Ważna notka pod rozdziałem kochani
Następnego dnia wszystko wróciło do normy. Luke i Ashton wyjechali, a ja wróciłam do swojego życia.
Długo rozmawiałam wczoraj z Taylor o moim spotkaniu z Luke'iem, jak i zarówno jej z Ashtonem. Nie chciałam nic jej sugerować ani pytać wprost, ale wydawała się naprawdę szczęśliwa mówiąc o nim. Miałam wrażenie, że na jedno popołudnie przenieśliśmy się do poprzedniego roku, gdzie wszyscy byliśmy razem szczęśliwi.
Jednak sprawy teraz toczyły się inaczej, a ja nie chciałam zaprzątać sobie myśli już na drugim tygodniu nauki. To właśnie na niej postanowiłam się skupić, aby być na bieżąco, a nie głową w chmurach.
Aktualnie stałam przed automatem, kiedy Oscar czytał coś uważnie na telefonie, albo przynajmniej na takiego wyglądał.
- Co czytasz? - spytałam w końcu odbierając swoją kawę i dając znak, że możemy iść pod naszą sale.
- Poskromienie jebanej złośnicy. - powiedział nie odrywając wzroku od telefonu. Zatrzymałam się w miejscu i patrzyłam na niego niezrozumiale, co chłopak zauważył dopiero kiedy wpadł na kogoś. Przeprosił szybko speszoną dziewczynę, a następnie odwrócił się, aby skrzyżować nasze spojrzenia. - Lektura na jutro, dzień dobry. - przypomniał, na co ja od razu poczułam nieprzyjemny dreszcz po plecach informujący, że jak zwykle musiałam o tym zapomnieć.
- Ile to ma stron?
- Czy ja ci wyglądam na tą książkę? Streszczenie ma mało, to się liczy. - powiedział wzruszając ramionami.
- Czytasz streszczenie? Myślisz, że to wystarczy?
- Pewnie nie, ale wolę myśleć inaczej.
Na okienku postanowiłam pójść do biblioteki i wypożyczyć tą książkę. Tak, to był mój pierwszy krok do wzięcia nauki na poważnie i pomimo że lektura była na jutro, zamierzałam ją przeczytać nieważne ile czasu miałoby mi to zająć. I tak nie miałam żadnych planów.
Zajęcia skończyły się o 16, dlatego też od razu po tym wróciłam do akademiku z wszystkimi, oprócz Taylor, która z tego co słyszałam umówiła się z Sage w galerii. Nie wiedziałam co z Cindy, szczerze to nawet nie widziałam jej na dzisiejszych wykładach, dlatego po przyjeździe do akademiku zamierzałam jej wysłać smsa, jeśli tam też jej nie będzie.
- Przeczytałem jakieś osiem streszczeń. - pochwalił się Oscar, który chyba po raz pierwszy dzisiaj schował telefon do kieszeni.
- Gratuluję. - powiedziałam z uznaniem kiwając głową.
Chłopak patrzył się przez chwile na jakiś punkt przed sobą, aż w końcu wydał wargi i uniósł dłoń na wysokość włosów.
- Czy one już się zaczynaja kręcić? Przecież je prostowałem rano.
- Po co ty prostujesz te włosy? Owieczki po mamie nie powinieneś się wstydzić, jest urocza.
- A ty natomiast masz idealnie proste włosy, które i tak kręcisz, po co?
- Bo proste są nudne.
- Są idealne, taką prostotą ale w istocie też symbolem dokładności. - powiedział na co uniosłam brwi słuchając go.
- Okej, zdecydowanie za dużo Szekspira dzisiaj przeczytałeś.
Koło godziny 17 byliśmy w akademiku, gdzie się rozeszliśmy. Udałam się do swojego pokoju, gdzie na pierwszy rzut oka nikogo nie było. Zamknęłam drzwi rozglądając się po pomieszczeniu i zdając sobie sprawę, że miałam największy syf z wszystkich dziewczyn. To była kolejna rzecz do ogarnięcia dzisiaj, za którą zabrałam się od razu. Zaczęłam od łóżka, bo jak zwykle zapomniałam je pościelić. Następnie uznałam, że najwyższy czas wypakować się do szafek, gdyż cała trójka to zrobiła, a ja jak zwykle zostałam w tyle. W trakcie noszenia ubrań usłyszałam jęk, co mnie zdezorientowało, ale też trochę przeraziło. Odwróciłam się w stronę drzwi, które były zamknięte. Odłożyłam ubrania, a następnie zdałam sobie sprawę, że łazienka była zajęta.
CZYTASZ
Hetemmo 2 |l.h
RandomHetemmo: heyyy Melnon: hej? Hetemmo: nie mogę zasnąć Melnon: ja mogę. dobranoc 2 część opowiadania "Hetemmo"