2 tygodnie później
Dzisiaj był pogrzeb Jimina. Nikt nie umiał się opanować i każdy był roztrzęsiony. Yoongi, od razu zrezygnował z uczelni by móc być z przyjaciółmi i pożegnać Jimina.
Matka syna nie umiała się pogodzić z faktem, że znalazła go już za późno i nie mogli mu pomóc. Praca serca zatrzymała się i nie udało jej się przywrócić przez próby zdesperowanej mamy chłopaka.
Stali w ponurą pogode, która wcale nie pomagała w podbudowaniu ich stanu. Mężczyzna w sutannie odprawiał msze, gdzie Jimin miał zostać zaraz pochowany. Praktycznie nikt nie umiał się powstrzymać od łez. To był cios prosto w serce. Wszyscy czuli się winni, że nie zauważyli co się dzieje z ich przyjacielem.
~*~
Msza minęła. Yoongi stał przed nagrobkiem i nie mógł uwierzyć w to, co się wydarzyło. Chciał płakać, rzucać się, śmiać sobie prosto w twarz za to, że był głupim prostakiem. Nie umiał myśleć inaczej.
-Yoongi.. - położył dłoń Hoseok na ramieniu Yoongiego, który został by nie zostawiać go samego.
Suga jednak odtrącił szybko dłoń i schował twarz w swoich.
-Wiem, że będzie Ci ciężko.. Ale będę cię wspierać..
-Będziesz mnie tak wspierać jak jego? - spojrzał z wyrzutem na Hope'a. -Zostaw mnie w spokoju. - powiedział i odszedł zdenerwowanym krokiem, lekko trącając ramie chłopaka.
Hoseok był zdziwiony. Zaczął płakać z bezsilności. Czuł się winny, opuszczony i odepchnięty. Chciał cofnąć się w czasie i nawet leżeć na miejscu Jimina, ale nie sprawić, że inni cierpieli przez jego czyny. Nie. Że Jimin cierpiał, a on nie umiał tego zamienić.
Czuł się beznadziejnie.
CZYTASZ
Boy Like Hope | Yoonseok | <zawieszone>
FanfictionMin Yoongi zatracił już dawno wiarę w istnienie miłości, ale co się dzieje, gdy człowiek, którego nazywają nadzieją, zaczyna otwierać jego serce?