30.

1.1K 97 74
                                    

Byłam kompletnie zszokowana, że Lauren czekała na mnie przed klubem. Zmiana minęła w oka mgnieniu. Nawet nie pamiętam, abym cokolwiek robiła, potrzebowałam więc chwili, by otrząsnąć się z odrętwienia i ją rozpoznać. Stała oparta o parkan z kutego żelaza ,ze wzrokiem wlepionym ponuro w ziemię i rękami wciśniętymi w kieszenie eleganckiego dwurzędowego płaszcza.

Odwróciła się, gdy wyszłam na zewnątrz, i na jej widok nieomal drgnęłam nerwowo. Włosy miała bardziej rozczochrane niż zwykle, a oczy ciemne i przekrwione.
Na moment prawie zapomniałam, że wszystko, co nas łączyło przez ostatnich parę miesięcy, przestało istnieć. Zostało zamknięte na głucho w stalowym sejfie w moim sercu. Zaplotłam ramiona na piersiach i soojrzałam na nią, marszcząc brwi.

- Nie powinnaś być z Dinah?

Spojrzenie Lauren zdawało się mnie sondować. Serce mi krwawiło. Sprawiała wrażenie bardzo młodej i bezbronnej. Nie spodobało mi się, że ujrzałam ją w takim stanie.

- Dałam jej trochę whisky. Tak się spłakała, że usnęła. Pomyślałam, że po ciebie przyjdę.

- Powinnaś była z nią zostać.

Postąpiłam krok, aby ją wyminąć, a ona mocno, prawie boleśnie, schwyciła mnie za rękę i zatrzymała.
Kiedy uniosłam wzrok, wydała mi się mniej bezbronna, za to bardziej wkurzona. To była Jauregui, którą dobrze znałam i z którą łatwiej mogłam się uporać.

- Tak jak ty powinnaś była zostać dziś po południu?

- Miałam sprawy do załatwienia - odparłam chłodno.

Zmrużyła powieki i przyciągnęła mnie do siebie. Musiałam odchylić głowę do tyłu, by móc popatrzeć jej w oczy.

- Miałaś sprawy do załatwienia? - zapytała z wściekłym niedowierzaniem. - A co z twoją pieprzoną przyjaciółką, która cię potrzebowała? Co to, kurwa, miało znaczyć, Camila?

- Nie wiem o czym mówisz?

Powoli pokręciła głową.
- Nie - wyszeptała oschle, pochylając głowę tak, że nasze nosy prawie się zetknęły. - Nie rób tego. Nie teraz. Jakikolwiek szajs kołacze się w twojej głowie, przestań. Ona cię potrzebuje. - Przełknęła z trudem ślinę, a jej oczy zabłysły w świetle ulicznych latarni. - Ja cię potrzebuję.

Poczułam znajome dławienie w gardle.
- Nie prosiłam cię, abyś mnie potrzebowała - wyszeptałam.

I wtedy to ujrzałam. Wyraz bólu, który przemknął przez jej twarz, zanim Lauren zdołała się opanować. Nagle mnie puściła.

- Świetnie. Nie mam czasu na twoje emocjonalne fanaberie. Moja młodsza siostra może mieć guza mózgu albo nie, ale wiem, że mnie potrzebuje, nawet jeśli ty mnie nie potrzebujesz. Powiem ci jedno, Camila - postąpiła na przód, wymierzając we mnie palec, a jej twarz spochmurniała od gniewu - jeżeli nie będziesz przy niej w tej godzinie próby,  będziesz nienawidzić siebie za to przez resztę życia. Możesz udawać, że ja nic dla ciebie nie znaczę, ale nie możesz udawać, że Dinah gówno cię obchodzi. Widziałam cię. Słyszysz, co powiedziałam? - Zasyczała, jej gorący oddech omiótł moją twarz, słowa sięgnęły jak pazury w głąb mojej duszy. - Kochasz ją. Nie możesz tego zamieść pod dywan, bo łatwiej udawać, że nic dla ciebie nie znaczy, niż znieść myśl o tym, że możesz ją stracić. Ona zasługuje na coś lepszego.

Zamknęłam oczy z bólu, nienawidząc tego, że zielonooka była w stanie wejrzeć we mnie tak głęboko. I miała rację. DJ zasługiwała na coś więcej niż moje tchórzostwo. Nie mogłam się ukryć przed tym, co do niej czułam, bo wszyscy to widzieli i rozumieli. Ona to widziała i rozumiała. Jak mogłam ją porzucić, zdezerterować, skoro to właśnie ja pozwoliłam, aby nasza przyjaźń w ogóle się wydarzyła? Musiałam być dzielna, właśnie dla niej, nawet gdyby miało mnie to kosztować wszystko, co mi jeszcze pozostało.

Camren Wbrew ZasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz