o s i e m n a ś c i e

1.7K 98 11
                                    

Kilka tygodni później, wszystko było już dobrze. Yoongi i Jimin jako nowa para dogadywali się lepiej, niż można było przypuszczać. Spędzali ze sobą dużo czasu, rozmawiając i poznając się jeszcze bliżej. Od czasu do czasu pozwalali sobie też na drobne czułości. Zdarzały się dni kiedy Jimin wracał z Akademii i przyjeżdżał do pracy starszego, ale czasami to Yoongi jeździł do młodszego, odbierając go z zajęć. Tak też było dzisiaj.

Stał na parkingu i opierał się o maskę samochodu, czekając na chłopaka. Przykuwał wzrok wielu ciekawskich uczniów, ale jego to nie obchodziło. Interesował go tylko szczupły blondyn, który zamiast przybiec do niego i wtulić się w jego ciało, stał i rozmawiał w najlepsze z jakimś chłopakiem. I to wcale nie był Jungkook, bo tego Jimin zdążył mu pokazać na zdjęciu. To był zupełnie obcy chłopak, który wyraźnie miał coś do niego. A chłopiec stał i śmiał się z tego co mówi. Yoongi przewrócił oczami i sięgnął po telefon, dzwoniąc do niego. Kiedy ten odebrał, od razu się odezwał.

- Rusz się. Daję Ci minutę.

Powiedział, po czym od razu się rozłączył. Wsiadł do auta, odpalając go i trąbiąc kilka razy, żeby dać o sobie znać. Jimin pojawił się w samochodzie zdecydowanie później, niż Yoongi mu przykazał. Cmoknął chłopaka w policzek i uśmiechnął się szeroko, kiedy ten ruszył do domu.

- Coś Ty taki niecierpliwy?

- Kto to był?

- A czy to ważne?

- Kto to był, pytam.

- Jezu... Znajomy. Przyjedzie dziś po mnie o szesnastej. Chcemy trochę razem poćwiczyć.

- Jak to przyjedzie po Ciebie? Nie zgadzam się.

- Co to znaczy, że się, kurwa, nie zgadzasz? Hyung, nie jestem dzieckiem.

- Och, naprawdę? Ostatnim razem kiedy wyszedłeś sam, nie skończyło się to za dobrze.

- To była zupełnie inna sytuacja. Nie musisz być zazdrosny.

- Po prostu się nie zgadzam, więc możesz do niego zadzwonić i odwołać spotkanie.

- Nie.

- Nie?

- Nie, kurwa. Nie będziesz mi zabraniał spotykać się z ludźmi. Zatrzymaj się.

- Co?

- Powiedziałem, żebyś się zatrzymał!

Yoongi zjechał na pobocze i zatrzymał samochód, a wtedy Jimin otworzył drzwi i ostatni raz na niego spojrzał.

- Nie jestem dzieckiem, więc nie traktuj mnie tak. Poza tym to tylko lekcja, a nie jakaś cholerna randka! Trochę więcej zaufania! Twoja zazdrość mnie wkurwia!

Krzyknął, po czym trzasnął drzwiami. Yoongi patrzył na niego zaskoczony. On po prostu się o niego bał. Fakt, był zazdrosny, ale to nie zmienia faktu, że nadal bał się o młodszego. Westchnął smutno, bo nie spodziewał się takiego wybuchu z jego strony. Ruszył dalej, dając chłopakowi tyle wolności, ile tylko chciał.

•••


- Więc co? Tak po prostu na niego nawrzeszczałeś? Masz okres, czy jak? Ten chłopak tyle dla Ciebie zrobił.

- Wiem, jestem beznadziejny.

- No popierdolony, to na pewno.

Taehyung odebrał Jimina z tego miejsca, w którym Yoongi go zostawił. Nie wiedział co mu strzeliło do głowy. Wiedział, że starszy po prostu się martwi, a i tak na niego nakrzyczał. Nie powinien był tego robić. Od razu odwołał spotkanie z nowym znajomym. Rozmawiał z nim tylko dlatego, że Kook unikał go od tamtego wieczoru.

- Właśnie, co z Jungkookiem?

- A co ma być?

- Jak to? Pogodziliście się?

- Rozmawialiśmy ostatnio. On mówi, że nie jest gotowy na związek, a ja mimo że go lubię, nie chcę go zmuszać.

- Gówno prawda. On też Cię lubi.

- Wiem o tym. Ale chcę, żeby był na tyle pewny, że w końcu mi to powie. Tylko wtedy będziemy mogli coś razem zbudować.

- W sumie racja. Mogę tu zostać na noc?

- Tu? A co z Yoongim?

- Później do niego napiszę.

Ich rozmowę przerwało głośne pukanie do drzwi. Tae jako że był w kuchni i robił kolację, kazał otworzyć Jiminowi. Dziewiętnastolatek podszedł do drzwi, otwierając je i ze zdziwieniem odkrywając, że to jego przyjaciel.

- Jungkook?

- Pomyliłem mieszkania? Co tu robisz?

- Ja... Przyszedłem do Tae.

- Och, a więc ty też? Liczysz na seks, czy co?

Taehyung doskonale słyszał tę rozmowę, więc zanim zdążyła się rozwinąć, wyszedł z kuchni i podszedł do chłopaków.

- Chujowy z Ciebie przyjaciel, jeśli mam być szczery. Czemu tak po nim jedziesz? On przynajmniej nie ukrywa swoich uczuć. Bo to właśnie łączy go z Yoongim, kurwa. Zwykła miłość.

- Czy to jakiś znak? Powinienem teraz powiedzieć, że między nami też jest miłość i te inne pierdoły?

- Może nie, ale wiesz, że mogłaby być. Tylko ty się blokujesz. Po co tu przyszedłeś? Myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy.

Nastąpiła chwilowa cisza, w której to Jimin zaczął zastanawiać się nad opuszczeniem mieszkania. Nie chciał im przeszkadzać. Już zdążył się wycofać, kiedy to Tae złapał go za nadgarstek.

- Nigdzie nie idziesz. Robię kolację.

Jungkook stał jeszcze chwilę w drzwiach, po czym westchnął ciężko i kucnął na podłodze.

- Przepraszam. Was obu. Ciebie, Jimin, za te wszystkie beznadziejne odzywki. Wiesz, że nie miałem tego na myśli. Uwielbiam Cię takiego jaki jesteś, po prostu byłem zazdrosny, bo Ty i Tae dogadujecie się znacznie lepiej niż ja i Ty. A Ciebie, Taehyung, za to jakim jestem kretynem. Możemy spróbować jeszcze raz? Od nowa? Z zupełnie inną relacją?

- Skończyłeś? Czuję, że sos mi się przypala.

Rzucił tylko, po czym zniknął w kuchni.

- Zamknijcie za sobą pieprzone drzwi, bo nie mam ochoty potem słuchać opowieści na swój temat na całym osiedlu. Siadajcie w salonie i już nie trujcie powietrza tym chujowym nastrojem.

Na twarzach całej trójki pojawiły się małe uśmiechy. Chłopcy zamknęli drzwi i ruszyli do salonu. Zaczęli rozmawiać, tak jakby nie było między nimi żadnej kłótni. Wszystko już było w porządku, w końcu byli przyjaciółmi. Po zjedzonej kolacji Jimin wziął telefon, żeby napisać do Yoongiego.

Jimin:
Nie wracam na noc.

Yoongi:
Gdzie jesteś?

Jimin:
U tego znajomego, u którego tańczyliśmy.

- Czy ty jesteś, kurwa, popierdolony?

- No co?

- Co, no co? Dlaczego go okłamałeś? Przecież wkurzysz go jeszcze bardziej.

Jimin:
Nie przejmuj się. Dobrze się razem bawimy.

- Teraz przegiąłeś.

- Lubię jak jest o mnie zazdrosny.

- Serio, Jimin? Już nic mu nie pisz, bo go wkurwisz. A potem to nawet seks wam nie pomoże.

- Nie robiliśmy tego jeszcze.

- No to może jeszcze jest jakaś nadzieja...

Fuck, is this a fucking villa?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz