Wstałam o godzinie 9.28 bez budzika, co mnie zdziwiło. Nie czułam się wyspana, nie rozumiałam czemu musiałam sama z siebie wstać. Próbowałam ponownie zasnąć, ale mi się to nie udało. Po dziesięciu minutach zrezygnowałam i poszłam do łazienki żeby umyć twarz. To właśnie tam zobaczyłam moje wory pod oczami, które głośno krzyczały, że potrzebowałam więcej snu.
Rozczesałam włosy i związałam je w niskiego kucyka, aby mi nie przeszkadzały. Wyszłam z łazienki i dopiero teraz przyjrzałam się blondynce, która spała na swoim łóżku - wyglądała tak niewinnie i tak niepodobnie do Taylor Haward, którą znałam na codzień.
Usiadłam na swoim łóżku i wzięłam telefon do ręki od razu wchodząc w nieodebraną wiadomość.
MoodHood: jesteś?
Ja: nie ma mnie
Ja: ta zielona kropka przy nazwie mówi głośno i wyraźnie chyba
MoodHood: wolałem się upewnić
MoodHood: możesz wyjść?
Ja: nie mogę calum, mam zamurowane drzwi
MoodHood: rany, melanie, jest dopiero dziewiąta rano a ty już musisz być sarkastyczna?
Ja: za pięć minut będę
MoodHood: fajnie
Po tej wiadomości schowałam telefon do kieszeni swoich dresów i nałożyłam ciapy z futerkiem. Miałam na sobie luźną koszulkę, na którą zdecydowałam się narzucić fioletową bluzę. Rozpuściłam włosy i wyszłam z pokoju starając się przy tym nie obudzić Taylor.
Zeszłam schodami trzy piętra niżej i wyszłam przed hotel, gdzie stał Calum z papierosem w ręce.
- Hejka. - przywitałam się, sprawiając, że głowa chłopaka odwróciła się w moim kierunku a jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
- Dobry. - kiwnął głową, a następnie razem przeszliśmy trochę dalej hotelu, żeby usiąść na ławce w cieniu. - Nie za gorąco ci? - odwołał się do mojego ubrania na co pokręciłam głową.
W Londynie co chwilę wychodziło słońce, po czym chowało się za chmurami - i tak w kółko. Lekki wiatr czasem podwiewał moje włosy, co zmusiło mnie do nałożenia kaptura na głowę. Moje puchate ciapki, długie dresy i bluza nie sprawiały, że było mi gorąco, podczas kiedy chłopak siedzący obok mnie miał na sobie zwykły biały t-shirt i krótkie, szare dresy.
- Jesteś na mnie zła? - zapytał rzucając resztki papierosa na ziemię i depcząc je butem.
- Ja? - powtórzyłam zdziwiona. - Nie jestem na ciebie zła, Calum.
- Myślałem, że jesteś. No wiesz, po tej wczorajszej akcji z Luke'iem.
- To sprawa między tobą a Luke'iem, którą musicie sobie wyjaśnić. - odparłam, chwilę się zastanawiając. - O co dokładnie poszło? Byłam w tym pokoju przez cały czas, a i tak tego nie rozumiem.
- Nie mam pojęcia. - powiedział szczerze. Jego ręka powędrowała do kieszeni jego dresów, skąd wyjął paczkę papierosów.
- Mogę? - spytałam nieśmiało, jak zwykle nie potrafiąc skontrolować barwy swojego głosu.
Spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami, jakby szukał czegoś, co wskazywałoby, że tego nie powiedziałam.
- Od kiedy ty palisz? - zapytał, mimo to wysunął paczkę w moją stronę. Wyjęłam jednego papierosa i pozwoliłam Calumowi go podpalić, po czym wzruszyłam ramionami.
CZYTASZ
Hetemmo 2 |l.h
RandomHetemmo: heyyy Melnon: hej? Hetemmo: nie mogę zasnąć Melnon: ja mogę. dobranoc 2 część opowiadania "Hetemmo"