Rozdział 3 "Niespodzianka"

462 34 6
                                    

(Perspektywa Louisa)

(...)

-Ej, Clem! Nie powinnaś tyle chodzić, przemęczysz się.- odparłem, podchodząc do dziewczyny, która już pół dnia, ciągle gdzieś chodzi za pomocą kuli

-Daj spokój, Louis. Nic mi nie jest.- rzekła, przewracając oczami

-Chciałbym ci wierzyć, ale tutaj bardziej jestem skłonny do zdania Ruby.- powiedziałem z lekkim uśmiechem -Więc, sama grzecznie wrócisz do łóżka, czy znowu chcesz trochę polatać?

-Ostrzegam, cię, jeśli znowu to zrobisz...

Nie dałem jej dokończyć, bo wtedy wziąłem ją na ręce. Nie tak jak ostatnio, tylko w ten sposób, że Clem mogła oprzeć głowę o moje ramię. Teraz mogłem widzieć jej wyraz twarzy. Wyglądała tak słodko, kiedy się złościła.

-Louis, postaw mnie!

-AJ, słyszałeś coś?- zapytałem chłopca, który jak dotąd tylko się nam przyglądał

-AJ, pomóż mi!- poprosiła dziewczyna

-Wybacz, Clem. Mam coś do zrobienia.- odparł AJ, podchodząc do Willy'ego

-No nie. Wszyscy przeciwko mnie.- powiedziała Clem zirytowanym tonem

-Spokojnie, moja droga. Robimy to dla twojego dobra.- rzekłem i się uśmiechnąłem

-Obiecuję, że kiedyś zedre ci ten głupi uśmieszek.- odparła

-Nie zrobisz tego. Za bardzo go uwielbiasz.- odpowiedziałem, patrząc na nią z czułością

Clem nic już więcej nie mówiła, tylko pozwoliła spokojnie zanieść się do sypialni.




(Perspektywa Clementine)

(...)

Leżeliśmy na moim łóżku i po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością. To wszystko co się ostatnio stało, sprawiło, że teraz o wiele lepiej rozumiem jak ważne jest to, co się dzieje teraz. Nie wiem kiedy może nadejść mój koniec, więc cieszę się tym co mam. Nie martwię się, aż tak o to "Co by było kiedy?". Po prostu cieszę się życiem, które w sumie, tak jakby na nowo dostałam.

-Ruby powiedziała mi, że twoja rana po postrzale nie goi się zbyt dobrze. A to wszystko przez to, że nie dajesz jej oczyszczać.- odparłam w stronę chłopaka

-Nie, no to nie tak. Po prostu, to nic takiego. Są tutaj tacy, którzy bardziej niż ja, potrzebują pomocy.- rzekł

-Czasami zachowujesz się tak dziecinnie.- powiedziałam, przewracając oczami -Zdejmij ten płaszcz.

-Co? Czemu?- zapytał zdziwiony

-Sprawdzę tą ranę.- odparłam -Ruby zostawiła mi tu wszystkie potrzebne rzeczy.

-Clem, nie przesadzaj...

-Louis, nie kłóć się ze mną.- powiedziałam, patrząc na niego -Po prostu zrób to, co mówię.

-No już dobra.- zgodził się, wzdychając -Jesteś niczym demon, ukazujący się pod pięknym, anielskim obliczem.

Mówiąc to, ściągnął swój płaszcz i podwinął rękaw bluzki. Delikatnie zaczęłam pozbywać się bandażu. Po chwili, zobaczyłam paskudną ranę na jego ramieniu. Zaczęłam ją oczyszczać. Louis cały czas patrzył mi w oczy, kiedy to robiłam.

-Zostanie ci blizna. To już jest pewne.- rzekłam, kiedy już skończyłam

-Nie szkodzi. Będzie mi przypominać o czymś.

-O czym?- zapytałam z ciekawością

-O tym, jak was potraktowałem.- odpowiedział, spuszczając wzrok -Jak was winiłem, o to czego nie byliście winni.

-Louis.

Przytuliłam go z całej siły, co on odwzajemnił. Poczułam się winna tego, że będzie miał tą bliznę. Mogłam kazać im wtedy uciekać.

-Tak mi przykro.- rzekłam

-To mi powinno być przykro, Clem. Rzeczy, które robiłem i jak się zachowywałem. To było nie w porządku.

-Nie wracajmy już do tego.- powiedziałam, delikatnie się do niego uśmiechając -Ciesze się, że to wszystko sprowadziło nas do tego, co mamy teraz.

-Wiesz, ja w sumie też. Jeśli musieliśmy przez to wszystko przejść, by dojść do tego miejsca, to uważam, że było warto...

-Hej, Clem!

Kiedy tylko usłyszeliśmy głos AJ, odsunęliśmy się natychmiast od siebie. Malec spojrzał na nas lekko zaskoczony, ale po chwili i tak wrócił do tonu pełnego ekscytacji i zadowolenia.

-Willy i ja mamy coś dla ciebie.- odparł, patrząc prosto na mnie z wielkim uśmiechem

-Naprawdę? A co?

-Już możesz wejść!- krzyknął chłopiec

Po chwili do pokoju wszedł Willy, niosąc w ręku coś, co przypominało bardzo prowizoryczną protezę.

-Co to jest?- zapytałam

-Razem postanowiliśmy zrobić dla ciebie nową nogę.- zaczął z ekscytacją AJ -Mówiłem, że zrobię ci nową i dotrzymałem tej obietnicy. Willy dużo nauczył się o robieniu róźnych rzeczy od Mitch'a. Aasim też nam trochę pomógł. Louis miał cię zająć, żebyś się nie domyśliła.

-Więc, ty brałeś w tym wszystkim udział?- zapytałam, zerkając na Louisa

-Przyznaje się do winy, wysoki sądzie.- odparł, teatralnie kładąc dłoń na sercu

-Naprawdę, bardzo wam dziękuję chłopcy.- podziękowałam, ciepło się do nich uśmiechając -Nie wiem, czy sobie na was zasłużyłam.

-Może ją przymierzysz?- zaproponował Willy -Pytałem już Ruby i ona nie ma nic przeciwko.

-Pewnie. -odpowiedziałam

Chłopiec delikatnie się uśmiechnął, po czym podał mi protezę. Przyłożyłam ją do mojej lewej nogi. Willy powoli spiął ją, by nie spadła. Kiedy skończył wstał i spojrzał na mnie wyczekująco.

-Pomogę ci.- powiedział Louis i stanął przede mną, wyciągając dłoń w moją stronę

Złapałam ją i powoli zaczęłam wstawać. To było takie dziwne znowu czuć, że mogę normalnie stać.

-Powoli.- mówił Louis -Teraz cię puszczę.

Mówiąc to, chłopak odsunął się ode mnie. Mogłam normalnie stać o własnych siłach.

-Clem, ty sama stoisz!- powiedział uradowany AJ

-Wiem, teraz sprawdzę, czy dam radę iść.

Kiedy tylko chciałam zrobić pierwszy krok, poczułam jak tracę równowagę i zaczynam upadać. Na szczęście Louis szybko mnie złapał i pomógł znowu stanąć.

-Kurcze.- skomentował AJ -Zrobiliśmy coś źle?

-Nie.- odparł Willy -Clem po prostu musi nauczyć się w niej chodzić.

-Może zaczniemy to jutro.- zaproponował Louis -Myślę, że dla Clem dosyć wrażeń jak na jeden dzień.

-No dobrze.- rzekł AJ -To my już pójdziemy.

-Zaczekajcie.- zatrzymałam ich -Naprawdę bardzo wam dziękuję.

-Nie ma za co, Clem. Jesteśmy jak rodzina, musimy sobie pomagać...





Nie wiem w sumie co mogę tutaj napisać. Może zapytam się, czy nowa okładka się podoba. Co o niej myślicie?

Oczywiście mam też nadzieję, że rozdział się wam podobał. 😊

Do następnego ^^

Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz