🌺48🌺

2.8K 193 35
                                    

Od paru dni z Jiminem nie było żadnego kontaktu. Zablokował wszystkich na Instagramie lub odpisywał zdawkowo, by dali mu święty spokój.

Taehyung jednak nie mógł tak bezczynnie siedzieć i czekać na tragedię. Chociaż jego oficjalny urlop miał trwać jeszcze trzy dni, to już dziś postanowił wpaść na niezapowiedzianą wizytę. Mimo że Jimin był trudny i mieli ze sobą dość szerokie spektrum przebytych zdarzeń, od tych pięknych do okropnych, to wciąż czuł za niego swego rodzaju odpowiedzialność.

Przyjechał do niego późnym wieczorem, nikogo o tym nie informując. Z początku bał się, że chłopak w ogóle mu nie otworzy, dlatego żadne słowo dobrze nie wyrazi ulgi, jaką poczuł, słysząc przekręcanie zamka.

- A ty co tu robisz? - otaksował go chłodnym spojrzeniem.

- Martwię się o ciebie. Znowu wstawiłeś jakiś dziwny post i jeszcze zablokowałeś możliwość komentowania. Od jakiegoś czasu nie ma z tobą kontaktu - wytłumaczył.

- Mówisz to, jakbyś myślał, że nie wiem - skrzyżował ręce na piersi. Tae wywrócił oczami, wchodząc do środka. Rozejrzał się po jego mieszkaniu. Rolety były zasłonięte, a większość świateł zgaszona, więc panował tu półmrok. W okolicach kanapy walały się poduszki i pogniecione koce, a w kącie pokoju stała dziwna wieża z sześciu kubków. Poza tym był porządek.

- Co to jest? - wskazał na naczynia.

- Wieża z kubków - odpowiedział. - A myślałem, że co powiem? Twierdza księżniczki? - prychnął.

- Żesz do cholery przestań być taki zgryźliwy. Zachowujesz się jakbym co najmniej zrobił ci wielką krzywdę - zirytował się. - Kiedyś taki nie byłeś.

- Byłem, ale jak mnie pieprzyłeś, to ci to nie przeszkadzało! - od razu udzielił mu się podły nastrój Kima.

- Przestań, bo będziesz tego żałować.

- I tak żałuję tego czasu, który na ciebie zmarnowałem. Nie rozumiem dlaczego przyczepiłeś się do mnie. Może głupio wierzysz, że znowu rozłożę przed tobą nogi?

- Nie chcę tego. Próbuje tylko zrozumieć co się z tobą ostatnio dzieje. Chyba odbiło ci od tej sławy.

- Nic się nie dzieje! Mam już dosyć waszych idiotycznych oskarżeń, cały czas to słyszę, nie mogę wybić sobie tego z głowy, bo w kółko ktoś porusza ten sam temat! Tak bardzo chciałem od tego odpocząć, a cały czas na mnie naskakujecie! - wykrzyczał, łapiąc się za głowę. - Idź stąd!

- Nie ma opcji, nie wyjdę, póki nie dowiem się co się wydarzyło wtedy w przebieralni! - czuł jak krew pulsuje mu w żyłach. Miał ochotę przybić go do ściany i siłą zmusić do wyjaśnień.

- Nie kazał mówić... - powtórzył kolejny raz, a emocje uleciały z niego tak nagle, że prawie się przewrócił.

- A ty dalej przy swoim - westchnął. - Ja nie wiem... Zgwałcił cię ktoś?

- Jesteś niepoważny?!

- Ja już nie wiem, Jimin, naprawdę. Jak mam to niby sobie tłumaczyć? Nie chcesz wychodzić, nie chcesz nic mówić, może ktoś zrobił ci krzywdę?

- Nie. - Przecząco pokiwał głową. Przeszedł przez pokój i klęknął na podłodze niedaleko wieży z kubków. - Chcę do Jungkooka...

- Jungkooka? Masz z nim kontakt?

- Tylko przez internet. Ale niedługo się to zmieni - opuszkiem palca przejechał po gładkiej krawędzi czerwonego naczynia.

- Piszesz z nim? Dawaj telefon.

- Po co? - zadarł głowę, by spojrzeć na stojącego nad nim Taehyunga.

- Dawaj, chcę zobaczyć co pisze. Może to on ci namieszał w głowie.

- Nie, Jungkook nic nie zrobił! - głos Jimina stał się płaczliwy, ale w oczach nie było łez, a jedynie strach.

- Nie dyskutuj! - złapał go za nadgarstki i pociągnął do góry, a potem pchnął na ścianę, przez co Park rozkopał niską wieżyczkę. Szczęśliwie żaden z kubków nie potłukł się, ale sam hałas i gwałtowne ruchy wyższego go zestresowały.

Kim wyjął telefon z jego kieszeni i odblokował. Mógł sprawdzić wszystko - na jakie wchodzi strony, co ogląda, ale wolał poszukać konwersacji z niejakim JKkook, który od samego początku wydawał mu się podejrzany. Jimin wyskomlał tylko ciche "zostaw" i przycisnął plecy do ściany, zamykając oczy.

Taehyung przeczytał część ich konwersacji, czasem robił zrzuty ekranu i wysyłał do siebie. Dziwił go brak buntu ze strony Jimina, ale nie kwapił się do niego odwracać. Zrobił to dopiero, kiedy skończył.

A Jimin nadal stał pod tą ścianą, a spod jego zaciśniętych powiek wypływały łzy, tworzące ścieżki na jego policzkach i podbródku.

- Nie płacz - powiedział chłodno, oddając mu komórkę. Złapał go za ramiona, lecz momentalnie został odepchnięty.

- Zostaw mnie! - krzyknął. - Nie dotykaj! Proszę, nie dotykaj mnie! - zjechał po ścianie na podłogę i podkurczył nogi, nie przestając płakać. - Przepraszam, przepraszam...

Powtarzał to jak w amoku jeszcze kilkanaście razy. Taehyung zupełnie nie wiedział co robić. Pomyślał, że to chyba o taki atak histerii chodziło Namjoonowi.

- Jiminnie, nie płacz, wszystko jest w porządku - szepnął, siadając koło niego. Złapał delikatnie jego kolano, a wtedy Park skupił na nim uwagę.

- Boję się ciebie...

Te słowa były dla niego jak kubeł zimnej wody. Jego oczy były zamglone, usta drżały, a głos zmienił się, jakby przemówiła przez niego inna osoba. Nigdy nie widział go w takim stanie, jeszcze chwila, a sam by spanikował. Teraz zaczął żałować, że wcześniej na niego krzyczał.

- Jimin...

- Przepraszam, już nie będę, a-ale... m-możesz mnie już zostawić?

brightness  》 jikook  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz