- Przeniosłem się do niego następnego ranka.
- To dobrze, nie może być teraz sam.
- Mnie to mówisz?! Przecież to ja szukałem go po mieście w środku burzy! Gdybym nie wyszedł, już by nie żył - te słowa z trudem przechodziły mu przez gardło. Jimin cały czas był dla niego ważny, dlatego to wszystko, co się ostatnio wydarzyło, bolało go podwójnie.
- Przestań już - Seokjin westchnął ciężko, kreśląc ołówkiem kółka na starych papierach.
- Kiedy to prawda.
- Prawda. Zareagowaliśmy za późno. Tyle że ja cały czas myślałem, że... że to tylko chwilowy stan, że samo minie - uderzył dłonią w blat biurka. - To moja wina, gdybym nie kazał temu lekarzowi wypisać recepty od razu, to może by go poobserwował i postawił dobrą diagnozę.
- Kazałeś mu wypisać receptę? - przysiadł na krześle po drugiej stronie.
- No... no tak! Chciałem, żeby dał mu jakieś prochy na uspokojenie, bo Jimin był w szcztowym momencie kariery i nie brałem pod uwagę robienia teraz przerwy. Przecież nie będzie wiecznie piękny i młody - przyznał ze wstydem. Z nowej perspektywy nie rozumiał, jak mógł być takim egoistą i myśleć tylko o pieniądzach. - Udawałem, że ten problem nie jest wcale tak wielki.
- Przecież on cały czas miał urojenia! - uderzył pięścią w stół. - Mogliśmy zabrać go tam szybciej, prawda jest taka, że obaj zwlekaliśmy zbyt długo.
Rozmowę przerwał odgłos pukania. Drzwi się uchyliły, a w progu pojawił się uśmiechnięty Jungkook.
- Cześć, wróciłem! - zawołał wesoło. - Rany, co macie takie miny?
- Nieprzyjemna wymiana zdań - powiedział wymijająco Jin. Odetchnął w duchu, ciesząc się, że Jeon niczego nie usłyszał. Dopiero układali sobie w głowie nowe fakty, a tłumaczenie tego komuś, kogo zabolałoby to jeszcze mocniej niż ich, po prostu nie wchodziło w grę.
- Aha. A gdzie Jimin?
- Na dole z Namjoonem.
- To ja lecę - pomachał. - A wy się już nie kłóćcie!
Brunet szybko zbiegł po schodach, zaglądając do różnych pokoi. Aż wreszcie znalazł go na hali.
- Jimin! - zawołał donośnie. Serce już biło mu szybciej. Ciężko zniósł dwa tygodnie rozłąki i nie mógł doczekać się, żeby go przytulić.
Park odwrócił się i przez chwilę patrzył wprost jego oczy, jakby go nie widział. Dopiero kiedy młodszy pognał w jego stronę, przypiął jego twarz do imienia, które tak mu się zawsze podobało.
- Jungkook - rozłożył ramiona i pozwolił unieść się w górę. Objął go z całych sił, wciskając głowę w zaglębienie jego szyi.
- Jestem, już cię nie zostawię.
- Było mi tak źle... - wyszeptał, a jego oczy zaszły łzami.
- Przepraszam, mi też, ale nie chciałem rzucać tych studiów na ostatniej prostej - odstawił go na ziemię. Jimin złapał go za rękę i zaczął bawić się jego palcami. Odkrył drobne zadrapanie, które musiała zostawić po sobie kartka papieru.
- To nie twoja wina, ty przecież jesteś ideałem - powiedział, całując jego ranę. Jungkook chciał wyklinać durną klimatyzację, która nie wiedzieć czemu przestała działać po tych słowach.
- Dlaczego nie odpisałeś mi na ostatnie wiadomości? Myślałem, że odbierzesz mnie z dworca i poszlibyśmy razem coś zjeść - zwinnie zmienił temat.
- Nie mam telefonu. Tae zabrał.
- Przez to, że zablokowałeś komentarze?
- Nie pamiętam. Ale oni tego nie lubią.
- Jimin czy... - przełknął ślinę i rozejrzał się. Nie chciał, by ktoś ich teraz podsłuchiwał. - Dalej grożą ci śmiercią?
- Oni? Nie. Znudziło im się - wzruszył ramionami, skupiając uwagę na jego dłoni i zadbanych paznokciach. Nie wyglądał, jakby robiło to na nim wrażenie. Jungkooka zbiło to z tropu.
Jimin przytulił się do niego po raz kolejny, mrucząc coś pod nosem.
- Nie będziesz już więcej smutny? - spytał młodszy. Kochał go mocno i pękało mu serce, kiedy nie widział uśmiechu na jego ślicznej twarzy.
- Nie. Przy tobie nie - spojrzał na niego z dołu, rozchylając usta. Tym razem to Jungkook pierwszy go pocałował. Dziś smakował jak mleko kokosowe.
Cieszyłby się tą chwilą bez końca, gdyby jego brzuch nie wtrącił się ze swoją serenadą o pustym żołądku. Zaśmiał się głupio, a Jimin wbił mu palce pod żebrami.
- Idziemy jeść.
CZYTASZ
brightness 》 jikook ✔
FanficViTae: Przestań wypisywać do Jimina. JKkook: Dlaczego? ViTae: Dobrze ci radzę, i ty i on będziecie tego żałować. 💗。:*•.───── 🌼 🌼 ─────.•*:。💗 "Nie każde światło wyprowadzi cię z ciemności" - wtedy jeszcze nie wiedzieli jak wielkie znaczen...