21.

1.4K 94 157
                                    

Niewiele wiedziałam o tej kolacji - z kim i gdzie mamy się spotkać - wiedziałam jednak, że żadna z moich sukienek nie nadaje się na taką okazję.

Postanowiłam zaszaleć i kupić jakiś superciuch. Poszłam do Harveya Nicholsa na St. Andrew Square. Po dwóch godzinach przymierzania sukienek - z których część kosztowała więcej, niż wynosił mój miesięczny czynsz - zdecydowałam się na klasyczną, ale seksowną. Była wąska, sięgała do połowy łydek, a srebrnoszary dżersej dokładnie opinał moje ciało. Materiał udrapowany od prawego ramienia do lewego biodra sprawił, że ta kusząca sukienka stała się elegancka.

Do tego dokupiłam absurdalnie drogą czarną torebkę z zapięciem w kształcie złotej czaszki - pomyślałam, że ta czaszka będzie odpowiednia - i czarne skórzane buty od Saint Laurenta.

Wygladałam naprawdę seksownie, jak nigdy dotąd. I jeszcze nigdy nie wydałam aż tyle pieniędzy na ciuchy.
Dinah była wniebowzięta. Niech jej tam.

Denerwowałam się, jak Lauren zareaguje na tę kreację.
Okazało się, że niepotrzebnie.
W czwartek wieczorem siedziałam z DJ w salonie i sączyłam wino, czekając na Jauregui. Rozpuściłam włosy. Hansen zachwycała się moimi naturalnymi lokami i błagała, żebym odtąd już zawsze nosiła rozpuszczone włosy. Nie ma mowy.

Prawie wcale się nie umalowałam, tylko musnęłam policzki różem, rzęsy tuszem i usta ciemnoszkarłatną szminką, która ładnie kontrastowała z prostotą sukienki.
Gdy drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły, żołądek podszedł mi do gardła.

- To ja! - zawołała Lauren - Taksówka czeka, więc po.... - Kiedy weszła do salonu i spojrzała na mnie, urwała w pół słowa.

- O kurwa.
Dinah zachichotała.

Spojrzałam na zielonooką z ukosa.
- To dobrze czy źle?

Szeroko się uśmiechnęła.
- Zajebiście, kochanie.

- Fuj - Di wydała z siebie taki odgłos, jakby miała zaraz zwymiotować.

Lauren ją zignorowała i nonszalanckim krokiem podeszła do mnie. Miała na sobie prostą, ale elegancką czarną sukienkę, idealnie dopasowaną. Dodatki miała srebrnoszare. Pod względem stroju nieświadomie się zgrałyśmy.

Ale wyglądała apetyczniej niż ja.
Obrzuciła mnie wzrokiem, a kiedy spojrzała na moją twarz, jej oczy płonęły.

- Chodź ze mną.

Złapała mnie za nadgarstek. Zdążyłam oddać DJ swój kieliszek wina i już pociągnęła mnie przez hol do mojego pokoju. Myślałam, że się przewrócę w butach, w których dopiero nauczyłam się chodzić.

Odwróciła się, objęła mnie w talii i przyciągnęła do siebie.

- Musisz przestać to robić -burknęłam.

- Kochanie, wyglądasz...powiedzmy, że gdyby nie to, że czeka na nas taksówka, już byś leżała na plecach.

Chyba jej woda sodowa uderzyła do głowy.
- Właściwie to.... - wymruczała, ściskając mnie i nurkując wzrokiem w mój dekolt.

- Lauren.

Szybko podniosła wzrok.
- Karla, wyglądasz pięknie.

Żołądek znowu podszedł mi do gardła. Lekko się uśmiechnęłam.
- Dziękuję.

- Ale powinnaś upiąć włosy.

- Co? - Nadąsana dotknęłam głowy - Dlaczego?

Ku mojemu absolutnemu zdumieniu Lauren groźnie zmrużyła oczy.
- Po prostu to zrób.

Camren Wbrew ZasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz