest tak źle, myślałam, że będzie gorzej. To – wskazała na bliznę – odrobina dobrego podkładu i nie będzie śladu. A to ... Magnusie możesz polecić mi dobrego stylistę, czas na nowy look – puściła mu oczko.

Mężczyźni wpatrywali się w nią z niedowierzaniem.
To, co prawdopodobnie każdą kobietę przyprawiłoby o depresję, a na pewno o płacz, ona przyjęła tak lekko, jakby chodziło o zmianę koloru na paznokciach.

Alec odetchnął z ulgą, okazało się, że bardziej przejął się sytuacją niż siostra.

Zazdrościł jej tej cechy charakteru.
On sam miał w zwyczaju wszystko rozpamiętywać przez długi czas, co było jednoznacznie związane z tym, że nie potrafił się cieszyć, bo zawsze gdzieś z tyłu głowy przewijały mu się nieprzyjemne wspomnienia.
Było to tez powodem tego, że gdy zdarzało mu się coś miłego, jak na przykład sytuacja z Magnusem, jego umysł też wszystko natrętnie analizował, doszukując się nieistniejącego drugiego dna. Postanowił to zmienić.


Tymczasem, gdy chłopak był pogrążony w myślach, Bane z entuzjazmem ciągnął Isabelle w kierunku łazienki. Zdążył już wszystkich poinformować, że to on jest najlepszym stylistą na świecie i chętnie zajmie się dziewczyną. Nie był co prawda fryzjerem, ale po cóż komuś nożyczki skoro posiada magię.

***

Dwójka Nocnych Łowców została sama w salonie.
Catarina opuściła ich przed godziną, po otrzymaniu pilnego telefonu westchnęła ciężko i ze słowami na ustach – Co oni by beze mnie zrobili – weszła w wyczarowany portal.

- Nie ufam mu – odezwał się w końcu Jace po dłuższej chwili milczenia.

- Dlaczego? – pytająco spojrzał na brata.

- To podziemny, na pewno coś knuje.

Czarnowłosy poczuł gniew na swojego parabatai, ale nie dał tego po sobie poznać.

- To dlaczego tu przyszedłeś, dlaczego przyniosłeś tu Izzy ? - nie doczekał się odpowiedzi, więc krzyknął – No pytam DLACZEGO ! Skoro to tylko podziemny, który knuje, to co ty tu robisz?

- B...bo – zająknął się, na co Alec spojrzał na niego zdziwiony. Blondyn nigdy się nie jąkał – Nie wiedziałem co zrobić, a on tobie pomógł. Myślałem, że ona umrze i to był wybór między mniejszym złem. Zresztą to czarownik, on ma obowiązek nam pomagać - odparł z wyższością, przez która w Alecu zawrzało.

- Ten zwykły czarownik jak masz czelność go nazywać, właśnie uratował nam siostrę. Mnie też... dwa razy... Nie zażądał od nas nic w zamian. Zajął się nami tak jak nikt inny, żaden człowiek...

- Nie nazywaj go człowiekiem, to pół demon – przerwał mu Jace

- Zamknij się ! – wrzasnął niebieskooki sam zaskoczony swym wybuchem – I nie odzywaj, aż nie skończę mówić! – żaden człowiek nie okazał mi takiej troski, gdzie byłeś, jak cię potrzebowałem? – zapytał, nie oczekując odpowiedzi – przez tydzień tylko raz chciałeś tu przyjść, w dodatku z Ciary ... i nie patrz tak na mnie - dodał gdy zauważył zdziwiony wzrok chłopaka - to, że byłem nieprzytomny, nie znaczy, że nic nie wiem... wiem i to chyba aż za dużo – nuta żalu wkradła się w jego słowa – A wracając do Clary – na imię dziewczyny blondyn uniósł głowę, do tej pory pokornie opuszczoną

- Co z Clary ? - niepewnie zapytał.

- No właśnie co z Clary... Mówisz, że nie ufasz Magnusowi... A ona gdzie teraz jest?! To córka Valentina, zaatakowała i zraniła mnie...

- Ale to był przypadek – próbował ja bronić.

- Tak przypadkiem przebiła mnie mieczem, przypadkiem była na miejscu ataku z Isabelle, z którego jakby nie było, zwiała, jak tylko nadarzyła się okazja i to jej ufasz? A co z wszystkimi misjami na, których z nami była? – przypomniał sobie nagle istotny fakt – nie zauważyłeś, że nie zabiła na nich ani jednego demona?
A co jeśli ona jest szpiegiem? Co jeśli miała nas zniszczyć? I to jej ufasz, a Magnusowi nie, bo jest podziemnym? Valentinowi byś zaufał bo jest Nocnym Łowcą? – sarknął na koniec. Z zadowoleniem zauważył powiększająca się konsternację brata.

- M...myślę, że... Pójdę już – odparł smutno.

- Wiesz, gdzie są drzwi – Alec nie miał zamiaru bawić się w uprzejmości. Odwrócił się od swojego brata i wyszedł z pomieszczenia.

Jace z nieskrywanym smutkiem patrzył za odchodzącym chłopakiem i po raz pierwszy poczuł, że nawalił i to na całej linii. Naraził Isabelle i stracił swojego jedynego przyjaciela. Postanowił zawalczyć o tę przyjaźń, byli w końcu parabatai, a to więź silniejsza niż jakakolwiek inna, ale nie teraz... teraz postanowił jak najszybciej opuścić loft, odnaleźć Clary i wyjaśnić z nią wszystko, a dzięki temu, miał nadzieję, Alec mu wybaczy.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł, ciężko wzdychając.

***

Po wyjściu z łazienki Magnus nie zastał mężczyzn w salonie, co niezwykle go zdziwiło. Słyszał ostrą wymianę zdań między nimi, właściwie to Alec głównie mówił, a właściwie krzyczał, ale chcąc pozwolić mu na upust emocji, postanowił nie ingerować. Wiedział, że dobrze mu to zrobi.
Dał im też prywatność, narzucając na salon zaklęcie wyciszające, by nie niepokoić dziewczyny. Teraz jednak rozglądał się zdezorientowany, bał się o chłopaka, nie chciał, by ktoś znowu go zranił.

- Alexandrze? ... – zawołał zaniepokojony.

Gdy drzwi od sypialni się otworzyły i wyszedł z nich niebieskooki, odetchnął z ulgą, uśmiechnął się do niego promiennie i pochłaniał wzrokiem pełnym uwielbienia.

Alec pomimo natarczywych myśli, z którymi walczył od momentu wyjścia blondyna, uśmiechnął się nieznacznie na widok Bane'a, po czym zarumienił się lekko i odwrócił wzrok, tym samym natrafiając na Isabelle.

- Wow – udało mu się wydusić na widok odmienionej siostry.

Dziewczyna miała na sobie lekką, zwiewną, błękitną sukienkę. Delikatny makijaż sprawił, że wyglądała dziewczęco i młodo, jednak największą zmianą była fryzura. Do tej pory jej włosy, czarne i długie; które niestety odeszły w zapomnienie; kończyły się teraz na linii brody stylowo wycieniowane, z asymetryczną grzywką, rozjaśnione do brązu z jaśniejszymi refleksami.
Wyglądała tak dziewczęco, że chłopak zaniemówił przyzwyczajony do wyzywającego stylu siostry.

- Prawda, że wyglądam rewelacyjnie? – zapytała z szerokim uśmiechem.

Pokiwał tylko głową niezdolny do sensownej wypowiedzi.
Spojrzał z wdzięcznością na Magnusa i zatonął w jego pięknych oczach. Trwali tak przez dłuższą chwilę, nie zwracając uwagi na przyglądającą się im dziewczynę, na której ustach wykwitł poszerzający się z każdą sekundą uśmiech.

W końcu Alec przypomniał sobie o siostrze i zawstydzony spuścił wzrok, co było powodem jej niekontrolowanego chichotu.

- Późno już chyba będę się zbierać – zakomunikowała rozbawiona

- Zrobię dla ciebie portal, lepiej, żebyś teraz nie chodziła sama po nocy – zawyrokował Bane.

- Dobrze. A ty Alec nie idziesz ? – zapytała, a jej oczach pojawiły się psotne iskierki – chyba już się lepiej czujesz?

- Nie... Tak... Wrócę jutro, muszę coś sprawdzić, a Magnus mi w tym pomoże – odparł, a policzki pociemniały mu jeszcze bardziej.

- Ok, nic nie mówię. Tylko bądź grzeczny – zaśmiała się wesoło, po czym ruszyła w stronę portalu, pomachała im jeszcze zanim zniknęła w odmętach magii.

***

Gdy zostali sami. Magnus wyczarował dla nich kolację. Usiedli w milczeniu przy wyspie w kuchni.

- Co chciałeś sprawdzić? – wymruczał Bane

Alec zachłysnął się pitą właśnie herbatą, głos mężczyzny sprawił, że przez jego ciało przeszły ciarki.
Czarownik zachichotał i pytająco spojrzał na czarnowłosego.

- Co wiesz o więzi parabatai ? – gdy zapanował nad zdradzieckim oddechem, zadał pytanie, które go nurtowało od wyjścia Jace'a

- Dość sporo, wszak powszechnym faktem jest, że przyjaźniłem się z Wiliamem Herondale i Jamesem Carstairs'em – odpowiedział, uśmiechając się do swoich wspomnień.

- Przyjaźniłeś się z Nocnymi Łowcami? – Alec nie krył fascynacji.

- Oczywiście, co w tym dziwnego? – odparł, marszcząc brwi.

- B...bo oni... a ty... – chłopakowi zrobiło się głupio

- Bo oni byli Łowcami, a ja zwykłym podziemnym ? – odpowiedział za niego smutnym głosem – cóż jak widać, nie wszyscy Nocni Łowcy są uprzedzeni.

P..przepraszam, nie chciałem, żebyś poczuł się urażony... ja tylko...ja...

- Spokojnie przywykłem – pomimo uśmiechu na ustach, w jego oczach nie było krzty radości.

- Ja tak o tobie nie myślę – żarliwie zapewnił go czarnowłosy.

Ciepło rozlało się po sercu czarownika. Jego cudny Anioł w przeciągu dwóch tygodni, zmienił się.
Schlebiało mu, że przyznał, iż nie uważa go za zwykłego podziemnego. Może już nawet nim nie gardzi. Nie! Na pewno nim nie gardzi, nie po tym jak zachłannie go całował po przebudzeniu, nie po tym jak spał w niego wtulony.
Czyżby Alec faktycznie coś do niego czuł, w końcu Catarina mówiła... Otrząsnął się z myśli... nie pora teraz na to.

- Cieszę się, ale nie o tym chyba chciałeś rozmawiać?

- Nie... – przyznał – wiesz, że Jace jest moim parabatai i zastanawia mnie, dlaczego dziś kompletnie nic nie czułem. Zazwyczaj wiem o każdej najmniejszej ranie... a dziś nic.

Magnus zamyślił się chwilę, powodów mogło być kilka, osłabienie więzi przez śpiączkę, zerwanie jej choć to nie byłoby takie proste, albo coś, czego mag do siebie nie dopuszczał, sprawka sił wyższych, ale o ile aniołowie by się w to nie mieszali, tak demony zwłaszcza Wielkie Demony mógłby mieć w tym interes... Nie chciał jednak go denerwować, za dużo atrakcji jak na jeden dzień.
Jednak jakaś myśl kiełkowała w jego głowie, ale nie potrafił jej jeszcze wyłuskać.

- Powodów może być kilka – odezwał się w końcu – zakładam, że to objaw twojej śpiączki, chociaż nie wykluczam innych opcji. Jutro sprawdzę w moich księgach, może nam to coś rozjaśni. Tymczasem chyba pora się położyć, to był niezwykle emocjonujący dzień.

- Racja – przytaknął mu Alec, jednak wiedział, że tej nocy na pewno nie zaśnie.



Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz