Gdy tylko weszli do budynku, przywitał ich Seokjin. Miał nieodgadniony wyraz twarzy.
- Jimin, mógłbyś iść do Namjoona? Chciał z tobą porozmawiać. A ja z tobą, Jungkook.
- Coś się stało? - zapytał, nie puszczając dłoni blondyna.
- Chodź do mojego biura, nie będziemy tak stać na korytarzu.
- Zabieracie mi go? - odezwał się Park.
- Nie, tylko pożyczę. No, idź do Namjoona.
- Zwracacie się do niego jak do dziecka - mruknął, gdy ruszyli już na inne piętro.
- A jak inaczej... - westchnął ciężko. - Już mało co na niego działa...
- To znaczy?
- Wejdź proszę. To nie będzie łatwa rozmowa - zaprosił go do środka. Przy biurku jak zawsze stały trzy krzesła, a w pomieszczeniu znajdował się jeszcze Taehyung.
- Co on tu robi? Nasze kłótnie to sprawy prywatne, w pracy zachowujemy profesjonalizm - warknął.
- Dobrze, ale tu nie chodzi o pracę. Chodzi o Jimina.
- A no właśnie. Jimin przyszedł do mnie wczoraj wieczorem, zapłakany, mówił, że nie chce z nim mieszkać. Wyjaśni mi ktoś o co chodzi?
- Usiądź.
- No mówcie wreszcie! - zdenerwowany zajął jedno z krzeseł. Jin usiadł naprzeciw niego i oparł łokcie na blacie.
- Jimin jest chory.
- Co?
- Psychicznie. Dopiero niedawno został dobrze zdiagnozowany.
- Wy sobie chyba żartujecie - prychnął.
- Ma psychozę shizoafektywną mieszaną.
- I co to niby jest?
- To jakby... podobne do schizofrenii, tyle że gorsze - zaczął tłumaczyć Taehyung. - W przypadku Jimina urojenia i omamy łączą się z naprzemiennymi stanami depresji i manii.
- Ja chyba nie rozumiem... - złapał się za głowę. Nie potrafił uwierzyć, że chłopak choruje na coś takiego. Nawet się nie domyślał.
- On nie ma świadomości tego co robi. Widzi i słyszy rzeczy, których nie ma. W stanach manii może się wydawać, że jest szczęśliwy i pełny energii, ale przy depresji...
- I... i że ja niby tego nie widziałem?
- Poznałeś go, kiedy to wszystko się zaczynało. To dlatego mówiłem, że będziesz żałować!
- Taehyung - powiedział groźnie Jin. - Jeżeli nam nie wierzysz, to mogę pokazać ci papiery.
- Nie, nie... Czyli wczoraj... to co?
- Tae zamieszkał z Jiminem kiedy ten...
- Próbował się zabić.
- Co? Jak to? Kiedy? - teraz dziękował im w duchu za to, że kazali mu usiąść, bo aż zakręciło mu się w głowie.
- Byłeś wtedy w Busan. I dobrze. Dobrze, że to nie ty musiałeś ściągać go z mostu.
- O boże... - złapał się za głowę i oparł na biurku. - Więc wczoraj...
- Jimin nie chciał brać leków. Nigdy nie chce ich brać, to nic dziwnego. Wyszedł z domu, kiedy byłem w łazience.
- Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówicie? - w jego oczach stanęły łzy.
- Sami musieliśmy to pierw poukładać.
- Więc nikt nie groził mu śmiercią. Nikt go nie prześladował, nie śledził. On sobie to wszystko wymyślił. Czy... czy nasz związek też sobie wymyślił? - za wszelką cenę próbował nie płakać. Ściskało mu gardło, a mięśnie drżały.
- No właśnie, Jungkook...
- Nie. Nie! - załkał, zaraz zasłaniając sobie usta ręką.
- Nie wymyślił. Ty możesz mu pomóc.
- Ale jak? Skoro ja cały czas nic nie wiedziałem, dałem się wkręcić w jego grę i...
- Miałeś prawo nie wiedzieć. Ale teraz... musisz się poważnie zastanowić.
Jeon spojrzał na starszego Kima, przecierając spływające po policzkach łzy. Przestał już udawać, że go to nie rusza. To bolało. I to bardzo. Najbardziej.
- Jimin ma cię niemal za bóstwo. On zrobi wszystko, o co go poprosisz. Dlatego zastanów się, czy kochasz go na tyle, by pomóc mu w leczeniu.
- Boże... to nie jest takie proste... ja nie mogę uwierzyć, że... że on jest chory...
- Nikt nie będzie cię obwiniał, jeśli odejdziesz. Przy długotrwałej terapii da się wyciszyć objawy i być może Jiminowi udałoby się żyć normalnie, ale nie mamy co do tego gwarancji.
- Co to niby znaczy? - oparł się plecami o krzesło.
- Że jeszcze jest dla niego szansa. Ale najbliższe miesiące, a może nawet lata nie będą dla was usłane różami - wytłumaczył. - Dlatego musisz być pewien, że twoje uczucie jest dość silne, by wytrwać u jego boku.
- Nie, to za szybko. Ja dopiero się o tym dowiedziałem. Muszę to przemyśleć - nerwowo kiwał głową na boki. Obraz przed nim się zamazał, któryś podał mu wodę, ale Jungkook nie potrafił jej przełknąć. - Ja dziś nie dam rady pracować. Powiedzcie Jiminowi, że źle się poczułem.
CZYTASZ
brightness 》 jikook ✔
FanficViTae: Przestań wypisywać do Jimina. JKkook: Dlaczego? ViTae: Dobrze ci radzę, i ty i on będziecie tego żałować. 💗。:*•.───── 🌼 🌼 ─────.•*:。💗 "Nie każde światło wyprowadzi cię z ciemności" - wtedy jeszcze nie wiedzieli jak wielkie znaczen...