Od paru dni z Jiminem nie było żadnego kontaktu. Zablokował wszystkich na Instagramie lub odpisywał zdawkowo, by dali mu święty spokój.
Taehyung jednak nie mógł tak bezczynnie siedzieć i czekać na tragedię. Chociaż jego oficjalny urlop miał trwać jeszcze trzy dni, to już dziś postanowił wpaść na niezapowiedzianą wizytę. Mimo że Jimin był trudny i mieli ze sobą dość szerokie spektrum przebytych zdarzeń, od tych pięknych do okropnych, to wciąż czuł za niego swego rodzaju odpowiedzialność.
Przyjechał do niego późnym wieczorem, nikogo o tym nie informując. Z początku bał się, że chłopak w ogóle mu nie otworzy, dlatego żadne słowo dobrze nie wyrazi ulgi, jaką poczuł, słysząc przekręcanie zamka.
- A ty co tu robisz? - otaksował go chłodnym spojrzeniem.
- Martwię się o ciebie. Znowu wstawiłeś jakiś dziwny post i jeszcze zablokowałeś możliwość komentowania. Od jakiegoś czasu nie ma z tobą kontaktu - wytłumaczył.
- Mówisz to, jakbyś myślał, że nie wiem - skrzyżował ręce na piersi. Tae wywrócił oczami, wchodząc do środka. Rozejrzał się po jego mieszkaniu. Rolety były zasłonięte, a większość świateł zgaszona, więc panował tu półmrok. W okolicach kanapy walały się poduszki i pogniecione koce, a w kącie pokoju stała dziwna wieża z sześciu kubków. Poza tym był porządek.
- Co to jest? - wskazał na naczynia.
- Wieża z kubków - odpowiedział. - A myślałem, że co powiem? Twierdza księżniczki? - prychnął.
- Żesz do cholery przestań być taki zgryźliwy. Zachowujesz się jakbym co najmniej zrobił ci wielką krzywdę - zirytował się. - Kiedyś taki nie byłeś.
- Byłem, ale jak mnie pieprzyłeś, to ci to nie przeszkadzało! - od razu udzielił mu się podły nastrój Kima.
- Przestań, bo będziesz tego żałować.
- I tak żałuję tego czasu, który na ciebie zmarnowałem. Nie rozumiem dlaczego przyczepiłeś się do mnie. Może głupio wierzysz, że znowu rozłożę przed tobą nogi?
- Nie chcę tego. Próbuje tylko zrozumieć co się z tobą ostatnio dzieje. Chyba odbiło ci od tej sławy.
- Nic się nie dzieje! Mam już dosyć waszych idiotycznych oskarżeń, cały czas to słyszę, nie mogę wybić sobie tego z głowy, bo w kółko ktoś porusza ten sam temat! Tak bardzo chciałem od tego odpocząć, a cały czas na mnie naskakujecie! - wykrzyczał, łapiąc się za głowę. - Idź stąd!
- Nie ma opcji, nie wyjdę, póki nie dowiem się co się wydarzyło wtedy w przebieralni! - czuł jak krew pulsuje mu w żyłach. Miał ochotę przybić go do ściany i siłą zmusić do wyjaśnień.
- Nie kazał mówić... - powtórzył kolejny raz, a emocje uleciały z niego tak nagle, że prawie się przewrócił.
- A ty dalej przy swoim - westchnął. - Ja nie wiem... Zgwałcił cię ktoś?
- Jesteś niepoważny?!
- Ja już nie wiem, Jimin, naprawdę. Jak mam to niby sobie tłumaczyć? Nie chcesz wychodzić, nie chcesz nic mówić, może ktoś zrobił ci krzywdę?
- Nie. - Przecząco pokiwał głową. Przeszedł przez pokój i klęknął na podłodze niedaleko wieży z kubków. - Chcę do Jungkooka...
- Jungkooka? Masz z nim kontakt?
- Tylko przez internet. Ale niedługo się to zmieni - opuszkiem palca przejechał po gładkiej krawędzi czerwonego naczynia.
- Piszesz z nim? Dawaj telefon.
- Po co? - zadarł głowę, by spojrzeć na stojącego nad nim Taehyunga.
- Dawaj, chcę zobaczyć co pisze. Może to on ci namieszał w głowie.
- Nie, Jungkook nic nie zrobił! - głos Jimina stał się płaczliwy, ale w oczach nie było łez, a jedynie strach.
- Nie dyskutuj! - złapał go za nadgarstki i pociągnął do góry, a potem pchnął na ścianę, przez co Park rozkopał niską wieżyczkę. Szczęśliwie żaden z kubków nie potłukł się, ale sam hałas i gwałtowne ruchy wyższego go zestresowały.
Kim wyjął telefon z jego kieszeni i odblokował. Mógł sprawdzić wszystko - na jakie wchodzi strony, co ogląda, ale wolał poszukać konwersacji z niejakim JKkook, który od samego początku wydawał mu się podejrzany. Jimin wyskomlał tylko ciche "zostaw" i przycisnął plecy do ściany, zamykając oczy.
Taehyung przeczytał część ich konwersacji, czasem robił zrzuty ekranu i wysyłał do siebie. Dziwił go brak buntu ze strony Jimina, ale nie kwapił się do niego odwracać. Zrobił to dopiero, kiedy skończył.
A Jimin nadal stał pod tą ścianą, a spod jego zaciśniętych powiek wypływały łzy, tworzące ścieżki na jego policzkach i podbródku.
- Nie płacz - powiedział chłodno, oddając mu komórkę. Złapał go za ramiona, lecz momentalnie został odepchnięty.
- Zostaw mnie! - krzyknął. - Nie dotykaj! Proszę, nie dotykaj mnie! - zjechał po ścianie na podłogę i podkurczył nogi, nie przestając płakać. - Przepraszam, przepraszam...
Powtarzał to jak w amoku jeszcze kilkanaście razy. Taehyung zupełnie nie wiedział co robić. Pomyślał, że to chyba o taki atak histerii chodziło Namjoonowi.
- Jiminnie, nie płacz, wszystko jest w porządku - szepnął, siadając koło niego. Złapał delikatnie jego kolano, a wtedy Park skupił na nim uwagę.
- Boję się ciebie...
Te słowa były dla niego jak kubeł zimnej wody. Jego oczy były zamglone, usta drżały, a głos zmienił się, jakby przemówiła przez niego inna osoba. Nigdy nie widział go w takim stanie, jeszcze chwila, a sam by spanikował. Teraz zaczął żałować, że wcześniej na niego krzyczał.
- Jimin...
- Przepraszam, już nie będę, a-ale... m-możesz mnie już zostawić?
CZYTASZ
brightness 》 jikook ✔
Fiksi PenggemarViTae: Przestań wypisywać do Jimina. JKkook: Dlaczego? ViTae: Dobrze ci radzę, i ty i on będziecie tego żałować. 💗。:*•.───── 🌼 🌼 ─────.•*:。💗 "Nie każde światło wyprowadzi cię z ciemności" - wtedy jeszcze nie wiedzieli jak wielkie znaczen...