„Napiszę później" - jedno z największych kłamstw, jakie istnieją.
Zbliżała się godzina 19, kiedy wracałam do akademiku z Cindy co chwilę wgapiajac się w ekran komórki. U chłopaka była jakaś 8, więc nawet nie wiem na co liczyłam.
Pisanie ze mną nie było jego obowiązkiem, za to ja jak zwykle się za bardzo w to angażowałam robiąc z siebie idiotkę.
- Wszystko w porządku? - zapytała brunetka, zapewne zauważając moje chwilowe uzależnienie od komórki.
- Mhm. - mruknęłam, a następnie postanowiłam schować telefon na dobre do torebki.
- Pójdziemy na lody? - zadała kolejne pytanie, na co spojrzałam na nią.
- Nie jestem głodna, ale możemy się przejść. - odparłam wymijająco. Dziewczyna już nic nie powiedziała.
Poszłyśmy do najbliższej kawiarni, gdzie Cindy wzięła trzy gałki lodów, a następnie spojrzała na mnie tajemniczym, ale też i trochę podejrzliwym spojrzeniem. Nie chciałam, żeby dziewczyna zobaczyła, że coś jest nie tak, więc nie zastanawiając się długo zdecydowałam się zamówić kawę mrożoną.
- Pan Anders do mnie dzisiaj zadzwonił, spotkam się z nim jutro o 17. - zaczęła temat przy okazji kosztując swoich lodów.
- To dobrze. - uśmiechnęłam się lekko mając nadzieję, że rozmowa z kimś, kto zna się na rzeczy jej pomoże. - Pójść z tobą?
- Jakbyś mogła? Byłabym wdzięczna. - kiwnęła głową. - Poza tym, może też mogłabyś z nim porozmawiać. - dodała, na co zdziwiłam się lekko tą propozycją.
- Ja? Skąd taki pomysł?
- Widzę to. - zaczęła. - I nie wydaję mi się, że chcesz o tym rozmawiać ale chociażby to całe obejmowanie nadgarstka, dotykanie obojczyków, a raczej sprawdzanie, czy wystają. Nie wiem, może nie czujesz, że to robisz? Albo się przyzwyczaiłaś?
- Najwidoczniej to jakiś odruch. Nie panuję nad tym. - wzruszyłam ramionami. - To nic nie znaczy.
- Ale wiesz, że jesteś chuda? - zapytała, na co spuściłam wzrok na swoje tenisówki. Westchnęła, a następnie dodała. - Myślę, że wiesz, ale dla ciebie to nadal niewystarczająco.
Między nami zapadła cisza. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. W zasadzie sama się domyśliła o moim problemie, więc średnio jak mogłam się z tego wymigać. W zasadzie nie mogłam.
- Wiem co robię, Cindy.
- A wiesz, jak niezdrowe i niebezpieczne to jest dla ciebie?
W końcu jestem w tym zbyt długo, aby nie wiedzieć.
- Ale nic mi się nie stało, tak?
- Tak? A to nie tak, że jeszcze jakieś trzydzieści minut temu rozmawiałyśmy o tym, że masz problemy z koncentracją, że jesteś załamana ile czasu musiałaś poświecić tej durnej książce i ile czasu potrzebujesz na zaśnięcie? Bezsenność to też problem, widziałam tabletki. Nie mów, że nie masz problemów, że wszystko w porządku, bo one nie znikną tak po prostu. Ale są też takie problemy, które da się zwalczać. I tak, jestem teraz hipokrytką bo nie potrafiłam zwalczyć swojego problemu przez okrągłe dwa lata ale popatrz, po tych czternastu miesiącach w końcu coś robię. I to dzięki twojej pomocy. - powiedziała wzdychając. - Czyjej pomocy ty potrzebujesz, Melanie?
- Niczyjej, Cindy. Czy możemy już iść, proszę? - spojrzałam na nią błagalnym spojrzeniem nie chcąc o tym rozmawiać.
Koło godziny 20 weszłyśmy do akademiku. Przez całą drogę praktycznie nie rozmawiałyśmy. Nie wiedziałam co jeszcze mogłam powiedzieć brunetce. Wiedziała, co się dzieje i ten fakt sprawiał, że było mi naprawdę ciężko zachowywać pozory.
CZYTASZ
Hetemmo 2 |l.h
РазноеHetemmo: heyyy Melnon: hej? Hetemmo: nie mogę zasnąć Melnon: ja mogę. dobranoc 2 część opowiadania "Hetemmo"