Rozdział 16 "Straszna prawda"

288 23 55
                                    

(Perspektywa Louisa)

(...)

-Charlie?! Myślałem, że nie żyjesz...

James stał jak posąg. Przyglądał się chłopakowi stojącemu przed nim i nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.

Skąd ten chłopak w ogóle zna Jamesa? Przez reakcję mojego kompana mogę wnioskować, że myślał, że już go nie spotka.

-Ja to samo myślałem o tobie.- odpowiedział w końcu Charlie -Kiedy odszedłeś, myślałem, że już więcej cię nie zobaczę.

-Przejmowałeś się tym?- zapytał James - Podczas naszej ostatniej rozmowy, powiedziałeś mi, że jestem głupi i nie przeżyje sam nawet tygodnia.

-Wiem, jednak kiedy odszedłeś, w końcu do mnie dotarło kim się stałem przez tamtych ludzi. Straciłem wszystko. Moje życie, wolność i co najważniejsze... ciebie.- powiedział patrząc prosto w oczy Jamesa -Jeśli mógłbym cofnąć czas to z pewnością zrobiłbym wszystko, by być z tobą.

-Ja... nie wiem co mam powiedzieć...- rzekł James spuszczając wzrok

-Chłopcy, wyjaśnicie sobie wszystko później. Jak narazie, James powinien coś zjeść, a Louis potrzebuje pomocy lekarskiej.- wtrąciła Debbie

-Ma pani rację.- zgodził się z nią James

-Vicky, idź z nim do kuchni, a Charlie mi tutaj pomoże.- nakazała kobieta

-Oczywiście, Debbie.- odrzekła Vicky, po czym razem z Jamesem opuścili pomieszczenie

-Charlie, przytrzymaj ramię Louisa, a ja wyciągnę strzałę.

-Pewnie.- powiedział chłopak robiąc to co kazała mu kobieta

-To będzie bolało.- ostrzegła mnie

-Na pewno nie, aż tak jak wtedy gdy nią dostałem.- odparłem

Kobieta szybkim ruchem wyciągnęła strzałę. Zabolało, ale do wytrzymania.

-Teraz ściągnij płaszcz i najlepiej też koszulkę. Muszę ci zszyć tą ranę.

Posłusznie to zrobiłem. Usiadłem na tym krześle w ten sposób, że teraz byłem skierowany do niej plecami. Kobieta przyjrzała się uważnie ranie.

-Masz na plecach mnóstwo świeżych ran. Do tej pory nie widziałam, żeby aż tak się nad kimś znęcali.- rzekła oczyszczając je

-Dobrze, że cię tutaj w miarę szybko sprowadziliśmy.- wtrącił Charlie - Podczas drogi, myślałem, że nie dasz rady dojść.

-Charlie, zapomniałam się spytać. Gdzie jest Trish? Nie widziałam jej z wami.- zapytała w końcu Debbie

-Ona... została przez nich znowu złapana, podczas naszej ucieczki.- wyjaśnił Charlie

-Uratowała mnie i została przez to złapana.- naprostowałem

-Rozumiem.- odparła smutno Debbie

-Wyruszymy jej na ratunek.- powiedział w końcu Charlie

-Nie możecie. Potrzebujecie najpierw zgody.

-Nie możemy czekać.- rzekł Charlie -Ona potrzebuje pomocy.

-Wiem, Charlie. Jednak to nie zmienia tego, że to jak narazie jest niemożliwe.

-Więc kiedy będę mógł uzyskać zgodę?

-Poczekajmy na powrót dowódcy. Wtedy będziemy się o to martwić.- odparła kobieta

-To nie jest w porządku.- powiedział Charlie po czym wyszedł

Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz