d w a

2.1K 124 23
                                    

Chłopak otworzył drzwi przed Jiminem i ostrożnie posadził go na fotelu pasażera. Zapiął mu pasy, odchylając go do tyłu i patrząc przez chwilę na tę śliczną buzię.

- Ja nie wiem, czy to dobry pomysł, Jungkook... Jestem pijany w trzy dupy. Dawno się tak nie upiłem. Wiesz co będzie? Zarzygam Ci samochód.

- Nawet nie próbuj. Nie przyjaźnimy się, więc o ile twój przyjaciel byłby trochę zły, ale później by ci wybaczył, tak ja Ci tego nie daruję. To nie byle jaki samochód, dzieciaku, więc jak będziesz rzygać to krzycz.

- Jak będę rzygać, to już nie krzyknę. I o czym ty mówisz, idioto? Kookie, boli mnie głowa, nie mam ochoty na twoje żarty.

- I tu pojawia się problem, kochanie, bo ja wcale nie jestem twoim przyjacielem. Jestem Yoongi.

- Yoo.. co?!

Blondyn od razu otworzył oczy, które przez większość czasu były zamknięte. Spojrzał zamglonym wzrokiem na zupełnie obcego chłopaka i koniecznie chciał wstać, przestraszony jego obecnością. Przeszkadzały mu jednak pasy, więc sięgnął ręką, żeby je odpiąć.

- Zostaw to. Jedziesz do mnie.

- Nie, nie, proszę. Proszę, nie. Błagam, ja nie chcę...

Spojrzał błagalnym wzrokiem na starszego. W jego oczach już zebrały się łzy, które koniecznie chciały wypłynąć. Jak mógł się tak upić, żeby dać się zaciągnąć przez jakiegoś faceta do jego auta? I dlaczego, do cholery, Taehyung, ten pieprzony kutas, na to nie zareagował?
Yoongi spojrzał na niego wystraszony. Dlaczego wygląda jakby miał zacząć płakać?

- Hej, nie zrobię Ci krzywdy. Chcę Cię zabrać do siebie, żeby się Tobą zająć. Nie mam złych zamiarów, przysięgam.

- Jak mam w to niby uwierzyć? Jesteś dla mnie zupełnie obcy...

- A Ty jesteś zupełnie pijany, więc wyobraź sobie, że jestem twoim przyjacielem.

Powiedział i zanim chłopak zdążył zareagować, zamknął drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy, jadąc od razu do siebie. Jimin o dziwo chyba zdążył troszkę wytrzeźwieć, choć nadal czuł się fatalnie. Kręciło mu się w głowie i tak naprawdę już miał gdzieś, co się z nim stanie. Samochód, którym jechali wyglądał na drogi, więc mimo że Jimin czuł się coraz gorzej, nawet nie odważył się otworzyć ust. Na szczęście droga nie trwała długo i już po paru minutach byli na miejscu. Starszy pomógł wysiąść chłopakowi z auta i przytrzymał go, żeby nie upadł. A Jimin? Cholera, on nigdy nie był tak blisko z żadnym chłopakiem. Więc teraz nie dość, że był pijany, to jeszcze wariował przez obecność starszego. Yoongi otworzył drzwi i wszedł z młodszym do środka.

- Kurwa, czy to jest pieprzona willa?

- Nie, to tylko mój pieprzony dom.

- Tak, jasne. Popieprzone to wszystko.

Zaśmiał się cicho, słysząc jak młodszy burczy pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. Wygląda jak anioł, a klnie ile tylko może. Starszy zgarnął butelkę wody i od razu zaprowadził chłopaka do łazienki.

- Słuchaj, żebyś nie czuł się jutro jak gówno i żebyś mi nie zarzygał wszystkiego, musisz zwymiotować to co wypiłeś.

- Nie chcę. Nie chce mi się wymiotować.

- Nie wyglądasz jakby Ci się nie chciało. Uwierz mi, że to pomoże.

- Nie chcę.

Pokręcił głową, ale mimo to usiadł przed toaletą, tak jak kazał mu starszy. Wiedział, że byłoby lepiej zwymiotować. Problem w tym, że w jego organizmie był tylko alkohol. Żadnego jedzenia. Nic. A sam sobie palców do gardła nie wciśnie. Nie po tym jak kiedyś cierpiał na zaburzenia odżywiania i codziennie wyrzucał z siebie wszystko, właśnie w ten sposób. Sięgnął po wodę, którą podał mu chłopak i upił kilka łyków, ściskając w dłoni butelkę.

Fuck, is this a fucking villa?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz