Czas, jaki Jungkook spędził w hotelu był dla niego nerwowy i stresujący. Nie wiedział jak powinien ubrać się do tej restauracji. Jimin nie powiedział mu przecież czy to wytworny, drogi lokal czy bar szybkiej obsługi.
Postanowił więc założyć czarne spodnie i koszulę. Jako że wieczorem nieco się ochłodziło (był zresztą dopiero kwiecień) to nałożył na siebie też skórzaną kurtkę. Robienie naturalnego makijażu i układanie włosów tak, żeby ukryły jego pryszcza na czole trwało aż do dziewiętnastej trzydzieści, a on nadal martwił się tym, czy wygląda wystarczająco dobrze. Choć czy powinien się denerwować? To trochę inna kwestia, bo przecież Jimin widział go już półnago na przesłuchaniu... Cokolwiek mogło go zaskoczyć?
O ustalonej godzinie Jeon wyszedł przed hotel, a Jimin już tam czekał. Obcisłe spodnie podkreślały kształtne pośladki, a buty na niskim obcasie dodawały wzrostu. Biała bluzka z długim rękawem i ciekawym wiązaniem na plecach była dla niego za duża o dwa rozmiary, ale całość prezentowała się tak perfekcyjnie, że Jungkook zakochał się w nim od nowa.
Student czuł się dziwnie w jego towarzystwie. Był spięty i nie potrafił wydusić słowa, choć na co dzień był tak gadatliwy, że dostawał w twarz, żeby się przymknąć. Teraz siedział naprzeciwko niego i chował ręce pod stołem, by nie zauważył jak się trzęsą.
- Denerwujesz się?
- Ja? Wcale. Ani trochę - zaśmiał się.
- Przecież widzę. Daj ręce, przecież nic ci nie zrobię - Jungkook pozwolił starszemu chwycić jego sporo większe dłonie. Przez całe jego ciało przeszedł elektryczny impuls, a w brzuchu rozhulały się motyle. Wiedział, że takie zachowania są typowe dla nastolatków, przeżywających swoje pierwsze romantyczne uniesienia, lecz nie potrafił tego kontrolować. To nie było normalne.
- Dlaczego do mnie napisałeś? No... wiesz kiedy... - spytał.
- Przecież już ci to tłumaczyłem. Jesteś wyjątkowy.
Jeon zabrał dłonie i odwrócił wzrok. Czuł, jak robi się czerwony na twarzy. Wydukał ciche "dziękuję" i akurat w tym momencie kelner przyniósł ich zamówienie. Zaczęli jeść, a ilekroć Jungkook spojrzał na modela, ten wpatrywał się w niego. Okropnie go to krępowało. Mięso, które próbował podnieść pałeczkami ciągle spadało mu na talerz.
- Słyszysz to?
- Co?
- No nie wiem, jakby... taki hałas... - powiedział Jimin, powoli i ostrożnie rozglądając się po pomieszczeniu.
- Jesteśmy w restauracji, to normalne, że jest gwar - napił się wody.
- Nie, to bardziej jak ciężarówka?
- Może przejechała jakaś? Ulica jest niedaleko - odpowiedział, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.
- Ale to jest tu blisko. I cały czas tak hałasuje.
- Nie siedzisz nad wiatrakiem? - spojrzał na sufit. Trochę go to dezorientowało, tym bardziej, że nie słyszał żadnych nietypowych dźwięków. Może był głuchy? Płacił teraz za słuchanie głośnej muzyki na słuchawkach...
Jimin nerwowo pomachał głową i wrócił do jedzenia. Teraz już nie podnosił wzroku znad talerza. Reszta kolacji minęła w dziwnej atmosferze.
Gdy zapłacili i wyszli już na zewnątrz, Jimin zaciągnął młodszego w ustronną uliczkę, upewniając się, że nikt ich tu nie zobaczy. Stanął blisko niego, obejmując go ramionami.
- Dziękuję ci za ten wieczór.
- Nie, to ja dziękuję - Jungkook nieśmiało ułożył dłonie na jego talii, napawając się uzależniającą bliskością swego ideału.
- Naprawdę musisz jutro wracać? Spotkamy się za tydzień - bardziej oznajmił niż zapytał, a potem bez ostrzeżenia zaczął go całować.
- Jimin... - oddał mu się bez reszty. Te usta go odurzały, działał na niego jak morfina. Nie było to bezpieczne, ale jeden pocałunek sprawiał, że chłopak zgodziłby się na wszystko. Czuł się jak wariat i teraz żałował, że tak podobała mu się epoka romantyzmu w literaturze, bo jeszcze przypadkiem skończy popełniając samobójstwo z miłości.
- Chciałbym słuchać, jak mówisz moje imię aż do śmierci... - złapał go za kark i zsunął się z pocałunkami na dekolt. Nie miał ani cienia wstydu, rozpinając dwa guziki jego koszuli.
Jungkook stał oniemiały, walcząc z żądzą i rozsądkiem, który kazał mu odsunąć od siebie modela, zanim za bardzo się podnieci. Przecież durny żart Yoongiego o lubrykancie miał być tylko żartem! Chociaż w sumie, to by się zdziwił... Nie! Nie ma opcji, on nawet nie zabrał żadnego lubrykantu! Jest przyjemnie, ale musi przestać!
- Jimin - z wielkim żalem odsunął go od siebie, przepraszająco patrząc w oczy. Park zagryzł wargę, przesuwając dłonie od jego ramion aż do bioder, a później odwrócił się do niego tyłem.
- Dobranoc - powiedział chłodno i odszedł.
CZYTASZ
brightness 》 jikook ✔
FanficViTae: Przestań wypisywać do Jimina. JKkook: Dlaczego? ViTae: Dobrze ci radzę, i ty i on będziecie tego żałować. 💗。:*•.───── 🌼 🌼 ─────.•*:。💗 "Nie każde światło wyprowadzi cię z ciemności" - wtedy jeszcze nie wiedzieli jak wielkie znaczen...