31

1.3K 103 187
                                    

Tak właśnie śpiące zastała nas Lauren następnego dnia - stykałyśmy się głowami, trzymałyśmy za ręce i miałyśmy brudne, wilgotne od łez policzki, jak dwie dziewczynki.

Nie obudziła mnie. Prawdę mówiąc, nawet na mnie nie spojrzała.
Obudziłam się, ponieważ potrząsnęła Dinah.

- Która godzina? - usłyszałam, jak spytała zaspana.

- Minęło południe. Zrobiłam śniadanie. - Dźwięk jej głosu miał siłę pięści wbijającej się w moją pierś.

Z trudem otworzyłam oczy, pozlepiane od zaschniętych łez i opuchnięte od największego ataku szlochu, jakiego nie doświadczyłam, odkąd straciłam Ari. Zielonooka pochyliła się nad Di i odgarnęła jej włosy do tyłu, oczy błyszczały jej miłością. Były również przekrwione i podpuchnięte, z wielkimi, ciemnymi sińcami poniżej.
Wyglądała okropnie.
Mogłam się założyć, że wyglądałam gorzej.

- Nie jestem głodna - wyszeptała Hansen.

Lauren pokręciła głową z zaciętym, stanowczym wyrazem twarzy.
- Musisz jeść. No dalej, kochanie, pora wstawać.

Patrzyłam jak Dinah ujęła jej dłoń,  a ona delikatnie pociągnęła ją, pomagając wstać z łóżka. Wciąż trzymając za rękę, wyprowadziła z sypialni, jej lniane majteczki były pomięte na maksa, biała koszulka owijała się wokół ciała, włosy sterczały na wszystkie strony. Wyglądała jak osoba, której życie właśnie zostało wywrócone do góry nogami. Bardzo cierpiałam z tego powodu. Nie do opisania był również ból, jaki czułam w związku z Laur, dlatego nie potrafiłam na nią spojrzeć.

- Mila, idziesz? - Dinah obejrzała się na mnie przez ramię.

Skinęłam głową. Zrobiłam to dla niej, bo nie chciałam się zbliżać do Jauregui.
A najgorsze było to, że ona nie potrafiła nawet być otwarcie małostkowa. To zrozumiałe, że nie miała ochoty na mnie patrzeć ani ze mną rozmawiać, ale...przygotowała także dla mnie cholerne śniadanie.

Siedziałyśmy z Di przy kuchennym stole, zajadając pyszną jajecznicę i tosty, podczas gdy Lauren stała oparta o kontuar i sączyła kawę. Dinah w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na ciszę między nami, ponieważ była pogrążona we własnych myślach.

Powiem wam, jak bardzo pozbawiona egoizmu jest ta dziewczyna. Pomimo tego, przez co teraz przechodziła, nadal zauważała, co się działo pomiędzy jej siostrą a mną. I to znacznie szybciej, niż się spodziewałam. To była nasza wina - nie zachowywałyśmy się subtelnie.

Podeszlam do zlewu, by wstawić talerzyk i kubek, a Lauren przeniosła się na drugi koniec kuchni. Pomaszerowałam do lodówki, by wziąć sok pomarańczowy, a ona przemieściła się w stronę zlewu. Znowu znalazłam się przy zlewie, by wyjść szklankę z kredensu, a Jauregui poczłapała do lodówki. Wróciłam do lodówki, by wstawić sok, a ona znów wróciła i zajęła miejsce przy zlewie.

- Co się dzieje? - spytała półgłosem Dinah, a jej brwi złaczyły się z ciekawości.

Niemal równocześnie odpowiedziałyśmy:
- Nie, nic.

- No co jest? - Wydawała się sparaliżowana - Doktor znów dzwonił?

Odwróciłyśmy się do niej z konsternacją.

- Nie. - Lauren pokręciła głową. - Nie, Di. Jesteśmy umówione na spotkanie z doktorem Dunhamem dziś po południu,  nic się nie zmieniło.

- To dlaczego obie tak dziwnie się zachowujecie?

Popatrzyłyśmy na nią beznamiętnie, ale jedna z nas musiała się zdradzić, i to dość wyraźnie, bo po chwili studiowania naszych twarzy stwierdziła ze smutkiem:
- Zerwałyście.

Camren Wbrew ZasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz