t r z y d z i e ś c i s z e ś ć

1.3K 86 4
                                    

- Kochanie, gdzie jest moja koszula w paski?

- Nie wiem, Yoongi. Na pewno jest w garderobie. Albo w szafie.

Westchnął ciężko Jimin, układając włosy przed lustrem. Yoongi co chwila coś od niego chciał. A to pasek, a to buty, a to koszula. No ileż można? Jest dorosły, niech szuka sam, a nie zawraca mu głowę.

- Jimin, nie ma jej nigdzie. Pomyśl chwilę i pomóż mi, no. Muszę już wychodzić, przecież wiesz.

- Wiesz co? W dupie mam teraz twoją koszulę.

No masz. Znów to samo. Zły humor dopisywał Jiminowi od rana, ale myślał, że jak nie będzie za dużo się odzywał, to w końcu mu przejdzie. Nie przeszło. Wyszedł z garderoby, spoglądając na młodszego, który stał przed lustrem i wyraźnie gdzieś się szykował.

- Cholera, ta koszula wygląda naprawdę źle. Przez ten brzuch wszystko wygląda na mnie źle.

Burknął cicho, no co Yoongi przewrócił oczami. Oparł się o ścianę, krzyżując ramiona na piersi.

- To chyba dobrze, że jest taki duży. Chciałbyś, żeby był mały w nieskończoność? Jeszcze wczoraj nie mogłeś się na siebie napatrzeć w lustrze, a teraz jęczysz przez to jak wyglądasz.

Powiedział, spotykając się z groźnym wzrokiem młodszego, odbijającym się w lustrze.

- Odczep się.

- Wychodzisz gdzieś?

- Nie wiem, może...

- Jimin.

- No co? Jezu, dobra. Wychodzę. Z Chanyeolem. Zadowolony?

Chanyeol był jego nowym znajomym od kilku tygodni. Wtedy kiedy królik i psycholog nie mieli dla niego czasu, a Yoon był w pracy, spotykał się z nim. Od czasu do czasu mógł liczyć na spotkanie z rodzicami, bądź teściami, którzy przyjeżdżali go odwiedzić. Przez większość czasu siedział jednak z przyjaciółmi, którym zdążył wybaczyć tę małą zbrodnię jakiej dokonali. Ale kiedy ich nie było, był Chanyeol. Ale to zazwyczaj był dzień, a teraz zbliżał się wieczór. W normalnych okolicznościach Yoon poprosiłby męża, by ten poszedł do przyjaciół jeśli chciał mieć towarzystwo. On sam miał ważne spotkanie w pracy, na które już był spóźniony. Ale teraz wolał nie ryzykować. Postanowił zgodzić się na wszystko. Dzielnie znosił humorki Jimina. Był bardzo cierpliwy i troskliwy. A chłopak momentami tego nie doceniał. Tak jakby tracił nad sobą kontrolę.

- Tak, jasne. Po prostu uważaj na siebie i malucha. Nie wracaj za późno, a jak coś będzie się działo to dzwoń.

Powiedział w końcu, zakładając inną koszulę i idąc szybko na dół. Był spóźniony. Ale Jimina to nie obchodziło. On jeszcze nie skończył. Wkurzony poszedł za mężem, stając przy nim z założonymi rękami na piersi.

- To tyle? Zwykłe "uważaj na siebie"? A co z zazdrością? Dlaczego się nie wściekniesz i nie karzesz mi iść do Tae? Już Ci na mnie nie zależy, tak? Już mnie nie kochasz tak jak wcześniej? Liczy się tylko dziecko, a mnie masz w dupie! Seksu nie uprawialiśmy od miesięcy. Myślisz, że nie wiem dlaczego? Gdzie wychodzisz tak późno? Zdradzasz mnie?

Nie przestawał mówić, czując jeszcze większą złość, a Yoongi był cierpliwy. No, ale wiecie. Do czasu.

- Zamknij się już. Porozmawiamy jak w końcu dotrze do Ciebie jaki jesteś głupi. Co ty w ogóle pieprzysz, Jimin? Wiem, że to te cholerne hormony, ale one też już mnie męczą. Mam ich naprawdę dość! Chcę swojego kochanego męża z powrotem, a nie tego jęczącego dzieciaka, który nie może powstrzymać emocji!

Krzyknął zdenerwowany i zanim Jimin zdążył zareagować, chwycił płaszcz i teczkę, i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.

•••


Chyba do niego dotarło. Kiedy tylko jego mąż wyszedł, zrezygnował z jakiegokolwiek wyjścia. Wrócił do salonu i usiadł na kanapie, patrząc w ciemny ekran telewizora. Trwało to może z godzinę. Ale później emocje wzięły górę. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy, a on sam nie mógł się uspokoić. Dopiero teraz dotarło do niego, jaki był nieznośny. Jak bardzo w ostatnim czasie był nie do zniesienia. Yoongi był dla niego taki dobry. Dbał o niego. Spełniał zachcianki. Gotował i robił wszystko co chciał, a on traktował go koszmarnie. Jego płacz przerwało otwieranie drzwi. Podniósł się i poczłapał do korytarza, chcąc przeprosić męża. Ale on wcale nie był sam.

- Och, witaj, hyung. Ja tylko przyprowadziłem go do domu, bo sam raczej by nie dotarł.

To był Hoseok albo "Seoksie", bo tak mówił na niego Yoongi. Tak. Ten sam chłopak, który dawno temu był podstawiony i miał urządzić tę dziwną szopkę. Jimin strasznie go nie lubił. Chłopak nie wydawał się groźny. Podobno miał dziewczynę, a jednak Yoongi zawsze o nim mówił. Pracowali razem, a raczej Yoon się nim zajmował, bo dzieciak był bardzo młody. To bardzo denerwowało Jimina. Otarł mokre policzki i spojrzał na męża, który ledwo stał. Czuć było od niego alkohol. I papierosy. Ale on przecież nie pali.

- Mogłeś po mnie zadzwonić.

- Mogłem, ale jesteś w ciąży, hyung. Chciałem tylko pomóc.

- Dlaczego śmierdzi papierosami?

Spytał zirytowany i powiedział młodszemu, żeby zaniósł chłopaka do sypialni. Upił się tak na spotkaniu służbowym? Czy może oszukał go i wcale na nim nie był?

- Och, paliliśmy trochę.

Powiedział nieśmiało, schodząc na dół z Jiminem. Doskonale czuł, że ten go nie lubi. Ale co mógł zrobić? On nie był żadnym zagrożeniem.

- Jasne. On w ogóle był na tym spotkaniu?

- Ech, hyung opowiadał mi troszkę o was. Jimin hyung, chyba trochę przesadzasz. Byliśmy na spotkaniu. Yoongi jest moim producentem, więc pomaga mi w wielu kwestiach. Po spotkaniu powiedział, że chce iść do baru. Tam się upił i tam się wygadał. Później zapaliliśmy kilka papierosów. Nic więcej. Nie jestem dla Ciebie zagrożeniem, hyung. Mam dziewczynę. Nie lubię chłopców. I to dużo starszych.

Jimin już miał mu odpowiedzieć, ale przeszkodził mu telefon. Westchnął cicho i pożegnał się z gościem, mimo wszystko mu dziękując. Usiadł w salonie, odbierając telefon. Taehyung.

- Chyba nabroiłeś.

Usłyszał jego głos. Mógł również usłyszeć jak Jungkook w coś gra i mocno przeklina.

- Co? Skąd wiesz?

- Yoongi był w barze. Z kolegą.

- Trzeba było po mnie zadzwonić.

- Nie trzeba. On się nim zajął. Założę się, że Yoon jest już w domu.

- Tak. Jest. Nieprzytomny.

- Dziwisz mu się? Jimin, troszkę przesadzasz. On nigdy by Cię nie zdradził. Nigdy by Cię nie zostawił. A Ty urządzasz mu jakieś chore akcje. Powinniście obaj cieszyć się tą ciążą, ale Ty cały czas kopiesz go po dupie. On już ma dość. Widać to po nim.

- Myślisz, że nie wiem?

- Wiem, że wiesz. Postaraj się zmienić. Pokaż mu, jak bardzo Ci na nim zależy. Jeśli będziesz czuł, że masz gorszy dzień, to powiedz mu o tym i uspokój się.

- Jasne. Wszystko dotarło. Dziękuję, psychologu.

- Och, spierdalaj.

Fuck, is this a fucking villa?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz