Scena, jaka ukazała się Alecowi, po otwarciu drzwi przez Magnusa spowodowała, że zaczął się ślizgać na skraju swojej świadomości, niechybnie podążając ku znajomemu już stanu odrętwienia.
W głowie huczało mu jedno zdanie.
To niemożliwe!
Przestał wierzyć własnym zmysłom, poczuł się tak jak jeszcze kilka dni temu, gdy w swej chorej podświadomości zmuszany był do oglądania brutalnej śmierci swojego rodzeństwa.
A może wcale się nie obudził, może to nadal są dręczące jego duszę wizje. Serce pękło mu z bólu.
Wyrzekłby się nawet uczucia do Magnusa, byle by scena przed nim okazała się urojona.
Nagle stracił panowanie nad ciałem, ściskana niczym ostatnia deska ratunku książka upadła na podłogę, pozbawiając go tym samym oparcia. Łzy wydostały się, tworząc ścieżki na pobladłych policzkach.
Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, lecz gdy już z pokorą przyjął fakt nieuniknionego kontaktu z podłogą, pochwyciły go mocne, silne ramiona ratując tym samym od upadku.
Ostatnie, co pamiętał przed zatraceniem się w spazmach szlochu, było ciepło obejmującego go czarownika, jego kojący zapach i słowa
- Wszystko będzie dobrze - powtarzane raz za razem, a on tak bardzo chciał w nie uwierzyć.
***
Bane ulokował szlochającego Alexandra na najbliższym fotelu. Z bólem serca wypuścił go z ramion. Ruszył ku zakrwawionym postaciom.
Z nieskrywana udręka przyjrzał się dwóm najbliższym osobom swojego Anioła. Jace cały ociekał krwią i posoką demona.
Liczne rany już się zasklepiały, zapewne dzięki iratze.
Jego złote dotychczas włosy, całe w strąkach przybrały szkarłatny kolor. Oczy, w których zawsze igrały postne iskierki, zdawały się martwe, wylewały się z nich potoki łez. Chłopak nie próbował ich powstrzymywać.
Otrzeć też nie mógł przez wzgląd na to, że w swych ramionach trzymał bezwładne ciało siostry.
To był właśnie powód stanu Alexandra i przerażenia Magnusa. Na pierwszy rzut oka dziewczyna wydawała się być martwa. Podobnie jak brat, całe jej ciało było we krwi. Rany pokrywały każdy widoczny fragment skóry.
Ubrania poszarpane wisiały w strzępach, co dziwne ktoś ściął jej włosy, niegdyś sięgające pasa teraz smętnie obszarpane okalały twarz, jakby obcinanie tępym nożem. Prawy policzek przecinała rana, ciągnęła się od kącika oka, a kończyła na brodzie. Była głęboka, przez co skóra wisiała niczym oderwana od ściany tapeta.
Pierwszy otrząsnął się Magnus, pognał do najbliższej kanapy, uprzednio nakrywając ją białym prześcieradłem.
Jace ostatkiem sił, słaniając się na nogach, ułożył Isabelle na posłanie, po czym padł na kolana i rozpaczliwie zaszlochał.
Widok ten pozwolił otrząsnąć się z marazmu Alecowi, który dopadł do blondyna i zgarnął go w swoje objęciach. Nie płakał już, lata praktyki nauczyły go, że gdy cierpi ktoś z rodzeństwa, on musi być tym twardym, dającym oparcie i pocieszenie.
Tkwili tak w swych ramionach przez dłuższą chwilę.
Bane w tym czasie zajmował się dziewczyną, z ulgą stwierdził, że pierwsze wrażenie było mylne i nadal tli się w niej iskierka życia. Przywołał magię i posyłał w jej wątłe ciało dawki uzdrawiającej energii.
Nie mógł jednak powstrzymać się od ukradkowego zerkania w stronę zwartych ze sobą mężczyzn, targały nim sprzeczne uczucia. Niby wiedział, że to tylko pocieszające uściski jednak cichy wredny głosik podszeptywał mu, że Alexander darzy tego chłopaka uczuciem i to bynajmniej nie braterskim. Narastała w nim złość i w pełni zdawał sobie sprawę dlaczego... Był zwyczajnie zazdrosny.
Potrzasnął głową, odganiając natrętne myśli.
Udał się do swojej pracowni po składniki niezbędne do sporządzenia wzmacniającego eliksiru. Powrócił do salonu, ucierając w moździerzu składniki. Zastał Aleca trzymającego siostrę za rękę.
- Gdzie blondyn ? – zapytał jakby od niechcenia.
- Poszedł pod prysznic – Alexander zmieszany podniósł wzrok – mam nadzieje, że to nie problem.
- Oczywiście, że nie – odparł, zadowolony ze nie musi już patrzeć na nich razem – potrzebna mi twoja pomoc.
- Zrobię wszystko, o co poprosisz – odparł, po czym zarumienił się, uświadamiając sobie dwuznaczność swojej wypowiedzi.
Magnus z zachwytem przyjął odpowiedź chłopaka, jednak nie chciał pozwolić sobie na rozkojarzenie, mogłoby to mieć katastrofalny skutek dla Isabelle.
Wręczył mu trzymane do tej pory naczynie i nakazał ucierać, aż do połączenia się składników.
Oznajmił, że potrzebna jest mu pomoc i wyszedł wykonać telefon do Catariny.
Alec siedział na podłodze przy nieprzytomnej dziewczynie, z niemałym zaskoczeniem rejestrując fakt, że jest spokojny.
Miał pewność, czuł to całym sobą, że będzie dobrze. Magnus tak powiedział i on mu wierzył, jak nikomu na świecie.
CZYTASZ
Przemiana anioła (Malec)
FanfictionBędzie to moja wersja miłości Aleca i Magnusa. Pojawia się nawiązania do serialu. Zapraszam do czytania i liczę na konstruktywne opinie. Pozdrawiam W TRAKCIE KOREKTY Data rozpoczęcia: 08.04.2019 Data zakończenia: 22.06.2019