13

3.1K 209 13
                                    

Alec

Chyba umarłem, takie mam przynajmniej wrażenie.
Zewsząd otacza mnie bezkresna ciemność.

Przez jakiś czas czułem ból po ranie, przez która tutaj jestem. Lecz to minęło, pozostał we mnie tylko niewyobrażalny strach przed nieznanym. 

Czasem nawiedzają mnie sny, swoją drogą to ciekawe, że po śmierci nadal śnimy, ale to nie są przyjemne sny. Właściwie to bardziej zlepek najgorszych i najstraszniejszych sytuacji, które mnie spotykały w życiu.

Najczęściej jednak tkwię w nicości, mam dużo czasu, by myśleć.

Zrobiłem sobie rachunek sumienia, przeanalizowałem różne aspekty mojego życia i doszedłem do wniosków, że większość życia byłem nieszczęśliwy, oszukiwałem bliskich i sam siebie.
Nie pozwoliłem sobie na okazanie uczuć ze strachu, że zdemaskuję się przed rodziną i Clave. Zależało mi bardziej na tych zakłamanych ludziach niż na własnym szczęściu.

I teraz mam, pławie się w gęstym mroku. Katuje mą już i tak udręczona duszę, żalem za wszystkimi straconymi okazjami, za beztroską godną osobie w moim wieku, za zabawą, przyjaźnią i miłością.

Jak tak teraz myślę, to ja naprawdę bylem skrajnie samotny, jedynymi osobami, którym mogłem się zawierzyć była Izzy i Jace, potem już tylko siostra... A na końcu nikt.  No prawie nikt, nie... to  złe słowo on nie jest nikim... on jest wszystkim. 

Nie znamy się długo, właściwie praktycznie się nie znamy, ale przy nim czuję się tak, jakbym znalazł swoje miejsce na świecie.  Chciany... słuchany...i rozumiany.

Mam przeczucie, że mógłbym powiedzieć mu wszystko, a on nie dość, że zachowałby to dla siebie, to jeszcze zrozumiał i zapewne doradził. Brakuje mi go tutaj. Tej lśniącej iskierki radości, która wkradła się w moje ponure życie. 

Nie spodziewałem się, nie planowałem tego ale stało się, poczułem do Magnusa coś, czego nigdy do nikogo wcześniej. Nie wiem, co to właściwie jest i już się nie dowiem.

I to boli mnie bardziej niż śmierć.


***

Myśli o nim pozwalają mi przetrwać w tej ciemności.

Wyobrażam sobie jego uśmiech, roziskrzone radością oczy,  idealne ciało, zawsze misternie ułożone włosy, dźwięczny głos, nonszalancki sposób poruszania się.

Właściwie mógłbym tak trwać po kres świata, byleby obraz Magnusa nigdy nie zatarł się w mojej pamięci.

***

Wróciłem do wydarzeń z dnia mojego pojawienia się tutaj, wiedziałem, że to tylko sen bo nie było to pierwszy raz. Lecz tym razem ciosu nie zadała mi Clary, to był jakiś demon, którego wcześniej nigdy nie spotkałem. Ja przyszpilony mieczem do ściany patrzyłem, jak ta bestia rozrywa na strzępy Izzy i Jace'a.  Szarpałem się, chciałem ich ratować ale nic to nie dało. Wstrząsany szlochem znów odpłynąłem w nicość.

Tym razem jednak coś było inaczej.
Usłyszałem cichy, pocieszający szept. Rozpoznałem głos Magnusa, zrobiło mi się lżej na sercu, po chwili poczułem dotyk jego dłoni.
Znów przeszedł mnie ten przyjemny dreszcz, spojrzałem w dół w kierunku opuszczonych wzdłuż ciała rąk, jednak ciemność była zbyt wielka.

Nadal cicho płakałem, gdy usłyszałem śpiew, to była kołysanka w nieznanym mi języku. Była tak piękna, niosła ukojenie. Uśmiechnąłem się nieznacznie, po raz pierwszy od dawna. I pozwoliłem tej melodii utulić się do snu. Pierwszego spokojnego tutaj. 

***

Od tamtej pory nieustanie towarzyszył mi pokrzepiający głos Magnusa. Gdy z rzadka znikał na dłużej, czułem niewyobrażalny strach, że już się nie pojawi i równie ogromną ulgę,  gdy rozbrzmiewał ponownie.

Dzięki temu zacząłem intensywnie zastanawiać się nad tym, gdzie tak naprawdę się znajduję. Miałem ogromną nadzieję, że może jednak nie umarłem, może znajduje się w jakimś letargu. A jeśli tak, to jedyną osobą, która może mnie z tego wyciągnąć, jest właśnie on. 

Tak bardzo chciałem, go znowu zobaczyć, dostać możliwość poznania go, móc prowadzić z nim ożywcze rozmowy i po prostu spędzać czas. Nie przyznałbym bym mu się do tego, że coś do niego poczułem, nie miałbym odwagi, a strach przed odrzuceniem mnie paraliżował. On jest zbyt wspaniały, zbyt wyjątkowy i zbyt doświadczony, by zainteresować się kimś takim jak ja.

A mi wystarczyłoby tylko, to bym mógł czasem przy nim pobyć. To i tak więcej niż mogę marzyć. 

***

Nie wiem, jak długo już jestem tu, gdzie jestem, ale zaczynam więcej, a właściwie wyraźniej słyszeć, czuję dotyk na swej dłoni, a ostatnio nawet poczułem zniewalający zapach perfum Magnusa.

***

Nastała straszna, rozrywająca mnie od środka cisza. Znowu poczułem obezwładniający strach. Chwila przyciągała się w nieskończoność, gdy już zwątpiłem, że jeszcze usłyszę ten cudowny melodyjny głos, do moich uszu dobiegły słowa, które doskonale znałem.

Nikomu, nigdy nawet trzymając w dłoniach Miecz Anioła, nie przyznałbym się, że w niedalekiej przeszłości zaczytywałem się z przyziemnych opowieściach dla dzieci.
To była Królewna Śnieżka.

Wtem dotarło do mnie zdanie, które spowodowało szybsze bicie serca.

- Oh Aleksandrze, jesteś zupełnie jak ona... Ile bym dał, byś pozwolił mi być twoim księciem.

Nie mogłem uwierzyć, z całych sił zapragnąłem otworzyć oczy i go ujrzeć.

Sprawdzić, czy to, co słyszałem, nie było tylko wytworem mojej wyobraźni. Nagle zniewalający zapach egzotycznego zapachu stanowczo się wzmocnił, a na ustach poczułem muśniecie, delikatne niczym jedwab.

Wtedy coś jakby zaskoczyło w mojej głowie, intensywność bodźców mnie przytoczyła, zacząłem dostrzegać coraz więcej szczegółów, walczyłem sam ze sobą. Tak bardzo pragnąłem wrócić do życia.

Na moje czoło coś nieznacznie napierało,  czułem przyjemne ciepło wypływające się z tamtego miejsca. Lecz nagle tego odczucia zabrakło i wtedy udało mi się otworzyć oczy.

Zaparło mi dech, w odległości kilku centymetrów ode mnie, znajdowała się ta twarz, która tak pragnąłem zobaczyć. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, dostrzegłem w oczach Magnusa całą gamę uczuć, których nie do końca rozumiałem, przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałem na kuszące usta i nie panując zupełnie nad sobą, przygarnąłem go bliżej i zachłannie przywarłem do jego warg.

Zdecydowanie mój pierwszy pocałunek był zniewalający. 




Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz