1

1.5K 61 50
                                    

Rok później

- Nie jestem pewna czy chce tam jechać, ciociu. - mruknęłam opierając się wygodniej o ścianę, przy której znajdowało się moje łóżko.

- Nie gadaj głupot dziecko. - Emily machnęła na mnie ręką ściągając ze mnie kołdrę. - Znowu spałaś w dresach? Przecież w domu jest ciepło. - wzrok cioci wydawał się troskliwy, do momentu kiedy nie powróciła do wcześniejszego tematu. - Calutki rok wraz z Taylor i z innymi gadaliście o tych studiach, czemu akurat w dniu wyjazdu zmieniłaś zdanie?

- Czuje się trochę obco z nimi. Owszem, Taylor jest moją przyjaciółką, ale ostatnio... ostatnio coś się zmieniło.

- Chodzi o jej związek z Niallem? Jesteś zazdrosna?

- Co? Nie, ciociu. Czemu miałabym być zazdrosna o ich związek?

- Ty i Lu...

- Okej, stop. - przerwałam przymykając na chwile oczy. - Nie jesteśmy już razem, to zamknięty temat.

To było do przewidzenia, że związek na odległość nie przetrwa. Zwłaszcza, że ta odległość była ogromna. Coraz częściej kłóciliśmy się albo po prostu nie dogadywaliśmy, przestaliśmy szukać tematów do rozmów. Obydwum stronom nie zależało już tak jak na początku, ale kto by się nie spodziewał? Chłopak miał i pewnie nadal ma dużo na głowie. Blondyn wraz z przyjaciółmi są świetnym zespołem i tak, czasem przyłapuje się na śledzeniu co tam u nich. Wydają się szczęśliwi i zapewne tak jest. Czemu mieli by nie mieć?

- No już dobrze. Pamiętaj, że przede mną nie musisz niczego ukrywać.

- Nie ukrywam. - warknęłam nie mogąc niż wytrzymać. Może nie chciałam, żeby mój głos podniósł się do takiego stopnia ale ja po prostu nie zapanowałam nad tym. Wyminęłam ją wychodząc z pokoju a następnie weszłam do łazienki od razu zamykając za sobą drzwi.

- Melanie. - ciocia zapukała w drzwi wiedząc, że i tak jej nie wpuszczę. - Nie chciałam cie w żaden sposób urazić ani sprawić przykrości, przepraszam. - powiedziała czego nienawidziłam. Po takich słowach dopadało mnie poczucie winy i w tej chwili to mi zrobiło się przykro, że w taki sposób ją potraktowałam. - Za godzinę przyjedzie taksówka, wiesz, że muszę jechać do pracy ale nie ma mowy abym odpuściła pożegnanie. - po tych słowach usłyszałam kroki co oznaczało, że Emily już nie było przy drzwiach.

Zamknęłam oczy po czym zagryzając wargę oparłam się o drzwi zjeżdżając w dół.

Nie miałam pojęcia co robiłam. Totalnie się zagubiłam. Robiłam rzeczy których nie powinnam, a których nie potrafiłam wytłumaczyć. Coraz mniej rzeczy mówiłam Taylor czując, że się oddalamy. Blondynka idealnie wpasowała się w paczkę przyjaciół, ale ja tak nie potrafiłam. Ponieważ ta cała grupka przypominała mi o jednej z najważniejszych osób w moim życiu. To całe udawanie, że jest w porządku męczyło mnie. Wszyscy przymykali oko na moje zachowanie. Ciągłe siedzenie w domu, nie spożywanie posiłków, wyłączony telefon, a nawet całe dnie przeleżane w łóżku. Izolowałam się od wszystkich, nie miałam nawet siły udawać, że jest inaczej.

A teraz, wraz z Taylor i niektórymi mamy jechać na wspólne studia. Wspólny akademik, wspólne zajęcia. Trudno było mi to sobie wyobrazić zwłaszcza, że ja tam po prostu nie pasowałam ani nie chciałam się wpasować. Nie robiłam nic w tym kierunku, po prostu w pewnym stopniu przestało mi zależeć.

Pożegnanie z ciocią było dość trudne. W końcu cześć życia spędziłam u niej, wychowałam się tutaj. A teraz miałam ją opuścić. Oczywiście obiecałam ją odwiedzać, nie wyobrażałam sobie aby było inaczej. Kochałam ją i mogłam śmiało przyznać, że była i jest dla mnie jak druga mama.

Hetemmo 2 |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz