10.

1.3K 97 114
                                    

Uwielbiam zapach książek.
- Nie uważasz, że to zbyt brutalne dla Hannah? - usłyszałam cichy,pełen troski głos Dinah.

Zadarłam głowę i uśmiechnęłam się do Hannah.Była wysoka,podobnie jak jej mama i siostra.Odwróciłam się i z niedowierzaniem spojrzałam na Di.

- Ma czternaście lat.To literatura dla dorastającej młodzieży.

Książka wysunęła mi się z rąk,a Hannah złapała ją, zanim Di zdążyła zareagować.Cały niedzielnym poranek spędziłam z nimi w księgarni,gdzie młoda czuła się jak w raju,realizując kupon upominkowy od Lauren.

DJ nie wyglądała na przekonaną.
- Tak,o dystopijnym świecie,w którym nastolatki zabijają się nawzajem.

- Czy ty ją w ogóle czytałaś?

- Nie....

- W takim razie mi zaufaj - Szeroko uśmiechnęłam się do Hannah - Ta książka wymiata.

- Biorę ją, Di - oznajmiła stanowczo nastolatka,dokładając ją do coraz wyższej sterty już wybranych pozycji.
Starsza siostra westchnęła z rezygnacją,niechętnie kiwnęła głową i wróciła do działu romansów.Ostatnio przekonałam się, że uwielbia happy endy.

Zadzwoniła moja komórka. Wygrzebałam ją z torebki.Okazało się, że to Allz.Poprzedniego wieczora wysłałam jej mail.

- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli odbiorę? - spytałam nastolatkę.

Machnęła ręką, z nosem w regale pełnym książek.Tłumiąc śmiech, odeszłam na bok,żeby odebrać telefon.

-Cześć.

- Cześć - powiedziała Ally niemalże bojaźliwym tonem.

Przygotowałam się na najgorsze.
Cholera.Może niepotrzebnie mówiłam jej o terapii?Czy odtąd zacznie mnie traktować jak świra?Coś w rodzaju "Z wariatami lepiej ostrożnie"?Dziwnie bym się czuła.Brakowałoby mi na przykład jej przekleństw.

- Co u ciebie i Jamesa? - spytałam,zanim zdążyła się odezwać.

- O wiele lepiej.Pracujemy nad problemem.Zaproponował,żebyśmy się spotkali z pewną osobą.Z psychoterapeutą.

Stanęłam jak wryta w dziale powieści science-fiction.
- Żartujesz.

- Nie.Nie powiedziałam mu o twoim mailu,przysięgam.Sam mi to zaproponował.Niesamowity zbieg okoliczności - Naprawdę byłaś u terapeutki?

Rozejrzałam się, żeby sprawdzić, czy nikogo nie ma w pobliżu.
- Musiałam z kimś porozmawiać, A mogę zaufać tylko profesjonaliście,komuś, kto prywatnie nie interesuje się moim życiem....To znaczy.....tylko z kimś takim mogę pogadać o tym,o czym muszę.... - zmarszczyłam brwi.Niezłe głupstwo palnęłam.

- Rozumiem.

Skrzywiłam się, słysząc jej gorzki ton.
- Allz, Nie chciałam ci sprawić przykrości.

- Nie jest mi przykro.Po prostu uważam, że powinnaś pogadać z kimś, komu na tobie zależy. Jak myślisz, dlaczego o wszystkim opowiedziałam Jamesowi?Wiesz, miałaś rację. Zaufałam mu.I cieszę się, że to zrobiłam.

- Nie jestem na to gotowa.Nie mam żadnego Jamesa.I nie chcę mieć. Poza tym twój i tak chce iść do psychoterapeuty.

Mruknęła coś pod nosem.
- Chyba mu się wydaje,że jak dam zielone światło terapii, to znaczy,że poważnie myślę o naszej wspólnej przyszłości.

Przypomniało mi się, jak bardzo był zrozpaczony tamtego wieczoru, kiedy do mnie przyszedł.
- W takim razie powinnaś się zgodzić.

- Jak było?Dziwnie?

Camren Wbrew ZasadomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz