Jungkook nie odzywał się do nikogo przez resztę dnia. Jimin okropnie zadręczał Taehyunga, by oddał mu telefon i mógł do niego napisać, ale się nie zgodził. Wieczorem znów wybuchła awantura o branie leków, bo model był przeświadczony, że nic mu nie jest.
Następnego ranka Jungkook nie pojawił się w pracy, ani nie odbierał telefonów. Jimin nie był zadowolony, ale zachowywał się dość spokojnie, co znaczyło, że choć na parę dni przechodzi w stan pozornego zdrowia.
Minął kolejny dzień.
- Wiedziałem, że ucieknie - stwierdził wtedy Taehyung. To na niego spadł ciężar opieki nad Jiminem. Nie mógł przez to wyjeżdżać na sesje za granicą i rozwijać swojej kariery. To bolało, ale jednak łączyło ich zbyt wiele, by się tak po prostu odwrócił. Rodzina mu nie pomoże. Jimin był jedynakiem, ojca nie znał, a z matką... nikt nie wiedział co się z nią działo...
Jungkook był załamany. Pierwszą noc przepłakał, kolejny dzień przespał, a następnego... wyjechał. Wrócił do Busan, nie zabierając nawet żadnych rzeczy. Czuł się z tym fatalnie, ale potrzebował z kimś porozmawiać.
Więc późnym popołudniem zadzwonił do drzwi Yoongiego, modląc się, by ten był w domu. Był. Otworzył mu nawet.
- Królik, a ciebie co tu... o cholera - wystarczyło jedno spojrzenie na jego opuchniętą od płaczu twarz. - Jimin?
Skinął głową, powłócząc nogami w stronę salonu.
- Kazałem ci się nie nastawiać. Zapomnisz o nim.
- Kiedy ja nie chcę.
- Wiem, na początku każdy tak mówi, ale minie trochę czasu, zobaczysz...
- My nie zerwaliśmy.
- To o co chodzi? - cisza. - Mów, bo zaczynam się martwić.
- Jimin jest chory. Ma jakąś psychozę s... rany, ja nawet nie potrafię tego wymówić! - załkał.
- Ale co? Nieuleczalne?
- Yoongi, on jest chory psychicznie, ma urojenia, on żyje w swoim świecie! - Min usiadł obok i słuchał. Zatkało go i nawet nie wiedział co miałby mu powiedzieć. Nigdy nie był dobry w pocieszaniu. - Powiedzieli mi, że ja mogę bardzo pomóc w leczeniu...
- No więc o co chodzi. Nie kochasz go?
- Kocham! Najmocniej na świecie. Ale się boję. Co jeśli zrobię mu krzywdę?
- Przecież lekarz wyjaśni ci, jak powinieneś z nim postępować, prawda? Co ci powiedział?
- Nie rozmawiałem z lekarzem. Dowiedziałem się od jego menadżera i Taehyunga.
- Od kiedy wiedzieli?
- Nie wiem. Ponoć od niedawna. Nie powiedzieli mi nawet, że kiedy siedziałem tu w Busan i wkuwałem do egzaminów, to on miał próbę samobójczą!
- W coś ty się wpakował dzieciaku...
- Nie wiem co robić... Mogę tu dziś zostać?
- Jasne, że tak. Mogłeś się zapowiedzieć, kupiłbym chociaż coś na kolację.
- I tak niczego nie przełknę...
- No weź, nie smuć się już - poklepał go po plecach. - Wierzę, że zrobisz to, co słuszne.
- Ja go tak mocno kocham, Yoongi. Nie wyobrażam sobie żyć bez niego... - ukrył głowę w kolanach, a jego ciało ogarnął szloch. - I nie mów mi, że zrobię to co słuszne, bo ja nie wiem co jest słuszne!
Min poklepał go po plecach. Czuł się okropnie z tym, że nie potrafi mu pomóc. Sam nie wiedział co by zrobił, gdyby jego partner miał chorobę psychiczną.
Z reguły wydaje się, że takie rzeczy przytrafiają się tylko pechowym bohaterom filmów, ci wtedy mówią kilka mądrych zdań i wszystko okazuje się takie proste. Gorzej, jeśli to wydarzy się komuś bliskiemu. Wtedy żadne słowa nie pomagają...
CZYTASZ
brightness 》 jikook ✔
FanfictionViTae: Przestań wypisywać do Jimina. JKkook: Dlaczego? ViTae: Dobrze ci radzę, i ty i on będziecie tego żałować. 💗。:*•.───── 🌼 🌼 ─────.•*:。💗 "Nie każde światło wyprowadzi cię z ciemności" - wtedy jeszcze nie wiedzieli jak wielkie znaczen...