Rozdział 12 "To nie daje mi spokoju"

287 25 17
                                    

(Perspektywa Clementine)

(...)

Nasza podróż trwała już parę godzin. Zaczynało się już powoli ściemniać, co sprawiało, że las wydawał się jeszcze bardziej tajemniczy i złowrogi.

AJ szedł przy mnie, ani na chwilę nie odstępując mi kroku. Nie odzywaliśmy się, każdy z nas szedł w ciszy. Nie mieliśmy w sumie o czym zbytnio ze sobą rozmawiać. Mike ciągle przeżywał śmierć swojego przyjaciela, po Violet było widać, że wini się za to, co przydarzyło się Louisowi, a AJ najwidoczniej też to wszystko przeżywał na swój sposób. Mój mały głuptasek, bardzo przywiązał się do Louisa. Chłopak zawsze zwracał się do niego i traktował jak równego sobie. AJ bardzo lubi, kiedy ludzie tak robią, nie cierpi, gdy traktuje się go jak małe, nic nierozumiejące dziecko.

-Powinniśmy się zatrzymać i przeczekać noc.- powiedział raptownie Mike, zatrzymując się -Teraz będzie tutaj bardziej niebezpiecznie i z pewnością przyda nam się odpoczynek.

-Zgadzam się.- przytaknęła Vi -Szczególnie ty powinnaś odpocząć, Clem.

-Nie zatrzymujmy się jedynie z mojego powodu. Mi nic nie jest, dam radę, na prawdę. To Louis jest teraz najważniejszy.- odparłam

-Rozumiem, ale w niczym mu nie pomożemy, jeśli zostaniemy zjedzeni przez szwendaczy. Przeczekajmy.- nalegał Mike

-Zgódź się, Clem.- dodała Violet

-Oni mają rację, Clem.- zgodził się z nimi AJ -Tak będzie lepiej.

-No dobrze. Widzę, że i tak z wami nie wygram.- rzekłam

-Pójdę po jakieś drewno, żeby rozpalić ognisko.- poinformował Mike, odchodząc

-Pójdę z tobą.- powiedziała Vi, ruszając za nim...




(...)

Gwiazdy były bardzo piękne tego wieczoru. Był to również czas pełni, co dodawało nocnemu niebu jeszcze większego uroku.

Siedziałam trochę oddalona od reszty, opierając się o drzewo. Chciałam pobyć trochę sama, by pobierać myśli.

Ja jednak nie umiałam cieszyć się tym pięknym widokiem. Ciągle myślałam o Lousie. O tym co teraz się z nim dzieje, czy go skrzywdzili, czy potrzebuje teraz mojej pomocy, czy myśli, o tym, że po niego idziemy, czy może uważa, że go porzuciliśmy. Nie umiałam myśleć o niczym innym. Dawno nie miałam tak, żeby, aż tak bardzo martwić się o jakąś osobę. Jedynie wtedy, kiedy byłam rozdzielona z AJ na tak długi czas. Wtedy też nie wiedziałam co z nim jest. Niewiedza jest o wiele gorsza, niż świadomość, że ktoś odszedł. Jeśli ktoś umarł, to przynajmniej ma się pewność, że już nie cierpi. Za to jeśli nie wie się, gdzie dana osoba jest, to nie można być pewnym, że ktoś jej w tym momencie nie krzywdzi.

-Hej.

Odwróciłam się i zobaczyłam stojącą przy mnie Violet. Dziewczyna patrzyła na mnie lekko zmieszanym i zaniepokojonym wzrokiem.

-Hej.- odpowiedziałam, z powrotem kierując wzrok na nocne niebo

-Powinnaś usiąść z nami przy ognisku. Trochę odpocząć i się ogrzać.- mówiła, siadając przy mnie -AJ się o ciebie martwi. Powiedział, że jeszcze nie widział cię w takim stanie.

-Przesadza, nic mi nie jest.- odpowiedziałam, wymuszając delikatny uśmiech -Czuję się dobrze, tu, gdzie teraz siedzę. Chciałam sobie wszystko przemyśleć.

-Wiem, że zabrzmię teraz, jakbym chciała na siłę cię pocieszyć, ale nie musisz się, aż tak tym wszystkim zadręczać. Uratujemy go.

-Wiem. Jednak myślę nad tym, co się teraz z nim dzieje. To nie daje mi spokoju.- przyznałam smutnym tonem

Moja droga, Clementine | TWDG | CLOUIS FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz