3.

1.2K 106 41
                                    

  Tydzień później przeniosłam się do luksusowego apartamentu na Dublin Street.
  W przeciwieństwie do bałaganiarskiej  DJ lubiłam porządek wokół siebie,więc od razu zabrałam się do rozpakowywania swoich rzeczy.
- Na pewno nie chcesz najpierw napić się ze mną herbaty? - spytała Dinah z progu mojego pokoju.
Stałam otoczona pudłami i walizkami.
- Wolałabym wszystko rozpakować, żeby już mieć to z głowy.
Uśmiechnęłam się przepraszająco, aby nie pomyślała, że próbuję ją spławić.Nie cierpiałam początków znajomości, tego męczącego poznawania swoich osobowości, sprawdzania, jak druga osoba zareaguje na określony ton czy zachowanie.
Na szczęście Dinah ze zrozumieniem kiwnęła głową.
- W porządku. Za godzinę mam zajęcia. Pójdę pieszo, zamiast wzywać taksówkę, więc muszę się zbierać. Możesz w tym czasie się rozgościć.
Coraz bardziej cię lubię.
- Udanych zajęć.
- Udanego rozpakowywania się.
Jęknęłam i machnęłam ręką, a ona uśmiechnęła się słodko i wyszła.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły za DJ,rzuciłam się na swoje nowe, nieprawdopodobnie wygodne łóżko.
- Witaj na Dublin Street - mruknęłam, gapiąc się w sufit.
Nagle ryknęła Halsey,refren jej piosenki Nightmare ustawiłam jako dzwonek w komórce. Westchnęłam niezadowolona z faktu,że ktoś tak szybko wdarł się w moją samotność. Przewróciłam się na bok,wyjęłam telefon z kieszeni i uśmiechnęłam się ciepło na widok imienia, które wyświetliło się na ekranie.
- No cześć.
- Wprowadziłaś się już do tego odlotowego, pretensjonalnego mieszkania? - spytała bez wstępu Ally.
- Czyżbym słyszała w twoim głosie gorzką zazdrość?
- Dobrze słyszysz,ty paskudna szczęściaro.Mało nie padłam dziś rano,kiedy przysłałaś mi zdjęcia. To miejsce na prawdę istnieje?
- Domyślam się, że apartament w Londynie nie spełnia twoich oczekiwań?
- Oczekiwań?Płacę fortunę za mieszkanie w kartonowym pudle!
Parsknęłam śmiechem.
- Spadaj - mruknęła Ally dobrodusznie.- Tęsknię za tobą i naszym zaszczurzonym pałacem.
- Ja też tęsknię za tobą i za naszym zaszczurzonym pałacem.
- Nawet wtedy,kiedy patrzysz na swoją nową wannę na lwich łapach i z pozłacanymi kurkami?
- Nie...wtedy,kiedy leżę na łóżku wartym pięć tysięcy dolarów.
- Ile to będzie w przeliczeniu na funty?
- Nie wiem.Ze trzy tysiące?
- O rany, śpisz na moim czynszu za sześć tygodni.
Z jękiem usiadłam i otworzyłam najbliższe pudło.
- Szkoda, że ci nie powiedziałam jaki czynsz ja płacę.
- Mogłabym teraz wygłosić wykład o tym,że marnujesz pieniądze, chociaż mogłabyś kupić dom,ale co ja tam wiem.
- Nie potrzebuję żadnych wykładów. To jest najfajniejsze w byciu sierotą.Żadnych pełnych troski wykładów.
Nie wiem,dlaczego to powiedziałam.
W byciu sierotą nie ma nic fajnego.
Nie jest też fajnie, kiedy nikt się o ciebie nie troszczy.
Ally milczała. Nigdy nie rozmawiałyśmy o naszych rodzicach.Był to dla nas temat tabu.
- No to.....- odchrząknęłam  - lepiej pójdę się rozpakować.
- Jest tam twoja nowa współlokatorka? - Ally podjęła rozmowę, jakby temat rodziców w ogóle nie został poruszony.
- Przed chwilą wyszła.
- Poznałaś już jej znajomych?Są jakieś laski albo faceci?Na widok, których szczęka opada?Na tyle wspaniali, żeby cię wyrwać z czteroletniego celibatu?
  Ironiczny uśmieszek zniknął z mojej twarzy, kiedy przypomniała  mi się Marynarka. Ucichłam,czując lekki dreszczyk na plecach. Nie po raz pierwszy w ciągu minionego tygodnia jej obraz pojawił się w moich myślach.
- No to jak? - Ally przerwała ciszę  - są jakieś piękne kobiety lub mężczyźni?
- Nie - Wyrzuciłam z głowy postać Marynarki - Jeszcze nie poznałam znajomych DJ.
- Szkoda.
Wcale nie szkoda.Nie potrzebuję nikogo w swoim życiu.
- Słuchaj,naprawdę muszę wziąć się do roboty.Pogadamy później?
- Jasne, kochanie. To na razie.
Rozłączyłyśmy się. Z westchnieniem popatrzyłam na pudła.Marzyłam tylko o tym,żeby paść na łóżko i uciąć sobie drzemkę.
- Ech,no to do roboty.

  W ciągu kilku minionych godzin rozpakowałam wszystkie pudła Puste kartony starannie złożyłam i schowałam do składziku w holu.Ubrania powiesiłam w szafie i ułożyłam w szufladach.Książki ustawiłam na półkach. Otwarty laptop czekał na biurku,aż coś napiszę. Na stoliku nocnym umieściłam zdjęcie rodziców, na regale swoje zdjęcia z Ally zrobione na halloweenowym przyjęciu, a przy komputerze swoją ulubioną fotografię. Przedstawiała mnie trzymającą Sofi,za mną stali rodzice.Sąsiad zrobił je w ogródku za naszym domem podczas grillowania,latem,niedługo przed wypadkiem.
Wiedziałem, że takie zdjęcia wywołują bolesne wspomnienia, ale nie mogłam zmusić się do tego,by je schować. Patrzenie na nie żyjących już ludzi,których kochałam,sprawiało mi ogromny ból, ale....nie potrafiłabym się z nimi rozstać.
  Pocałowałam koniuszki palców i lekko przyłożyłam je do fotografii rodziców.
  Tęsknię za wami.
  Z melancholii wyrwała mnie po chwili  kropelka potu,która spłynęła po moim karku.Zmarszczyłam nos. Panował upał,a podczas wypakowywania rzeczy zgrzałam się jak żółw goniący mrówkę.
  Czas na wymarzoną boską kąpiel.
  Wlałam do wanny trochę płynu, puściłam gorącą wodę, a kiedy poczułam cudowny zapach kwiatów lotosu,zaczęłam się odprężać. Wróciłam  do sypialni, ściągnęłam przepoconą koszulkę i spodenki i czując się wolna jak ptak,przemaszerowałam nago przez  hol mojego nowego domu.
  Z uśmiechem rozglądałam się dookoła, wciąż nie mogąc uwierzyć, że wszystkie te śliczności przez co najmniej pół roku będą należały do mnie.
  Włączyłam muzykę w smartfonie, zanurzyłam się w pachnącej pianie i zapadłam w drzemkę.Obudziłam się, kiedy woda zaczęła stygnąć.Zrelaksowana i zadowolona,niezbyt elegancko wygramoliłam się z wanny i sięgnęłam po telefon.Wyłączyłam muzykę i kiedy zapadła cisza,spojrzałam na wieszak na ręczniki.
  Pusty.Cholera.
  Spiorunowałam go wzrokiem,jakby to była jego wina.Mogłabym przysiąc, że tydzień wcześniej Dinah wieszała na nim świeże ręczniki. Teraz musiałam przejść przez hol,ociekając wodą.
  Utyskując pod nosem,otworzyłam drzwi łazienki i wyszłam do przestronnego holu.
- Yyy....Dzień dobry - usłyszałam czyjś głęboki głos.
Oderwałam wzrok od kałuży wody,która zbierała się wokół mnie na parkiecie.
  Z szoku aż mi zaparło dech w piersi,kiedy zobaczyłam przed sobą panią Marynarkę.
Co ona tu robiła?W moim domu?Szpiegowała mnie!
  Z otwartymi ustami próbowałam zrozumieć, co,do diabła,się dzieje.Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że nie patrzyła na moją twarz.Przesuwała wzrokiem po całym moim nagim ciele.Z pełnym grozy jękiem zasłoniłam rękami piersi.Jej piękne szmaragdowe oczy spojrzały w moje - czekoladowe i przerażone.
- Co robisz w moim mieszkaniu?
Szybko rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni.Parasol?Miał metalowy szpic.Mógłby się przydać.
  Na dźwięk zduszonego śmiechu znowu przeniosłam wzrok na nią.Między nogami poczułam falę niechcianego i absolutnie niewłaściwego gorąca. Znowu to spojrzenie.Ciemne,zmysłowe i głodne. Byłam wściekła na swoje ciało za taką błyskawiczną reakcję,tym bardziej że kobieta mogła się okazać seryjną morderczynią.
- Odwróć się! - ryknęłam, starając się ukryć lęk.
  Marynarka natychmiast podniosła ręce w geście poddania i powoli odwróciła się  tyłem do mnie.Ze złością zmrużyłam oczy na widok jej trzęsących się ramion.Ta szuja śmiała się ze mnie.
  Z szybko bijącym sercem popędziłam do swojego pokoju po jakieś ciuchy - i przy okazji po kij do baseballu.Po drodze mój wzrok padł na zdjęcie wiszące na korkowej tablicy.Przedstawiało Dinah.....i Marynarkę.
  Co, do diabła?
  Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam?Ach,tak.Bo nie lubię zadawać pytań. Wkurzona na siebie za brak zmysłu obserwacji,ukradkiem zerknęłam przez ramię. Z ulgą stwierdziłam,że Marynarka mnie nie podgląda.Czmychnęłam do swojego pokoju, słysząc za sobą jej ochrypły głos.
- Nazywam się Lauren Michelle Jauregui. Jestem siostrą Dinah.
  Oczywiście,pomyślałam ze złością,wycierając się ręcznikiem. Drżącymi z gniewu rękami wciągnęłam na siebie koszulkę i spodenki.Byle jak spięłam moje długie, potargane,mokre włosy i pomaszerowałam z powrotem do holu.
  Lauren się odwróciła. Kąciki jej ust drgnęły lekko,kiedy przesunęła po mnie wzrokiem.Nie miało znaczenia to,że jestem ubrana.Doskonale wiedziałam,że wciąż widzi mnie nagą.
  Wściekła i upokorzona,wzięłam się pod boki.
- Wszędzie wchodzisz bez pukania?
Uniosła jedną brew.
- To moje mieszkanie.
- Dobre wychowanie nakazuje zapukać - upierałam się.
  W odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami i nonszalancko włożyła ręce  do kieszeni spodni,które swoją drogą ,wspaniale podkreślały jej nienaganną figurę.Była w bluzce koszulowej,rozpiętej na klatce piersiowej, co eksponowało jej smukłą szyję oraz uwydatniało jej ponętny, jędrny biust.Na ten, jakże seksowny widok znowu zapiekło mnie w podbrzuszu.
  Cholera.
  O jasna cholera.
  Prawie się zarumieniłam.
- Nie zamierzasz przeprosić?
Lauren uśmiechnęła się bezczelnie.
- Nigdy nie przepraszam, jeśli nie uważam, że zawiniłam.Teraz też nie zamierzam przepraszać. To była dla mnie najfajniejsza chwila w tym tygodniu.Może nawet w całym roku.
  Teraz uśmiechała się tak przyjaźnie, jakby się spodziewała,że zrewanżuję się tym samym.Niedoczekanie.
  Lauren była siostrą DJ.I miała dziewczynę.
  A mój pociąg do tej obcej kobiety z pewnością nie należał do zdrowych reakcji.
- Musisz mieć bardzo nudne życie - stwierdziłam z wyższością, zadzierając nos i wymijając ją.
  Spróbuj wymyślić ciętą ripostę tuż po tym,jak kobieta, którą ledwie znasz,przyłapała cię na golasa. Kiedy ją mijałam i poczułam piękny, egzotyczny zapach perfum,przeszył mnie przyjemny dreszczyk.
  Lauren jęknęła z rezygnacją i podążyła za mną. Wchodząc do salonu,czułam na plecach jej ciepły oddech.
  Na fotelu leżał, przerzucony zgrabnie jej elegancki płaszczyk, a na ławie,obok otwrtej gazety,stał prawie pusty kubek z kawą.Lauren rozgościła się tu,kiedy - niczego nie świadoma - pluskałam się w wannie.Zirytowana rzuciłam jej spojrzenie wyrażające bezgraniczną złość.
  Ona tymczasem z łobuzerskim uśmiechem gapiła się na moje piersi.Szybko odwróciłam wzrok i przycupnęłam na poręczy kanapy,a Lauren wygodnie rozparła się w fotelu. Szeroki uśmiech zniknął z jej twarzy.Teraz na jej ustach igrał już tylko lekki uśmieszek, jakby przypomniał jej się jakiś dowcip. Albo widok mnie zupełnie nagiej.
  Pomimo całej niechęci do tej kobiety nie chciałam ,żeby moja nagość ją śmieszyła.
- A więc to ty jesteś Karla Camila Cabello - odezwała się.
- Camila - poprawiłam ją odruchowo.
Kiwnęła głową i usiadła wygodniej.Zsunęła rękę za oparcie fotela.Miała cudowne dłonie.Szczupłe,długie palce.Zanim zdążyłam się opanować, w mojej wyobraźni pojawił się widok tych dłoni przesuwających się po wewnętrznych stronach moich ud.
Kurwa.
Oderwałam wzrok od dłoni i przeniosłam go na twarz Lauren.Sprawiała wrażenie rozluźnionej, ale jednocześnie autorytatywnej. Nagle przyszło mi do głowy, że ona jest właśnie taka:bogata,odpowiedzialna, ma próżną dziewczynę i młodszą siostrę,wobec której jest wyraźnie nadopiekuńcza.
- DJ cię lubi.
Dinah mnie nie zna.
- Ja też ją lubię. Ale jeśli chodzi o jej siostrę.....nie jestem pewna,co o niej myśleć, bo wydaje się dość arogancka.
Błysnęła w uśmiechu białymi zębami.
- Ona też nie jest pewna,co o tobie myśleć.
Twoje oczy mówią co innego.
- Doprawdy?
- Nie jestem pewna,co myśleć o tym,że moja siostra mieszka z ekshibicjonistką.
Tylko się skrzywiłam.Z trudem się powstrzymałam przed tym,żeby nie pokazać jej języka. Słowo daję, prowokowała mnie do niepoważnego zachowania.
- Ekshibicjoniści rozbierają się na widoku publicznym.O ile dobrze pamiętam, w mieszkaniu nie było nikogo poza mną,a ja szłam po ręcznik.
- Dzięki Bogu za takie małe przyjemności.
Znowu to robiła.Patrzyła na mnie w ten szczególny sposób. Czy zdawała sobie sprawę z tego,że w ogóle się z tym nie kryje?
- Ale mówiąc poważnie - ciągnęła,wciąż wędrując wzrokiem od mojej twarzy do piersi - powinnaś zawsze chodzić nago.
Ten komplement sprawił mi przyjemność.Nic nie mogłam na to poradzić. Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.Jednocześnie potępiająco pokręciłam głową, jakby Lauren była niegrzeczną uczennicą.
Cicho zaśmiała się z zadowoleniem.Kiedy poczułam nieoczekiwaną przyjemność,zrozumiałam, że muszę natychmiast przerwać tę dziwną intymną więź, jaka między nami powstała.Coś podobnego nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło,musiałam więc improwizować.
Przewróciłam oczami.
- Ale z ciebie suka.
Lauren parsknęła śmiechem i wyprostowała się w fotelu.
- To określenie słyszę zwykle wtedy,kiedy przerżnę jakąś kobietę, a  potem zamawiam dla niej taksówkę.
Na dźwięk tego wulgaryzmu szybko zamrugałam powiekami. Naprawdę?Ledwie się poznałyśmy a ona już używa takiego języka?
Zauważyła moją minę.
- Tylko mi nie mów, że nie cierpisz tego słowa.
Nie.Wyobrażam sobie,że w odpowiednich okolicznościach może brzmieć podniecająco.
- Po prostu uważam, że za krótko się znamy,żeby rozmawiać o pieprzeniu się.
Ojjj.Nie za dobrze to zabrzmiało.
Oczy Lauren roziskrzyły się.
- Nie wiedziałam,że to robimy.
Gwałtownie zmieniłam temat.
- Jeśli przyszłaś do Dinah,to jest na zajęciach.
- Właściwie przyszłam do ciebie,chociaż nie wiedziałam,że cię spotkam.Co za zbieg okoliczności.Od naszego spotkania w zeszłym tygodniu dużo o tobie myślałam.
- Nawet podczas kolacji kolacji ze  swoją dziewczyną? - spytałam złośliwie,czując,jakbym płynęła z tą kobietą pod prąd.
Chciałam wybrnąć z tej pełnej seksualnych podtekstów sytuacji,w jakiej się znalazłyśmy,i pogadać z nią po prostu jak z siostrą mojej współlokatorki.
- Holly pojechała na południe kraju do swoich rodziców. Pochodzi z Southampton.
A co mnie to obchodzi?
- Aha.No cóż.... - Wstałam z nadzieją, że zrozumie i wreszcie sobie pójdzie - Chciałabym powiedzieć, że było mi miło cię spotkać, ale byłam naga,więc...więc nie było.Mam dużo pracy.Przekażę DJ ,że wpadłaś.
Lauren ze śmiechem pokręciła głową, podniosła się i włożyła swój płaszcz.
- Ależ z ciebie twardy orzech do zgryzienia.
Najwyraźniej tej kobiecie powinnam od razu wyłożyć kawę na ławę.
-Słuchaj,nie próbuj mnie rozgryźć. Ani teraz, ani nigdy.
Dosłownie dusząc się ze śmiechu , ruszyła w moją stronę,zmuszając mnie do tego, żebym z powrotem usiadła.
- Ech,Camila...dlaczego wszystko,co powiesz, brzmi tak nieprzyzwoicie?
Wściekła otworzyłam usta,żeby odpowiedzieć, ale ona odwróciła się i wyszła. Ostatnie słowo należało do niej.
  Nienawidziłam jej.
  Naprawdę .
  Szkoda tylko,że moje ciało nie czuło tego samego.

_____^^_______^^__________

Huhu,atmosfera się zagęszcza, też tak sądzicie ^^
Opinie oczywiście mile widziane.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
 

Camren Wbrew ZasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz