- Tata! - Z radością Kazachstan przytulił się do ojca.
- Tęskniłeś? - Powiedział z uśmiechem ZSRR.
Reszta dzieciaków przyszła się z nim przywitać.
- Dzieci, jedziemy na wycieczkę na tereny Wielkiej Brytanii. - Powiedział z uśmiechem mężczyzna.
Dzieci były wesołe z powody tej informacji.
- Więc idźcie się pakować. Macie 30 minut na przygotowanie się. - Powiedział uśmiechając się do nich.
Szybkim krokiem dzieci ruszyły do swoich pokoi. Zaś Związek Radziecki poszedł do swojego pokoju i też zaczoł pakować resztę rzeczy. Po 20 minutach, wszyscy byli gotowi, oprócz Rosji. Komunista postanowił iść do jego pokoju żeby zobaczyć co robi. Drzwi były otwarte, więc nie zapukał. Zauważył otwartą torbę pełną ciuchów. Zaś chłopak siedział na swoim łóżku, trzymając w rękach jakiś list, zaś obok jego była sterta pozostałych listów.
- Hej młody. - Powiedział łagodnie mężczyzna.
Jego syn jedynie spojrzał na niego ukradkiem, żeby wrócić ponownie do czytania dokumentu. Po chwili ciszy, Sowiet podszedł i usiadł obok syna. Zauważył że ten list był listem od Niemiec. Pisał coś o ich rzeczach których rozmawiają, nie wiedział jakich, bo były młodzieżowe. Zauważył że jeszcze młody dziękował za to że jego syn był jego przyjacielem.
- Tęsknisz za nim? - Zapytał łagodnie Komunista.
- Tak... - Odpowiedział nadal patrząc na list. - Nie wieżę że jego ojciec okazał się zdrajcą i strasznym kłamcą. Czy on jest taki sam jak jego rodzic?
Sowiet nic nie odpowiedział. Ściągnął z swojej głowy uszankę i włożył na głowę chłopca. Przez to Rosja spojrzał na swojego ojca.
- Raczej nie jest taki sam jak on. - Powiedział z lekkim uśmiechem mężczyzna.
Syn odwzajemnił uśmiech. Wziął swoją torbę i dołączył do rodzeństwa. Weszli do auta, i ruszyli w drogę. Rosja i Ukraina próbowali rozbawiać swoje rodzeństwo, zaś ZSRR skupiał się na drodze. Już się ściemniało, i padał śnieg. Zapowiadało się na kolejną burzę śnieżną. Kiedy byli w około połowie drogi, zauważyli że drzewo blokuje drogę. Związek Radziecki się zatrzymał.
- Co do? - Powiedział na głos.
- Tato?... - Powiedziała Białoruś niezapokojona nagłym postojem.
- Nie martw się. Muszę tylko coś sprawdzić. - Powiedział łagodnym tonem Związek Radzicki żeby uspokoić dzieciaki.
Mężczyzna wyszedł z pojazdu. Nie zamknął drzwi, ponieważ znajdowali się gdzieś w środku lasu wieczorem, kiedy zbiera się na śnieżycę. Podszedł spokojnym krokiem do drzewa. Przypatrzył mu się uważnie. Wtedy zauważył że zostało ścięte. Zdziwiło to Bolszewika. Zazwyczaj kiedy jakiś drwal ścinał drzewa, to jedynie w wyznaczonych miejscach. Nie gdzieś na uboczu drogi.
Nagle został popchnięty na ziemię przez olbrzymią siłę. Kiedy próbował wstać, poczuł tą samą siłę która blokowała jego ręce i plecy. Miał siłę żeby obrócić głowę. Zauważył trójkę niemieckich żołnierzy przytrzymujących go do ziemi. Usłyszał krzyki swoich dzieci. Zaczął się szarpać, ale przestał, czując pistolet przy jego głowie. Gdyby nie broń, mógłby ich pokonać. Wtedy go podnieśli na kolana i obrócili go w stronę auta.
III Rzesza stał przed nim, w swoim czarnym oficerskim mundurze. Z jego lewej i prawej strony stało dwóch żołnierzy. ZSRR widział jak byli jeszcze inni żołnierzy wyciągający jego dzieci z auta. Rosja próbował walczyć, jednak łatwo został skrępowany.
- Witaj ZSRR~! - Powiedział z sadystycznym uśmiechem Rzesza.
- Ty-!!! Co ty robisz?!? - Sowiet wykrzyknął gotując się w środku.
- Chciałem się tylko zobaczyć starego przyjaciela!
- Jak wiedziałeś że-
- Że będziesz przewozić swoje pociechy na tereny Wielkiej Brytanii na czas bitew? - Przerwał mu niższy mężczyzna. - Jest takie coś co szpieg, wiesz?
Związek Radziecki szarpał się. Jednak wtedy Rzesza wyciągnął pistolet i przyłożył do jego głowy.
- TATA! - Dzieciaki wykrzyknęły z przerażenia.
- Będę szczery. Mam dla ciebie ultimatum, poddasz się i oddasz mi swoje tereny do końca tego miesiąca... - Powiedział Nazisty chłodnym tonem.
- A jeżeli nie, to co?! - Nadal Sowiet był wkurzony.
- A jeżeli nie... - Nazista spojrzał się na dzieci Komunisty. - ...To jest ostatni raz kiedy widzisz swoje dzieci~ - Jego ton ponownie stał się szalony.
Związek Radziecki był w szoku. Czy on jest w stanie coś takiego zrobić?
- Ty potworze...To są tylko dzieci! One nic ci nie zrobiły!!! - Wykrzyknął wyższy mężczyzna.
Niemieccy żołnierze zaczęli prowadzić jego dzieci gdzieś w las. Sowiet ponownie się szarpał.
- Nie radzę. - Powiedział chłodnym głosem Rzesza.
Po krótkiej chwili przestał. Patrzył morderczym wzrokiem na byłego przyjaciela.
- Masz miesiąc. Pamiętaj. - Powiedział Nazista.
Odszedł, kiedy żołnierze nadal go trzymali, kiedy Rzesza był w "bezpiecznej" odległości, żołnierze go puścili i poszli za dowódcą.
ZSRR tylko siedział na ziemi. Był załamany. Nie wierzył że mężczyzna był w stanie to zrobić!
Je*ać jego miłość do III Rzeszy. Nikt nie krzywdzi jego dzieci. Nikt.