Rozdział 26 "Boje się, że ciebie też zawiodę"

346 25 24
                                    

(Perspektywa Louisa)

(Następny dzień)

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez szpary między deskami w oknie. Zmrużyłem oczy, po czym powoli je otworzyłem. Zamrugałem parę razy, żeby się dobudzić.

Clem jeszcze spała. Przytulała się do mojej klatki piersiowej. Wyglądała tak uroczo. Delikatnie uśmiechała się przez sen.

Nie miałem serca jej budzić, więc po prostu leżałem nieruchomo wpatrując się w nią.

Jakim ja jestem szczęściarzem że spotkałem kogoś takiego jak Clem. Nie dość że jest śliczna i mądra to do tego potrafi być i słodka. Nie wiem co taka wspaniała dziewczyna jak ona widzi w kimś takim jak ja.

Chciałbym już zawsze budzić się mając ją blisko siebie. Czuć jej dotyk, móc ją przytulić i posłuchać bicia jej serca, albo pocałować ją na powitanie w czoło kiedy się tylko obudzi.

Wiem że to nie jest do końca możliwe patrząc na to, że Clem musi mieszkać z AJ, ale może kiedyś moje małe marzenie się spełni. Narazie muszą mi wystarczyć takie pojedyncze i miłe noce, jak ta dzisiejsza.

W końcu poczułem jak Clem lekko unosi głowę i spogląda na mnie. Uśmiechnęła się delikatnie, co ja od razu odwzajemniłem.

-Dzień dobry, śpiąca królewno.- powiedziałem puszczając jej oczko

-Nie nazywaj mnie tak, Louis.- odparła

Przekręciła się na brzuch i teraz opierała swoją brodę dłońmi, które ułożyła na mojej klatce piersiowej. Wygladądała uroczo, kiedy przyglądała mi się leżąc w ten sposób.

-Jesteś o wiele bardziej odważna, niż wczoraj, moja droga.- rzekłem zaczynając bawić się jej kosmykiem włosów

-Cóż mogę powiedzieć. Przypomniałam sobie w końcu, że przecież jestem z moim kochanym wariatem.- odrzekła zadziornie się uśmiechając - Jak mogę się przy tobie tak wstydzić.

-Ałć, to troche zabolało, Clemmy.- powiedziałem żartem

-Wiesz, było mi bardzo miło że pozwoliłeś mi dzisiaj spać u siebie.- przyznała

-Zawsze do usług. Moje drzwi są zawsze dla ciebie otwarte.- odpowiedziałem

-Chyba muszę poważnie rozważyć tą propozycję.- odrzekła

Przez dłuższa chwilę nic więcej nie mówiliśmy. Clem widocznie nad czymś rozmyślała, a moje myśli w sumie też coś zajmowało.

Cieszę się, że Clem chce ze mną chodzić na polowania. Nawet bardzo, jednak z drugiej strony bardzo się też o nią boję. Wiem że przecież to jest moja kozacka królowa, ale teraz nie jest tak sprawna jak dawniej. Jeśli coś się stanie to jedyną osobą na której będzie mogła polegać będę ja. Obawiam się, że po prostu nie będę w stanie jej pomóc. Co jeśli nie dostrzege zagrożenia? Albo Clem zostanie ugryziona? Albo zwyczajnie nie będę miał jak ją uratować? To wszystko mnie przytłacza i sprawia, że jeszcze bardziej czuje się jak zwykły nieudacznik.

-Nad czym tak rozmyślasz, księciu z bajki?

Spojrzałem na Clem, która przyglądała mi się z pytaniem wymalowanym na twarzy.

-O niczym szczególnym. Myślałem o tym co taka cudowna dziewczyna jak ty widzi w takim chłopaku jak ja.- odparłem wymuszając mały uśmiech

-Takim? To znaczy jakim?- zapytała uważnie mi się przyglądając

-Wiesz, takim beznadziejnym. Nie jestem nawet w połowie tak dzielny jak ty. Nie wiem nawet, czy byłbym w stanie cię uratować, gdyby pojawiła się taka potrzeba.- naprostowałem

Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz