26

562 35 4
                                    

- Melanie. - moje imię było wypowiadane przez kogoś wielokrotnie, kiedy ja jedyne czego teraz potrzebowałam to ciszy.

Rozchyliłam powieki, jednak szybko tego pożałowałam, bo światło wdzierające się do nich zmusiło mnie do ich ponownego zamknięcia. W głowie ponownie pojawił się ból, a osoba, która powtarzała moje imię nie dawała za wygraną.

- Przecież słyszę. - odparłam, zdając sobie sprawę jak bardzo miałam zachrypnięty głos. Odchrząknęłam, jednak gorzki posmak został w moich ustach sprawiając, że się skrzywiłam.

- Przynieś jej wody. - usłyszałam nad sobą.

Zdecydowałam się na spojrzenie w tym kierunku, co trochę mnie kosztowało. Musiałam otworzyć oczy i odwrócić głowę w kierunku, skąd pochodził głos. Pierwsze co zobaczyłam, to pokój w którym byłam. Przypominał jakąś garderobę, prawdopodobnie nią był - pokojem, w którym osoby przygotowywały się do nocnych występów. Zamrugałam kilka razy dostrzegając, że przede mną był rządek toaletek, a właściwie długi stół z krzesłami oraz również długie lustro, które ciągnęło się przez całą ścianę. To właśnie w odbiciu zobaczyłam siebie, leżącą na kanapie i blondyna, który siedział obok mojej głowy. Dopiero wtedy poczułam jego rękę na swojej głowie, która mogła sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, że była w trakcie robienia przyjemnego masażu na mojej skórze.

- Luke. - powiedziałam na głos. W lustrze widziałam, że jego oczy spojrzały w moim kierunku, a ja chcąc go zobaczyć postanowiłam usiąść. Wsparłam się na łokciach w celu wyprostowania się, kiedy moje ramiona zostały ponownie przyciśnięte do miękkiej kanapy przez dłonie blondyna. Spojrzałam w górę, na jego twarz, z której nie byłam w stanie nic odczytać. Przypatrywałam się mu chwilę, żeby zobaczyć cokolwiek - gniew, smutek, zakłopotanie, cokolwiek. Ale nic takiego tam nie było, dlatego po prostu przyłożyłam dłoń do twarzy zasłaniając się.

Leżałam w ciszy, a Luke siedział w ciszy. Jego ręce nie były już przy mojej głowie, ledwo czułam je przy moich ramionach, na wypadek gdybym znowu chciała się podnieść. Cisza pomiędzy nami powoli mnie zabijała i choć chciałam się odezwać, nic nie przychodziło mi na myśl. Jak miałam zacząć normalny temat, skoro leżałam teraz bo zasłabłam? Miałam wrażenie, że poruszenie tego tematu byłoby najgorszą rzeczą do zrobienia ale domyślałam się, że też i obowiązkową.

Drzwi po mojej prawej się otworzyły, a przez nie wparował Calum z butelką wody w ręce. Spojrzał na mnie zmartwiony i usiadł na ziemi żeby być na przeciwko.

- Jak jest? - spytał, jednak kiedy zobaczyłam, że patrzył na Luke'a, uznałam, że to od niego oczekiwał odpowiedzi. Czułam się głupio, bo w końcu tam byłam a oni zachowywali się, jakby było inaczej. Albo jakbym ich nie słyszała.

- Nadal jest rozpalona, ale nie tak jak wcześniej. - powiedział głos nade mną, a ja tylko patrzyłam na Caluma, który kiwnął głową. Odkręcił butelkę, którą dotychczas trzymał i spojrzał na mnie.

- Dasz radę się napić? - spytał, a ja tylko wywróciłam oczami. Zaczęło powoli mnie denerwować to przesadzone traktowanie mnie jak jakiegoś dziecka, dlatego mruknęłam szybkie "tak".

- Czy teraz mogę usiąść? - spytałam cierpko, czekając na reakcję blondyna, który jeszcze chwilę temu przygwoździł mnie do kanapy. Nic nie powiedział, po prostu szybkim ruchem podciągnął mnie do góry co mnie zaskoczyło, jednak postanowiłam nie dawać tego po sobie poznać.

Odebrałam od Caluma wodę i zaczęłam pić, czując na sobie ich spojrzenie. Spojrzałam najpierw na bruneta siedzącego przede mną, a następnie na blondyna obok, którzy nie przestawali mi się przyglądać. Odsunęłam butelkę od ust pozwalając Calumowi ją zakręcić i westchnęłam.

Hetemmo 2 |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz