Wspomnienia

325 25 4
                                    

Pov Ryan

Usiadłem na kanapie a blondyn obok mnie. Oparł swoją głowę o moje ramię. Trwaliśmy w milczeniu, jego oddech był nierówny jednak po chwili stał się spokojny.   Byłem pewien, że śpi. Naszczęście wcześniej rozłożyłem kanapę przez co można było na niej spać. Delikatnie ułożyłem Andy'ego a sam położyłem się na łóżku obok. Zasypiając przyglądałem się niewinnej twarzy śpiącego blondyna. Po paru minutach odpłynąłem do krainy, w której mogę być razem z nim...

Pov Andy

Naprawdę byłem przygotowany na najgorsze. Jednak Rye jak zwykle pojawił się znikąd. Jest moim bohaterem. Gdyby nie on teraz pewnie nie siedziałbym oparty o jego ramię tylko leżał martwy na ziemi... Jestem bardzo zmęczony więc postanowiłem się przespać.

~tydzień później~

Pov Andy

Dziś do naszego duetu ma dołączyć dwóch nowych chłopaków. Nie spodziewałem się, że Blair będzie chciał tak szybko powiększyć naszą "rodzinkę". Dobrze mi się pracuje z Ryanem i nie chcę tego zepsuć. Co jeśli nie dogadam się z tymi nowymi? Co jeżeli z tego powodu pokłócę się z Ryanem? Nie chcę go stracić pomimo tego, że nie łączy już nas to co łączyło kiedyś. O godzinie 14.00 po mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzwonka. Ryan razem z Blairem jeszcze się szykowali więc otworzenie drzwi przypadło właśnie mi. Pociągnąłem za klamkę a moim oczom ukazał się przystojny szatyn. Miał cudowne loczki i piękne oczy. - Jestem Michael Cobban ale mów mi Mikey - wyciągnął dłoń, którą uścisnąłem. - Ja Andrew Fowler ale wolę jak mówią na mnie Andy. - uśmiechnąłem się po czym wpuściłem go do domu. Myślałem, że będzie gorzej ale narazie jest spoko. Mikey wydaje się być naprawdę ok.

Jakieś pół godziny później ponownie usłyszeliśmy dwonek do drzwi. Kolejny raz je otworzyłem. Po drugiej stronie stał Brooklyn. Nie mogłem w to uwierzyć. Gdy się spotykaliśmy nic mi nie mówił. - Niespodzianka! - krzykną ale nie za głośno rozkładając ręce. Bez namysłu go przytuliłem. Bardzo mi go brakowało i choć widywaliśmy się dwa razy w tygodniu to brakowało mi chwil gdy widzieliśmy się codziennie.

Chwilę później siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Razem z Blairem i Ryanem doszliśmy do wniosku aby chłopcy do nas dołączyli. - Wiatmy w RoadTrip - powiedział Blair a chłopcy zaczęli skakać z radości. Pamiętam jak ja cieszyłem się z tej szansy.

~ dwa miesiące później ~

Pov Ryan

Mikey i Brook odnaleźli się w nowym życiu. W międzyczasie dołączył do nas również Jack. Bardzo się cieszę, że w naszym zespole mogę czuć się jak między swoją rodziną.

Andy zaprzyjaźnił się z Mikeyem i spędza z nim praktycznie cały wolny czas. Nie powiem, to boli...nawet bardzo. Kocham tego małego blondynka jednak dla niego jestem tylko przyjacielem...

Aktualnie leżę w łóżku. Chłopaki już śpią. Nadal śpimy w jednym pokoju. Mamy dwie piętrówki i kanapę(Nie pytajcie jak mieścimy się tu w szóstkę). Wspominam to co było międzyną a Andym. Płaczę, jednak tak cicho aby żaden z nich mnie nie usłyszał.
Zamiast tonąć w oczach Andysia topię się we własnych łzach... Tak strasznie brakuje mi chwil kiedy mogłem go trzymać za rękę, wpatrywać się bez przerwy w jego tęczówki i całować. Marzę abym mógł do niego mówić "kochanie" bez późniejszej niezręcznej ciszy oraz spięcia ze strony blondyna. Ostatni raz otarłem łzy spływające po moich policzkach i zasnąłem...

Witam! ❤

Dziękuję za przeczytanie💕
Mam nadzieję, że się podoba.
Maratonik wleci albo jutro w nocy albo w niedzielę po południu.
Next za to napewno jutro.
Ktoś czeka?

Do zobaczenia!

Randy is real  |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz