Wymioty, ból brzucha i złe samopoczucie, męczyły Jimina już od kilku dni. Wstawał rano i od razu szedł do łazienki, wiedząc co go czeka. To było okropne. Nienawidził wymiotować. Dziś nie było nic nowego. Wstał i powędrował do łazienki, nachylając się nad muszlą i wymiotując. Nie miał ochoty jeść, ale później nachodziła go taka chwila, że zjadłby dosłownie wszystko co do siebie nie pasuje.
- Powinieneś w końcu iść do tego lekarza.
Westchnął cicho Yoongi, wyraźnie zmartwiony stanem męża. Podszedł do niego, podając mu ręcznik i głaszcząc po plecach.
- Nic mi nie jest.
- Jasne. Nie bądź uparty i zrób to co mówię.
- Zawsze mam robić to czego ty chcesz? Zawsze muszę się słuchać? Już Ci powiedziałem, że nigdzie nie idę i już. Nic mi nie jest, to zwykłe zatrucie.
- To może przestań jeść na zmianę ogórki i bitą śmietanę?
- Teraz jeszcze będziesz się przypierdalał do tego co jem?
- Nie, Jimin. Tylko się martwię, zrozum to. Chcę pomóc, a Ty masz mnie gdzieś.
- No i dobrze! Idź stąd, chcę być sam.
•••
Wieczorem Yoongi wrócił do domu, zastając w nim absolutną ciszę. Westchnął ciężko, czując okropną atmosferę, spowodowaną dzisiejszą kłótnią. On się tylko martwił. Przecież widział, że coś jest nie tak, a Jimin w ogóle go nie słuchał i nie chciał iść do lekarza. Zastał chłopaka w kuchni, marszcząc brwi przez to, co jadł tym razem. Koktajl bananowy, sałatka z kurczakiem i ogórkami, a do tego ta pieprzona bita śmietana? Czy on się dobrze czuje?
- Minnie...
Zaczął cicho, wtulając się w plecy młodszego. Chciał trochę rozładować atmosferę, więc przycisnął usta do szyi chłopaka, całując ją delikatnie. Zsunął ręce na podbrzusze i krocze chłopaka.
- Musisz to teraz jeść?
- Znowu coś Ci nie pasuje, do cholery? - warknął Jimin, odsuwając męża od siebie. Spojrzał na niego wkurzony.
- Nie dotykaj mnie, bo nie mam na to ochoty. Odwal się w końcu i daj mi w spokoju zjeść.•••
Tymczasem w mieszkaniu Kima...
- Cały czas mam wrażenie, że czegoś wtedy nie wzięliśmy.Mruknął niezadowolony Jungkook, siadając na kanapie obok Tae. Chłopak spojrzał na niego, marszcząc brwi.
- O czym mówisz?
- Mam wrażenie, że nie wzięliśmy czegoś z domu Minów, po tej imprezie.
- No nie wzięliśmy. Tej zużytej prezerwatywy.
- Nie o tym mówię. To nawet nie było nasze.
- Więc co? Posprzątaliśmy wszystko. Zabraliśmy wszystkie rzeczy.
- Nie, wydaje mi się, że nie.
Westchnął ciężko i wstał z kanapy, podchodząc do szafki przy telewizorze. Otworzył ją szukając małego pudełeczka.
- Gdzie to jest?
- Co gdzie jest?
- No pudełko prezerwatyw. Tych dla Namjoona. Pamiętasz? Przebiliśmy wszystkie, bo Seokjin chciał mieć dzieci, a ten debil nie chciał się zgodzić.
Powiedział, przeszukując szafkę. Nagle stanął jak wryty, odwracając się do Taehyunga, który również wydawał się wystraszony.
- Tylko mi nie mów, kurwa, że pudełko poprzebijanych prezerwatyw zostało w domu Minów.
- Dobra. Nie powiem tego.
- Jungkook! Kurwa, co my teraz zrobimy?
- Nic. Albo ich nie użyli, albo będziemy wujkami...
CZYTASZ
Fuck, is this a fucking villa?
Fanfiction- Jesteś obcym facetem. Mimo że nie przyjaźnię się z tym dzieciakiem, to i tak nie pozwolę na to, żebyś go zabrał. - Nie mam zamiaru go wykorzystać. Nie czerpię przyjemności z seksu z trupem, jeśli mam być szczery. ~top!m.yg ~m.yg x p.jm ~yoonmin...