s i e d e m n a ś c i e

1.8K 98 12
                                    

Jimin wszedł do łazienki, czując zawroty głowy i lekko się chwiejąc. Załatwił swoją potrzebę, a później stanął przed lustrem myjąc ręce. Wiedział, że Jungkook nie chciał tego powiedzieć, ale i tak jego słowa bolały. Spuścił głowę spoglądając na swoje dłonie. Nagle poczuł na swoich biodrach ręce. I to nie te znajome, miękkie w dotyku. Te były dużo większe i szorstkie. Czuł, bo te właśnie ręce, od razu wsunęły się pod jego czarną bluzkę. Zaraz ktoś przyparł do niego całym ciałem i docisnął do umywalki, przejeżdżając językiem po jego szyi. Jimin sparaliżowany spojrzał w lustro, a widząc za sobą zupełnie obcego faceta, spiął się jeszcze bardziej.

- C-co Pan robi? Pro-oszę mnie zostawić!

Zaczął się wyrywać, chcąc aby obcy mężczyzna go puścił. Ale ten nie miał takiego zamiaru. Wsunął swoje okropne łapy pod jego koszulkę i mocniej docisnął go do siebie, sunąc wargami po szyi chłopaka. Po policzkach Jimina zaczęły lecieć słone łzy. Mężczyzna był dużo większy, więc nie miał siły, żeby się uwolnić. Śmierdział alkoholem i choć Jimin wcale nie był lepszy, to i tak czuł się okropnie. Nagle już nie miał zawrotów głowy. Odczuwał wszystko i zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje. Bał się. I to cholernie.

- Kurwa, nie dotykaj mnie!

Krzyknął, ostatni raz próbując się wyrwać, ale wtedy ta duża, szorstka dłoń zasłoniła mu buzię, żeby nie mógł krzyczeć. Druga ręka nieznajomego, zaczęła rozpinać obcisłe spodnie i zaraz wsunęła się w jego bokserki, zaciskając wokół penisa młodszego. Jimin nadal krzyczał, ale wszystko to było tłumione przez rękę tego strasznego gościa. Łzy leciały po jego policzkach, spadając żałośnie na ziemię. Facet zaczął ruszać ręką, całując jego szyję i szepcząc mu do ucha, żeby się wyluzował, bo przecież chce im sprawić tylko przyjemność. Zabrał rękę i rozsunął swoje spodnie, zsuwając je i zaraz zabrał się za te chłopca. Jimin zamknął oczy, kompletnie się poddając. Nie miał już siły, żeby walczyć. Po prostu stał tam i płakał, czekając aż zostanie zgwałcony. A mógł zostać. Mógł powiedzieć Yoongiemu, że coś do niego czuje...

•••

- Halo?

- Yoongi? To znaczy... Yoongi hyung?

- Kto mówi?

- Jeon Jungkook. Jestem przyjacielem Jimina. Ja... Chyba powiedziałem parę słów za dużo... W każdym razie, Jimin został sam w klubie. Nie jest trzeźwy, więc jeśli możesz, proszę, pojedź po niego.

- Jakim cudem, do cholery, zostawiłeś go samego w klubie?

- Tak wyszło. To bardziej skomplikowane. Wyślę Ci adres.

Po tych słowach rozłączył się, a Yoongi już prawie ubrany, pobiegł na dół, żeby założyć buty i wziąć klucze. Zdążył już zasnąć, mimo że chciał zaczekać na chłopca. Była już trzecia a jego jak nie było tak nie ma. Najwyraźniej dobrze zabalowali. Wziął telefon i zadzwonił do Jimina, ale ten jak na złość nie odbierał. Cholera, klub jest duży, więc jak go znajdzie?

Wsiadł do auta i od razu pojechał pod wskazany adres. Ci idioci... Jak mogli go tam zostawić samego? Kiedy w końcu był na miejscu, szybko dostał się do klubu. Odszukał w telefonie aplikacje, dzięki której mógł namierzyć telefon Jimina. I faktycznie go namierzył. Skierował się, jak się domyślił w stronę toalet, ale to co w niej zastał, przeszło jego wszystkie oczekiwania.

Widząc jakiegoś obrzydliwego faceta, z penisem na wierzchu, dobierającym się do Jimina, coś w nim pękło. Szybko złapał gościa za włosy i walnął z całej siły jego głową w ścianę. Nie przejmował się tym, czy go zabije. Taki skurwiel i tak już nie powinien według niego żyć. Przyłożył mu jeszcze kilka razy, patrząc jak z twarzy obcego leje się krew. Ale nie przestawał. Był wściekły. Na niego i na siebie, za to, że pozwolił chłopakowi wyjść z domu. Jimin ocknął się dopiero po chwili. Po jego policzkach nadal płynęły łzy, ale nie przejmował się nimi. Rozpoznał swojego hyunga, więc na drżących nogach, stanął za nim, próbując odciągnąć go od i tak już nieprzytomnego mężczyzny.

Fuck, is this a fucking villa?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz