Rozdział 36 "Na zawsze"

536 26 154
                                    

(Perspektywa Clementine)

(Jakiś czas później)

Javi bardzo dobrze traktuje nas w swojej osadzie. Jestem mu naprawdę wdzięczna za wszystko co zrobił z myślą o nas. Nie wiem jak długo jeszcze u niego pobędziemy. Nadal zagrożeniem są wyznańcy, więc ciężko by nam było samemu się przed nimi bronić w naszej szkole. W Richmond mamy większe szanse i bardziej prawdopodobne jest to, że udałoby nam się przeżyć napad tych wariatów.

-Clem, znalazłaś coś?- usłyszałam głos Kenny'ego z drugiego pokoju

Właśnie razem ze straszym mężczyzną i AJ byliśmy w jakimś starym sklepie i przeszukiwaliśmy go w celu zdobycia jakichś zapasów. Ludzie potrafią zostawiać naprawdę przydatne rzeczy.

AJ bardzo polubił Kenny'ego przez ten cały czas jaki spędziliśmy razem. Mężczyzna stał się mu bardzo bliski i słyszałam nawet jak raz opowiadał mu o wydarzeniach przed narodzinami chłopca. Głównie o tych miłych. Ciesze się, że się dogadują. Liczyłam na to, no i pamiętam jak AJ był ważny dla Kenny'ego.

-Trochę leków i bandaż!- odpowiedziałam, pakując rzeczy do swojego plecaka

Gdy zakładałam go spowrotem na plecy, do pomieszczenia wszedł jednooki. Przyjrzał mi się uważnie, po czym delikatnie się do mnie uśmiechnął. Postarałam się odwzajemnić ten gest, ale z jego miny wywnioskowałam, że niezbyt mi się to udało.

Podeszłam do kolejnej półki i zaczęłam ją przeszukiwać. Liczyłam na to, że mężczyzna nie będzie pytał, czy wszystko ze mną w porządku. Kenny jednak podszedł do mnie i kładąc dłoń na moim ramieniu, zmusił mnie, bym na niego spojrzała.

Wzrok mężczyzny był przepełniony troską i współczuciem. Gdy patrzyłam mu prosto w oczy, czułam się jakbyśmy nigdy nie rozdzielili się na tyle lat. Ciągle mu ufałam. Był dla mnie niczym rodzina.

-Wiesz, że możemy o tym pogadać, prawda?- zapytał

-Nie ma o czym, Kenny.- rzekłam szybko -To przeszłość, trzeba zapomnieć.

-Widzę, że to cię gnębi.- nalegał

-To by się nie wydarzyło, gdybym nie była tak nierozważna.- odpowiedziałam ze smutkiem - To moja wina.

-Nawet tak nie mów.- powiedział mężczyzna - To był wypadek, Clem. Nikt nie był temu winny.

Chwilę staliśmy tak nie wiedząc co powiedzieć. Cisza ta nie była jednak krępująca. Wydawała się wręcz uspokajać moje nerwy.

Kenny położył swoje dłonie na moich ramionach, po czym przybliżył mnie do siebie, by mnie przytulić. Nie opierałam się i wtuliłam się w niego. Poczułam się kochana. Było to bardzo przyjemne uczucie. Miałam nadzieję, że już nigdy mnie nie opuści.

-Powinniśmy już chyba wracać.- odparłam po chwili

W tym momencie podszedł do nas AJ. Chłopiec trzymał jakiegoś starego zabawkowego robota. Widziałam, że zabawka, mu się spodobała. Zawsze potrafiłam rozpoznać ten jego uśmieszek. Ostatnio na szczęście ma coraz więcej powodów do radości.

-Mogę go wziąć?- zapytał patrząc na mnie i wskazując robota

-Pewnie. Nie mam nic przeciwko.- odpowiedziałam lekko unosząc usta w uśmiechu

-Super!- powiedział uradowany chłopiec, przytulając mnie

-Z wami dwoma nie będzie mi brakować przytulasów.- rzekłam obejmując chłopca

-Tego możesz być pewna.- przyznał Kenny z uśmiechem

Spojrzałam na niego i poczułam jak moje serce przepełnia ciepło, którego nie czułam od naprawdę długiego czasu.

Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz