9

3.3K 197 12
                                    

Magnus siedział z książką w rękach, już nawet nie próbując udawać, że czyta.
Wpatrywał się w chłopaka, walcząc sam ze sobą, by nim nie potrząsnąć, co być może, skłoniłoby go w końcu do mówienia.

Alec od momentu pojawienia się w mieszkaniu czarownika się nie odezwał. Jak zahipnotyzowany patrzył w jeden punkt przed siebie.

Bane mógłby przysiąc, że pewnie nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, gdzie i z kim jest.

Faktem jednak jest, że Alec wpadł w głębokie zamyślenie, lecz doskonale zdawał sobie sprawę z obecności, świdrującego go wzrokiem mężczyzny.

Pomimo ciszy, chłopak uznał, że jest całkiem przyjemnie. Towarzystwo Bane'a wydawało mu się takie... kojące.
Pomimo natarczywego spojrzenia, nie robił nic, co mogłoby zmącić chwilę zadumy Lightwooda, a co najważniejsze nie zadawał pytań, za co był mu w głębi serca wdzięczny.

No bo cóż miałby mu powiedzieć.

Żyje w zakłamaniu od urodzenia. To święte Clave, które mnie za bycie gejem pozbawiłoby run, jawnie łamie wszystkie prawa.
Gdzie to "Twarde prawo, ale prawo?"

Dlaczego nie dotyczy wszystkich?

Dlaczego jest takie zacofane?

Dlaczego tak dużo myślę o czymś, czego zmienić nie mogę?

Dlaczego wszystko jest takie trudne?


Dlaczego nie mogłem być "normalnym" Nocnym Łowcą, los mnie pokarał, nie chce żyć kiedy nie mogę być szczęśliwy, tylko chwila... nie znam pojęcia szczęścia, dla mnie to tylko słowo.


Nie zaznałem tego uczucia od tak dawna.
Zresztą, po co mi to, nie żyjąc w zgodzie z własnym sumieniem, z samym sobą, łatwiej i prościej przestać egzystować, nie męczyć się, każdą sekundą, minutą, godziną, dniem, tygodniem, rokiem ze świadomością, że wszystko, co było dla mnie świętością, jest tylko ułudą.

Ta namiastka życia, która ledwie się we mnie tli, jest zbyt słaba, by walczyć.

Czy tak się czuje człowiek, któremu nic już na świecie nie pozostało, który godzi się sam przed sobą na zakończenie swej udręki?

Natłok myśli przytłoczył Aleca, do teraz nie zdawał sobie sprawy, w jak złym stanie psychicznym się znajduje.

Gdy zorientował się, jak łatwo wkradła mu się do głowy myśl o zakończeniu swojego życia, poraziło go to, zaczął niekontrolowanie drżeć na całym ciele.

Miał wrażenie, że zaraz się rozpadnie, że osuwa się w ciemność, mrok swej duszy i nie ma żadnej kotwicy, która byłaby w stanie utrzymać go na powierzchni.

Lecz wtedy poczuł ciepły dotyk na swych dłoniach, przeszedł go dreszcz, a przyjemne ciepło rozlało się po ciele.

Nie był sam, jak przez ostatnie lata życia, był przy nim człowiek, po którym nie spodziewałby się troski, który bezinteresownie po raz kolejny zaopiekował nim się, który mu nie nachalnie towarzyszył, w zgubnej podróży w odmętach własnego umysłu i który nie zdając sobie z tego sprawy, za pomocą swego magicznego dotyku, właśnie pozwolił Alecowi wrócić do rzeczywistości.


***


Kiedy Alec zaczął drżeć, Magnus pobiegł do niego i chwycił rozdygotane dłonie chłopaka.

Gładził je delikatnie kciukiem, chcąc w ten sposób pocieszyć poruszonego chłopaka.

Z wielkim zdziwieniem zauważył, że Nefilim przeniósł w końcu wzrok na niego, a gdy Magnus nawiązał kontakt wzrokowy, zarumienił się.

Przemiana anioła (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz