4.

1.3K 112 67
                                    

Club 39 był nie tyle klubem,ile barem z małym parkietem do tańca za niszą na tyłach.Urządzono go w suterenie na George Street. Pomieszczenie było dość niskie,znajdowały się w nim ustawione w okrąg kanapy i sześcienne siedziska służące za krzesła,a sam bar umieszczono kilka schodków niżej, co oznaczało,że podpici klienci musieli pokonać trzy stopnie, żeby się do nas dostać. Osoba, która dodała ten szczególik do projektu architekta,musiała być nieźle upalona.

W czwartkowe noce bar zwykle zapełniał się studentami,ale kiedy semestr się kończyło przychodziło szkockie lato,pustoszał,a muzykę ściszano,bo nikt nie tańczył.
Podałam klientowi drinki,a on wręczył mi dziesięciofuntowy banknot.

- Reszta dla ciebie - Mrugnął do mnie.

Zignorowałam mrugnięcie, ale pieniądze wcisnęłam do słoika na napiwki. Rano dzieliliśmy się nimi po równo, chociaż Jo twierdziła,że ona i ja dostajemy ich najwięcej - a to z powodu naszych "uniformów":białych koszulek z głębokim dekoltem i czarnych obcisłych dżinsów.Na prawej piersi widniał czarny napis wykonany czcionką French Script:Club 39.Prosty,ale przyciągający wzrok.Zwłaszcza jak dziewczyna została hojnie obdarzona przez naturę, ja nie byłam,ale klientom i tak to nie przeszkadzało,i tak gapili się,jakby to był ósmy cud świata.Na pewno też nadrabiałam wielkością tyłka.Ohoho, tam mi niczego nie brakowało.

Craig miał przerwę,więc tylko Jo i ja obsługiwałyśmy grupkę klientów,która malała z minuty na minutę.Znudzona zerknęłam na drugi koniec baru,żeby sprawdzić, czy Jo nie potrzebuje pomocy.

Potrzebowała.

Ale nie jako barmanka.
Kiedy wyciągnęła rękę, żeby wydać klientowi resztę, ten chwycił ją za nadgarstek i szarpnął tak,że jej twarz znalazła się zaledwie parę centymetrów od jego twarzy.Zmarszczyłam brwi i odczekałam chwilę, żeby zobaczyć, jak Jo zareaguje.Zaczerwieniła się ze złości,próbowała wyrwać się z uścisku.Kumple tego faceta,którzy stali za nim,wybuchnęli śmiechem.Super zabawa.

- Proszę mnie puścić - rzuciła Jo przez zaciśnięte zęby, wyrywając się jeszcze mocniej.

Ponieważ Craiga nie było w pobliżu, A obawiałam się, że facet może złamać rękę szczuplutkiej Jo, musiałam wkroczyć do akcji. Ruszyłam w ich stronę, po drodze przyciskając guzik alarmowy pod kontuarem,żeby wezwać ochronę.

- Spokojnie,złotko.Dziś są moje urodziny.Daj chociaż całusa.
Położyłam dłoń na łapie klienta i wbiłam w nią paznokcie.

- Puść ją, ty dupku,bo wyrwę ci kawał mięsa z ręki i przybiję do jaj.
Syknął z bólu i wyszarpnął dłoń, puszczając Jo.

- Amerykańska dziwka - Z jękiem złapał się drugą ręką za dłoń poznaczoną głębokimi śladami w kształcie półksiężyca - Złożę na ciebie skargę.

Dlaczego moja narodowość zawsze stawała się argumentem w trudnych sytuacjach?Czułam się ,jakbyśmy grali w filmie z lat osiemdziesiątych.Prychnęłam niewzruszona.Za plecami klienta stanął Brian,nasz ogromny ochroniarz. Nie wyglądał na rozbawionego.

- Jakieś problemy,Mila?

- Tak, czy mógłbyś stąd wyprowadzić tego faceta i jego kumpli?

Brian nie spytał o powód. Do tej pory zaledwie parę razy zdarzyło się, że kogoś trzeba było wyrzucić z klubu,więc zaufał mojej ocenie sytuacji.

Camren Wbrew ZasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz