- Masz już wszystko?
- Tak mi się wydaje - rozejrzał się po mieszkaniu - gdyby coś zostało to zanieś Jinowi, kiedyś odbiorę.
- W porządku. Pozwiedzaj Paryż i wysyłaj fotki - uśmiechnął się Jungkook. Jimin stał obok i cały czas przytulał się do jego ramienia. Nie odstępował go ani na krok, z wielką niechęcią puszczał go choćby do łazienki.
- Jeżeli nie zwalę się na łóżko i nie zasnę, to wyślę - zaśmiał się, zbierając swoje torby. Miał wyjeżdżać jutro o szóstej rano. - Ale żarty na bok...
Jungkook przełknął ślinę.
- Dasz sobie radę?
- Tak. Lekarz mi wszystko powiedział. Wiem co mam robić.
- Tam, w tym koszyku na leki jest kartka jak i kiedy masz je podawać. Przepisałem ci ją ładnie, żebyś się rozczytał.
- Wiem.
- No i... jeśli będzie korzystał z telefonu, to pod twoją kontrolą. I nie pokazuj mu blokady.
- Tak, wiem.
- Gdyby coś się działo, to ja i Jin...
- Jesteśmy w kontakcie.
- Dobrze... tylko uważaj na siebie. I na niego. Uważajcie - uśmiechnął się słabo.
- A ty baw się dobrze, okej? Odpocznij.
- Postaram się, ale jadę tam pracować - odłożył torby na przedpokoju. - A ty nie sprawiaj problemów swojemu chłopakowi, dobrze? - pochylił się nad Jiminem, łapiąc go za ramiona. - Nie będzie mnie całe dwa tygodnie, masz być grzeczny mały.
- Nie jestem mały! - prychnął.
- Jesteś - przytulił go krótko, a później pożegnał się z Jungkookiem. Tylko wymienili się spojrzeniami.
To znaczyło: "walcz i nigdy się nie poddawaj".
Wziął swoje torby i wyszedł.
Przez dłuższy moment w mieszkaniu panowała cisza. Zostało trochę bałaganu. Pewnie nikt go już nigdy nie posprząta.
- Nie jestem mały - powtórzył, zadzierając głowę, żeby spojrzeć na swojego chłopaka.
- Oj jesteś - roześmiał się, łapiąc go za nadgarstek. Porównał rozmiary ich dłoni. Zaciekawiony i ufny do granic wzrok Jimina był dla niego czymś pięknym. Teraz już wiedział, że musi się nim nacieszyć, bo w każdym momencie jego stan może się pogorszyć. A wtedy nie wiadomo jak długo to potrwa.
- Co robimy?
- A która godzina?
- A co za różnica? - wyjrzał przez okno. Słońce już zachodziło, więc na zewnątrz zrobiło się szaro. Jak to w lipcu.
- Żesz ty, mały... - zetknęli się czołem, a potem nosem. W końcu Jimin złapał jego szczękę i pocałował. Mimo że miał go obok, to wciąż był stęskniony.
Nie chciał stać na palcach, więc przeniósł się na szyję i zaczął muskać wargami jego wystające jabłko Adama.
- Jungkook... chcesz się ze mną kochać?
CZYTASZ
brightness 》 jikook ✔
Fiksi PenggemarViTae: Przestań wypisywać do Jimina. JKkook: Dlaczego? ViTae: Dobrze ci radzę, i ty i on będziecie tego żałować. 💗。:*•.───── 🌼 🌼 ─────.•*:。💗 "Nie każde światło wyprowadzi cię z ciemności" - wtedy jeszcze nie wiedzieli jak wielkie znaczen...