Pod koniec obiadu poczułam się nieco bardziej zrelaksowana,chociaż, nie mogłam się już doczekać, kiedy wrócę do domu,by pobyć sama ze sobą.Nie chcąc znowu dać się zaskoczyć lękom, odgrodziłam się murem od wspomnień i starałam się cieszyć towarzystwem Hansenów.Nie sprawiło mi to trudności. Łatwo było ich polubić.
Moje plany na samotny wieczór legły w gruzach,gdy Lauren i Dinah zaproponowały, żebyśmy się spotkały z Normani na drinka.Próbowałam się wykręcić, ale DJ w ogóle nie chciała mnie słuchać.Zupełnie jakby czuła,że w domu zamierzam pogrążyć się w smutku.
Pożegnałam się z Hansenami,obiecałam Elodie,że wkrótce znowu ich odwiedzę, i wsiadłyśmy do taksówki,która miała nas zabrać do domu,gdyż zostawiłam torebkę.Miałam przy sobie tylko komórkę, a postanowiłam,że tej nocy nikt - a zwłaszcza Lauren - nie będzie mi stawiał drinków.Im mniej jej zawdzięczam, tym lepiej.
Kiedy taksówka podjechała pod dom,na schodach zobaczyłam wysoką, szczupłą postać i poczułam uścisk w piersi.Z mocno bijącym sercem pierwsza wyskoczyłam z samochodu i podbiegłam do Jamesa, który wstał ze schodów,zostawiając na nich płócienny worek.Pod oczami miał ciemne kręgi, jego twarz była ściągnięta i blada,usta zaś wykrzywione z bólu i gniewu.
- Powiedz mi tylko jedno.Namawaiałaś ją,żeby ode mnie odeszła?
Zaskoczona gniewem, który skierował przrciwko mnie,jak oniemiała pokręciłam głową i ostrożnie zrobiłam krok w jego stronę.
- Nie,James,nie.Wymierzył we mnie palec,z goryczą zaciskając usta.
- Obie jesteście popieprzone...Na pewno przyłożyłaś do tego rękę.- Hej - Przede mną stanęła Lauren,spokojna,ale jednocześnie budząca respekt - Daj jej spokój.
- Lauren,wszystko w porządku.
Błagalnym wzrokiem spojrzałam na Dinah,która przyglądała się nam,i wskazałam na jej siostrę.- Jedźcie beze mnie.
- Nie ma mowy - Szatynka pokręciła głową, nie odrywając wzroku od Jamesa.
- Proszę.
- Laur - DJ pociągnęła siostrę za łokieć - Chodźmy. Dajmy im pogadać na osobności.
Z wyrazem niezadowolenia na twarzy wyrwała mi komórkę z ręki i zaczęła coś do niej wstukiwać.
- Co....
Z powrotem wcisnęła mi telefon.
- Wpisałam ci swój numer.W razie czego dzwoń, dobrze?W milczeniu pokiwałam głową. Gdy Di zaciągnęła ją do samochodu,spojrzałam na telefon.Dlaczego szmaragdowooka tak się mną opiekowała?Niepokoiła się o mnie. Zerknęłam na nią przez ramię. Nie pamiętam, kiedy ktoś się mną w ten sposób zajął.Niby drobiazg,a jednak......
- Mila?
Z zamyślenia wyrwał mnie zniecierpliwiony głos Jamesa.Westchnęłam ciężko. Byłam wykończona, ale wiedziałam,że muszę załatwić tę sprawę.
- Wejdźmy do środka.
Gdy usiedliśmy w salonie nad kawą, od razu przeszłam do rzeczy.
- Powiedziałam Ally, że moim zdaniem popełniła błąd. Nigdy bym jej nie namawiała, żeby cię rzuciła.Jesteś najlepszym,co jej się przytrafiło w życiu.Jemes ze smutkiem w ciemnych oczach pokręcił głową.
- Przepraszam,Mila.Za to co powiedziałem wcześniej.Po prostu...mam wrażenie, że zabrakło mi powietrza.To wszystko wydaje mi się takie nierealne,rozumiesz?Przygnębiona wychyliłam się do przodu i pogłaskałam go po ramieniu.
- Może jeszcze zmieni zdanie.- Myślałem, że znowu jej odbiło - ciągnął,jakbym nic nie powiedziała - Wszystko przez jej rodziców.Wiesz,prawda?
CZYTASZ
Camren Wbrew Zasadom
FanfictionCamila Cabello pragnie tylko teraźniejszości,ale przyszłość czeka.Wkrótce wszystkie jej sekrety ujrzą światło dzienne.... Kilka lat temu Karla Camila Cabello pożegnała się w Stanach Zjednoczonych ze swoją tragiczną przeszłością i zaczęła nowe życie...