Rozdział 30 "Nieporozumienie"

292 23 131
                                    

(Perspektywa Clementine)

(...)

Od paru dni pomiędzy mną a Louisem znowu panuje bardzo napięta atmosfera. Nie chce się z nim kłócić, naprawdę. Jednak jego ostatnie zachowanie było przegięciem. Zachował się strasznie niesprawiedliwe względem Jacoba.

Pamiętam przecież jaki był kiedy go tylko poznałam. Nie był kimś kto bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Robił co chciał i nic innego się nie liczyło. Teraz próbuje tym opisać Jacoba. To jest zwykła hipokryzja.

Próbowałam na wszelkie sposobyałam jakoś zająć się czymś innym, ale zwyczajnie nie mogłam. Chciałam sprawdzić jakieś pobliskie miejsca, które moglibyśmy zbadać. Jednak na mapach, które miał Marlon nie było ich zbyt wiele.

Pukanie, które usłyszałam pozwloliło mi chociaż na chwilę wyrwać się z tych myśli. Kiedy powiedziałam ciche "otwarte" do pomieszczenia wszedł Jacob. Spojrzał na mnie trochę niepweny. Zmusiłam się do niewielkiego uśmiechu. Mam nadzieję, że chociaż trochę mi to wyszło.

-Mówiłaś, żeby cię informować jeśli ktoś coś znajdzie podczas polowań.- zaczął po chwili - Dzisiaj razem z Aasimem znaleźliśmy zabitą sarnę. Może mogło to zrobić jakieś zwierzę, ale nie jesteśmy tego pewni.

-Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Trzeba będzie być bardziej ostrożnym wychodząc poza szkołę.- odparłam ponownie zaczynając przeglądać mapę

-Wszystko w porządku?- zapytał po chwili

Spojrzałam ponownie na chłopaka. On zbliżył się do mojego biurka. Widziałam po nim, że chciałby usłyszeć ode mnie prawdę. Niestety, nie mogłam mu jej zdradzić.

-Tak, nie martw się o mnie.- odpowiedziałam ponownie wymuszając uśmiech

-Ciągle cię gryzie tamta sytuacja?

Nic nie powiedziałam. Przyglądałam mu się, po czym głośno westchnęłam.

-Rozmawialiście już?

-Nie, nie wiem jak miałabym w ogóle zacząć tą rozmowę.- rzekłam

-Moja mama mówiła mi, że nie można odkładać rozmów w nieskończoność. Tłumaczyła mi, że jeśli komuś z kim się pokłóciłem coś, by się stało to nie miałbym już drugiej szansy.- powiedział

-To bardzo mądra lekcja.

-Chciałbym, by mogła mnie nauczyć więcej.- stwierdził a ja mogłam dostrzec, że lekko posmutniał -Nieważne, tutaj nie chodzi o mnie. Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. Nawet jeśli się nie pogodzicie to przynajmniej będziesz miała świadomość, że próbowałaś.

Po tych słowach chłopak odwrócił się, po czym chciał wyjść. Ja jednak chciałam go jeszcze o coś zapytać.

-Jacob!

Chłopak spojrzał na mnie oczekując na to co dalej powiem.

-Mogę cię o coś spytać?

-Pewnie.- odparł po chwili

-Zastanawiałam się nad czymś co nie daje mi spokoju.- zaczęłam wstając od biurka i podchodząc bliżej Jacoba

Był on wyższy od Louisa, więc przy nim czułam się jeszcze bardziej niska.

-Wtedy, gdy byliśmy na tej wyprawie... ty gdzieś poszedłeś, sam. Dlaczego?

Mogłam dostrzec jak moje pytanie wybiło go z tropu. Nie wiedział co ma odpowiedzieć, albo może zwyczajnie nie chciał.

-Ja... - zaczął niepewnie -Byłem tam już wcześniej.

-Naprawdę?

-Tak. Za nim do was dotarłem musiałem znaleźć sobie jakieś zapasy. Podczas tego mogłem tam coś zgubić. Chciałem po prostu tego poszukać.- wyjaśnił - Wybacz, wiem, że to może było z mojej strony lekkomyślne, ale nie mogłem inaczej.

Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz