- Dziękuję. - westchnął Donnel kiedy położyliśmy Ninę na tylnych siedzeniach, a sami usiedliśmy z przodu.
- Nie ma sprawy, ale nie byłoby lepiej żebyśmy zadzwonili po jakieś pogotowie? Ona zemdlała, raczej nie powinniśmy jej tak zostawiać i czekać.
- Karetkę, rodzina zdrowa Melanie? Byłby jeszcze większy przypał, zwłaszcza, że ona nawet nie ma osiemnastki. No i jakoś sześćdziesiąt procent tego klubu.
- Czekaj, to ile Nina ma lat?
- Siedemnaście.
- A ty?
- Dwadzieścia dwa.
- Wow, okej. Mogę wiedzieć jak się poznaliście? - zapytałam na co ciemnowłosy rzucił mi krótkie spojrzenie.
- Nie jestem żadnym gwałcicielem, ta różnica 5 lat zanikła, jakbyś chciała wiedzieć. Poznałem ją kiedy wjebała mi się rowerem pod samochód. Zabrałem jej go i obiecałem, że nigdy nie będzie już na tym czymś jeździć i jak na razie to zadziałało. - wzruszył ramionami. - Oczarowała mnie swoimi francuskimi przekleństwami.
- Nina jest francuską?
- Nie, po prostu umie przeklinać w tym języku. Ogólnie zna dziwne wyrazy, to tyle. - powiedział na co pokiwałam głową mając nadzieje, że usłyszę kiedyś kilka słów z ust dziewczyny.
- Nie masz nic przeciwko jak pojedziemy do nas? - odniósł się do wspólnego mieszkania z Niną. - Chyba, że mam cię gdzieś podwieźć.
- Jeśli wam nie przeszkadzam, to mogę jeszcze dotrzymać towarzystwa.
Była jakaś piąta rano kiedy weszliśmy do mieszkania Donnela i Niny. Był on przejrzysty i nowoczesny. Dominowała tutaj biel, która sprawiała wrażenie delikatności. Od razu na wejściu rzuciła mi się w oczy ramka z ich zdjęciami, której chwilę się przeglądałam.
- Jesteście tacy uroczy. - przyznałam z uśmiechem.
- Dziękujemy. - powiedział z salonu. - Chcesz coś do picia?
- Wodę. - poprosiłam kiedy chłopak wyjmował dwie szklanki z szafki.
- Jak Nina się obudzi możemy iść gdzieś na śniadanie, jakbyś chciała. - powiedział spoglądając na mnie kiedy pokręciłam głową.
- Nie trzeba, myślę, że poczekam aż się obudzi i będę się zbierać. - odparłam siadając przy barku, który znajdował się w kuchni i oparłam głowę na lewej dłoni.
- Jak chcesz. - powiedział podając mi szklankę. - Nie mówiłaś nic o tamtym wieczorze, chciałabyś o nim pogadać?
- Nie wiem czy jest o czym. - spuściłam wzrok stukając chwilę paznokciami o naczynie. - Po prostu staram się robić wszystko co w mojej mocy, aby ludzie byli zadowoleni ale i tak to ja wychodzę na tą złą. Wszystko robię źle więc to może czas, aby w końcu nie robić nic. - dodałam unosząc szklankę i upijając z niej kilka łyków.
- Jeśli ktoś tego nie docenił, najwidoczniej jest idiotą. Jestem w top 10 najgorszych pocieszycieli, ale się staram okej. Nie przejmuj się M, jak coś w tym mieszkaniu masz fajnych ludzi, do których możesz zaglądać kiedy chcesz. - uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
- Jestem kurewsko głodna. - usłyszeliśmy głos z salonu, na co automatycznie odwróciliśmy tam głowę.
- Dzień dobry w poniedziałek, cepie. - powiedział Donnel, na co ja pomachałam dziewczynie, która spojrzała na nas.
Siedziałam tam, do momentu aż czegoś nie zrozumiałam.
- Kurwa, poniedziałek. - moja ręka powędrowała do telefonu, który natychmiastowo odblokowałam wchodząc w galerie. - Ja pierdole.
![](https://img.wattpad.com/cover/145474093-288-k802513.jpg)
CZYTASZ
Hetemmo 2 |l.h
RandomHetemmo: heyyy Melnon: hej? Hetemmo: nie mogę zasnąć Melnon: ja mogę. dobranoc 2 część opowiadania "Hetemmo"