29

441 28 6
                                    

ważna notka pod rozdziałem:)



Był 8 luty, kiedy na wszystkich korytarzach były porozwieszane czerwone serca. Każdy z nich posiadał jakiś krótki cytat, który czytało się czekając na kolejne wykłady.

Szczerze, to nie sądziłam, że na studiach będziemy obchodzić takie rzeczy ale kiedy powiedziałam to Taylor, ta się zaśmiała przypominając mi, że jesteśmy na artystycznej uczelni. Nie rozwinęła tego, powiedziała tylko tyle, jakby to była wystarczająco logiczna odpowiedź.

Przy wejściu było wielkie pudło z równie wielkim napisem "poczta walentynkowa" co również sprawiło, że się zdziwiłam ale szybko zdziwienie zastapił uśmiech, widząc jak Harry nieporęcznie wciskał tam swoje walentynki.

Wykłady niestety zostały tylko wykładami. Pani Montgomery nawet zadała nam kolejne wypracowanie do napisania i zapowiedziała kolejną lekturę, więc wszystko zostało w normie. Oczywiście nie mogłabym zapomnieć o ulubionym panu Gotsby od zajęć teatralnych, któremu podpadłam już pierwszego dnia i który zapowiedział nam robienie etiud na kolejnych zajęciach, po czym spojrzał na mnie i powiedział do mnie, żebym się przygotowała. Po jego spojrzeniu wiedziałam, że na kolejnych zajęciach to mnie zapyta jako pierwszą.

- Wrzuciłaś już swoje walentynki? - pytanie zadała Taylor, z którą wracałam ze szkoły. Postanowiłyśmy przy okazji przejść się po parku gdyż dzisiejszy dzień w Sydney był wyjątkowo słoneczny.

- Nie wiem czy mam w zamiarze robienie jakichkolwiek. - odpowiedziałam szczerze.

Walentynki wypadały 14 lutego i nie przejmowałam się tym, że to już za sześć dni. Domyślałam się, że spędzę je w akademickim łóżku oglądając jakiś romantyczny film sama i w zasadzie mi to nie przeszkadzało. Ale co do pisania walentynek na kartce - jakoś nie pchało mnie do tego. Nie umiałam ładnie pisać, nie byłam w tym kreatywna tak jak Haward, która co roku robi serca z kolażem zdjęć i jeszcze ładnie to ozdabiała. Jeśli coś ja robiłam, był to zwykły, krótki wierszyk wydrukowany ze specjalna czcionką na czerwonym papierze i zgięty, żeby nie było widać zawartości. To było bardzo amatorskie wykonanie, a w tej szkole mam wrażenie, że nikt oprócz mnie nie był amatorem.

- Nawet dla mnie? - blondynka spojrzała na mnie uroczo, na co wywrociłam oczami. - Lubię czytać te wierszyki z internetu.

- Co za różnica czytać je na telefonie a na kartce papieru?

- Bo kartka papieru jest od ciebie. - uśmiechnęła się, a następnie spojrzała na coś za mną. - Idziemy na koktajl?

Po wypitych koktajlach truskawkowych wróciłyśmy do akademiku. Sage i Cindy siedziały na łóżku oglądając coś na laptopie i co chwile się śmiały. Najwyraźniej ta dwójka już się pogodziła. Taylor piłowała sobie paznokcie, a ja zdecydowałam się mniej więcej posprzątać szafkę nocną. Głównie szuflady, w których było dosłownie wszystko. Mnóstwo papierków, zakrętek, długopisów, gum, jakaś obudowa na telefon a nawet paczka papierosów, o której nie miałam pojęcia, że znajdowała się w mojej szafce. Co lepsze, była prawie pewna a mi do głowy przyszła tylko jedna osoba, która mogła być ich właścicielem. Po sprzątnięciu wzięłam paczkę z szuflady i udałam się do pokoju Oscara. Zapukałam, a już po chwili otworzył mi loczek z słuchawkami. Kiedy mnie zobaczył zdjął je i pozostawił na szyi, a następnie pozwolił wejść do środka.

- Nie ma Rose i Jamesa? - zauważyłam, bo ta dwójka zawsze była pierwszą zauważalną rzeczą w tym pokoju.

Nic się nie zmieniło - ciągle spędzali każdą chwile razem, pozapisywali się na jakieś nowe wykłady tylko żeby być tam we dwójkę, na uczelnie również podróżowali sami i rzadziej wychodzili, zostawali tutaj w akademiku, w pokoju Jamesa i Oscara.

Hetemmo 2 |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz