(Perspektywa Louisa)
(...)
-Charlie?! Myślałem, że nie żyjesz...
James stał jak posąg. Przyglądał się chłopakowi stojącemu przed nim i nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.
Skąd ten chłopak w ogóle zna Jamesa? Przez reakcję mojego kompana mogę wnioskować, że myślał, że już go nie spotka.
-Ja to samo myślałem o tobie.- odpowiedział w końcu Charlie -Kiedy odszedłeś, myślałem, że już więcej cię nie zobaczę.
-Przejmowałeś się tym?- zapytał James - Podczas naszej ostatniej rozmowy, powiedziałeś mi, że jestem głupi i nie przeżyje sam nawet tygodnia.
-Wiem, jednak kiedy odszedłeś, w końcu do mnie dotarło kim się stałem przez tamtych ludzi. Straciłem wszystko. Moje życie, wolność i co najważniejsze... ciebie.- powiedział patrząc prosto w oczy Jamesa -Jeśli mógłbym cofnąć czas to z pewnością zrobiłbym wszystko, by być z tobą.
-Ja... nie wiem co mam powiedzieć...- rzekł James spuszczając wzrok
-Chłopcy, wyjaśnicie sobie wszystko później. Jak narazie, James powinien coś zjeść, a Louis potrzebuje pomocy lekarskiej.- wtrąciła Debbie
-Ma pani rację.- zgodził się z nią James
-Vicky, idź z nim do kuchni, a Charlie mi tutaj pomoże.- nakazała kobieta
-Oczywiście, Debbie.- odrzekła Vicky, po czym razem z Jamesem opuścili pomieszczenie
-Charlie, przytrzymaj ramię Louisa, a ja wyciągnę strzałę.
-Pewnie.- powiedział chłopak robiąc to co kazała mu kobieta
-To będzie bolało.- ostrzegła mnie
-Na pewno nie, aż tak jak wtedy gdy nią dostałem.- odparłem
Kobieta szybkim ruchem wyciągnęła strzałę. Zabolało, ale do wytrzymania.
-Teraz ściągnij płaszcz i najlepiej też koszulkę. Muszę ci zszyć tą ranę.
Posłusznie to zrobiłem. Usiadłem na tym krześle w ten sposób, że teraz byłem skierowany do niej plecami. Kobieta przyjrzała się uważnie ranie.
-Masz na plecach mnóstwo świeżych ran. Do tej pory nie widziałam, żeby aż tak się nad kimś znęcali.- rzekła oczyszczając je
-Dobrze, że cię tutaj w miarę szybko sprowadziliśmy.- wtrącił Charlie - Podczas drogi, myślałem, że nie dasz rady dojść.
-Charlie, zapomniałam się spytać. Gdzie jest Trish? Nie widziałam jej z wami.- zapytała w końcu Debbie
-Ona... została przez nich znowu złapana, podczas naszej ucieczki.- wyjaśnił Charlie
-Uratowała mnie i została przez to złapana.- naprostowałem
-Rozumiem.- odparła smutno Debbie
-Wyruszymy jej na ratunek.- powiedział w końcu Charlie
-Nie możecie. Potrzebujecie najpierw zgody.
-Nie możemy czekać.- rzekł Charlie -Ona potrzebuje pomocy.
-Wiem, Charlie. Jednak to nie zmienia tego, że to jak narazie jest niemożliwe.
-Więc kiedy będę mógł uzyskać zgodę?
-Poczekajmy na powrót dowódcy. Wtedy będziemy się o to martwić.- odparła kobieta
-To nie jest w porządku.- powiedział Charlie po czym wyszedł
CZYTASZ
Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FF
FanfictionPo tym, jak nasi bohaterowie, wydostali się ze szponów Lilly, nareszcie mogą żyć w spokoju i szczęściu. Niestety, nie trwa to długo, gdyż świat w którym przyszło im żyć, stwarza coraz więcej zagrożeń, którym muszą oni sprostać. Czy uczucie może prz...